25 sposobów na zabiegane życie

Czas czytania: około 17 minut • Fajna codzienność
 

Ech, zabiegane życie, ty to jesteś. Tydzień temu obiecałaś sobie, że wreszcie zaczniesz ćwiczyć, odpoczywać, lepiej pracować, częściej podróżować, zajmować się sobą, dbać, głaskać, kupować książki i kupować owoce, a nawet spróbować czasem zjeść te owoce, spróbować czytać książki, i może wreszcie, tak bardzo wyczekane wreszcie, wreszcie zacząć odpisywać ludziom na wiadomości, bo potrzebujesz kontaktu i bliskości, i intymności, i gadania o głupotach, tylko nigdy nie masz czasu sensownie usiąść.

I nadal nie masz.

I minął kolejny tydzień.

I siedzisz.

I czujesz się bezsilna.

I patrzysz apatycznie na pustą miskę bez owoców, na brak książki na półce, na komórkę z nieodpisanymi wiadomościami. Na miejsce, gdzie powinna walać się stara torba z ciuchami na siłownię, ale aktualnie walają się wyłącznie buty i kurtka. Ostatecznie i tak je ładnie odłożysz na przewidziane miejsca, ale teraz Ci się nie chce. Jeszcze wentylujesz zmęczenie, jeszcze nie potrafisz ruszyć żadnym mięśniem i nawet mruganie wydaje się zadziwiająco złożone.

Powroty z pracy męczą Cię ostatnio tak, że wyskakujesz z ciuchów szybciej niż żywa kula armatnia, taki pan w śmiesznych ciuchach wystrzeliwany z działa prosto nad widownię, którego kiedyś widziałaś na jakiejś transmisji z wiedeńskiego cyrku w latach dziewięćdziesiątych.

I siedzisz.

I masujesz skronie.

I nic nie ma sensu.

A może mieć.

Może zacząć go mieć choćby dzisiaj, choćby w tej chwili, bo wbrew pozorom każdy człowiek ma w sobie bardzo dużo kontroli nad własnym otoczeniem i nawet jeśli środowisko nie zamierza Ci w żaden sposób pomóc z unormowaniem zabiegania, to i tak zawsze istnieją pewne kroki, które można podjąć, by ogarnąć chociaż to, co najważniejsze.

Bo widzisz, nawet jeśli intuicja podpowiada inaczej, to czasem to, co najprostsze, potrafi mieć największy wpływ. Dobra dieta pomaga z samopoczuciem. Sen zwiększa odporność. Ruch pomaga nie tylko z ciałem, ale i z głową. Małe kroki i zdroworozsądkowe sposoby potrafią tak zmienić codzienność, że nagle wydaje się… fajna.

Tak zwyczajnie.

I to z takich sposobów składa się dzisiejsza lista.

Zabiegane życie – lista rozwiązań

1. Zadbaj o brak pustych przebiegów. Jeśli nie masz ochoty jeszcze bardziej wypychać sobie kalendarza to ja to szanuję i rozumiem. Sam nie jestem już w stanie czytać w autobusach lub tramwajach, bo tak o 2% za dużo czytania i pracy mam na co dzień, jak z tych pojazdów już wysiądę :D Ale za to nagminnie słucham podcastów i audiobooków. Pozwala mi to zawiesić wzrok na ciekawym, uciekającym mieście za oknem i odpocząć chwilę. A do ucha trafia mi super ciekawe science fiction lub rozmowa o grach wideo. I jestem pewien, że takie mobilne “coś dla siebie” też na bank znajdziesz.

Jeśli cierpisz na niedostatek kontaktu z kulturą, to pamiętaj, że czytać (czy to w formie książek czy audiobooków), oglądać seriale (netflix oferuje opcję download offline), słuchać podcasty czy nadrabiać wiadomości ze świata można właśnie w trakcie dojazdów. Jeśli nie wiesz jak zacząć, to ja polecam ten film, pościąganie różnych aplikacji, zainteresowanie się. Nie wymaga to kasy, jest łatwe, zajmie Ci maksymalnie pół godziny a zwiększy radochę z podróży do pracy czy na studia o dokładne 952%.

Policzyłem ;)

———

2. Nie spieraj się z kalendarzem. Motywuj się na poziomie planowania tygodnia, ale potem nie zadawaj sobie ciągle pytań o to, czy Ci się chce. Serio. Parafrazując doskonały cytat Alana Wattsa na temat muzyki: jeśli ciągle będziesz się pytać, czy wszystko gra, to tylko się upewnisz, że NA PEWNO nie będzie grało ;) Istnieją w życiu człowieka chwile, gdy powinien bardzo mocno zastanawiać się nad tym jak powinno być. Ale gdy już ustali swoje “jak powinno być” to powinien zaakceptować to “jak jest” i zacząć dzień po dniu, metr po metrze dążyć do tego, by po prostu było całkiem okej :)

Zbuduj sobie uczciwy, realny, możliwy do wykonania kalendarz a potem go skrupulatnie wykonuj. Mała, codzienna siła walki z przeciwnościami losu, taka doskonała dyscyplina zmagania się z niechciejem – o, to są cechy, na których można naprawdę daleko zajechać.

———

3. Zwiększ jakość odpoczynku. Internet jest spoko, ale tylko do pewnego stopnia. Jak już skończysz pracę to odpocznij “naprawdę”. Idź do rodziców. Idź na pizzę z kolegami. Idź na siłownię. Odremontuj łazienkę. Pooglądaj seriale. Przeczytaj książkę. Pograj w grę. Posłuchaj serial audio. Zrób coś, co potem będziesz wspominać. Odpoczynek, którego nie pamiętasz (reddit), niezależnie od tego czy jest super czy nie (a często jest super), po prostu “znika” w Twojej głowie. I potem masz wrażenie, że nigdy nie odpoczywasz.

A szkoda, bo można, no wiesz, na przykład pamiętać :D

———

Dostawaj więcej podobnych rozkmin

———

4. Zorganizuj osobną kategorię “małych zwycięstw”. Poczucie braku sprawczości, taka podła i wiążąca Ci ręce sznurkiem apatia karmi się tym, że w niej trwasz. Dlatego dobrym pomysłem jest nauczenie się, by regularnie robić jakąś tycią, małą, fajną pierdołę, z której potem będziesz dumna :) Tak zwyczajnie. Bez pytania, czy Ci się chce. Bez zastanawiania się, czy da Ci to szczęście. Oj kurczę, to najwyżej nie da. Przeżyjemy jakoś ;)

Warto robić tycie rzeczy, z których potem płynie duma. Człowiek uczy się z nich, że ma sprawczość. Że jest w stanie coś zmienić, coś naprawić, coś ogarnąć. I to naprawdę mogą być pierdoły: w szczytowym momencie wieczornego leniucha wstań i zrób 5 pompek. Albo wyjdź ze śmieciami przed snem, by rano było czysto. Albo pomóż komuś bez żadnego wyraźnego powodu, nie oczekując nic w zamian. Im się szybciej przyzwyczaisz do tego, że mały wysiłek tak naprawdę nie boli, tym szybciej sięgniesz po wysiłki większe. A to tam się kryją takie cuda jak np. rok skrupulatnego biegania co rano ;)

(Na marginesie – dzięki temu będziesz też mieć pod koniec roku poczucie, że było super.)

———

5. Ulepszaj metody pracy. Chcesz fajny trik na to, jak być coraz lepszym w swojej pracy? Codziennie próbować być coraz lepszym w swojej pracy. Googlować lepsze rozwiązania. Nowe skróty klawiszowe. Ciekawsze sposoby. Dzięki nim oszczędzisz czas, zwiększysz wyniki i nawet złapiesz takie fajne poczucie, że “jest dobrze”.

Możesz osiągnąć ten efekt dzięki wartościowym nawykom. A może – żeby nie używać nadaremno mechanizmów psychologicznych – to naprawdę ograniczy się do małych, szarych, codziennych rozwiązań, dzięki którym każdy upływający dzień będzie fajniejszy od poprzedniego o ten skromny 1%. I wiesz, niby nic. Ale po roku takich jednych procentów składa się w to coś naprawdę realnego :)

Dzięki tym pięciu krokom Twoje dni będą “gęstsze” i więcej warte we wspomnieniach. To doskonały wstęp do poczucia, że życie jest fajne i generalnie wszystko w nim gra.

6. Znajdź powtarzalne sprawy i je pogrupuj. Jeśli możesz zrobić 5 rzeczy za jednym wyjściem to zastanów się, czy nie lepiej zorganizować takiego wyjścia dziś wieczór, zamiast “kicać” po jednej drobnostce przez resztę tygodnia. Jeśli możesz szybko ogarnąć całe mieszkanie, bo zwolnił Ci się wieczór, to może lepiej oszczędzić czas do przodu, właśnie w taki sposób? Ja tak podchodzę do kalendarza. I działa to lepiej niż dobrze.

Dzięki nawykowi grupowania obowiązków szybko zauważasz, gdzie “ucieka” Ci czas, który można wyłącznie przy pomocy przesuwania obowiązków w google calendar nagle odzyskać. I powiem Ci, że to jest super uczucie, jak miało być ooooomatkoaledużorzeczynigdysięniewyśpię a sobie nagle siadasz na kanapie i jest: ooo, cholibka, chyba faktycznie pogram z ziomkami w Sea of Thieves :D

No i wiesz, w taki kalendarz można też sobie wpisać odpoczynek. I człowiek się potem nie martwi :)

———

7. Znajdź najczęstsze problemy i je ogarnij. Regularnie zdarza Ci się mieć identyczne wtopy? Wypisz je. Przeanalizuj. I zrób tak, by się nie powtarzały. Dzięki takiemu jednemu wysiłkowi możesz “uwolnić” od problemów długie, długie lata.

Chyba warto, co? ;)

Przykład: regularnie przerasta Cię poranne ogarnianie rzeczywistości? To je zepnij dzień wcześniej!

———

8. Zminimalizuj decyzje. Po co codziennie mieć problem w sklepie “o kurde, co ja bym zjadła na kolację” skoro można w sobotę usiąść, zaplanować gotowanie i menu na cały tydzień, a potem zamówić rzeczy z dowozem lub bujnąć się z plecakiem i dwoma torbami do okolicznego hipermarketu.

Podobnie sytuacja wygląda w wielu innych dziedzinach życia.

———

9. Miej przy sobie zawsze bidon z wodą. Serio. Jak mam bidon, to piję. Jak nie mam, to nie piję. A człowiek, który poza poranną szklanką wody przejechał dziesięć godzin wyłącznie na trzech kawach to nie jest szczęśliwy człowiek. Więc wiesz, jeśli umiesz ogarniać nawadnianie organizmu to możesz zignorować ten punkt, ale jeśli miewasz podobne “errorki” jak ja, to chyba mam rozwiązanie.

Bidon + filtr w pracy lub domu oszczędza kasę i polepsza zdrowie. Najlepszy biznes na świecie.

(Mój podcast też możesz mieć zawsze przy sobie, serio serio).

———

10. Zostaw sobie puste przestrzenie. W kalendarzu. Pomiędzy obowiązkami. Ja mam godzinne.

Pamiętasz, jak mówiłem, żeby uzupełnić swój kalendarz realnie? To właśnie jest jedna z metod, by to zagwarantować. Każdy jest super kozak, gdy planuje przyszłość. Każdemu wydaje się, że zdąży jednego dnia przepracować etat, pojechać do promotora, zrobić zakupy, skoczyć na kółko łucznicze i jeszcze wieczorem ugotować jedzenie na trzy dni do przodu. A potem każdy wymięka i nagle ma więcej problemów, niż wcześniej.

Dlatego warto od razu przewidywać, że rzeczy mogą się popsuć. Rozlać. Że trzeba będzie je naprawiać.

Że musisz mieć przestrzeń na oddech, bo każdy musi, i jest to ludzkie i normalne.

A jak uda Ci się zrobić wszystko wcześniej, to się najwyżej chwilę ponudzisz ;) Ale uwierz mi, lepiej w tę stronę, niż wiecznie frustrować się i mieć sobie za złe niedociąganie do idealistycznego, nierealnego pomysłu na “jestem robotem, zrobię wszystko, nie muszę spać, beep boop”.

Dzięki tym pięciu krokom sprawisz, że Twoje życie zacznie być “kuloodporne” i bardzo spokojnie zniesie nawet trudne, sztormowe fale każdego dnia codziennego. Bycie elastycznym może i wymaga żonglerki, ale za to chroni przed frustracjami :)

11. Zastanów się nad sensem tego, co robisz. Serio. Tak dla siebie. Z notesem i długopisem, i kawą, nie spowiadając się nikomu, bo to Twoje życie i Twoje wartości. Czy wiesz, jakim typem człowieka chcesz być? Czy wiesz, co chcesz zobaczyć na tym świecie i zmierzasz w tę stronę, nawet jeśli drobnymi kroczkami?

Pamiętaj, że to mogą być proste sprawy. Nie każdy jest zmuszony ustawą do marzenia o tym, by założyć ludzką kolonię na Marsie. Ja na przykład, pomiędzy innymi rzeczami, bardzo chcę mieć spokojną i satysfakcjonującą codzienność, w której mogę pracować nad rzeczami, które są dla mnie ważne. Może nie jest to super huczne. Ale – dla mnie? – jest super piękne.

I takie swoje piękno też znajdź. Pomaga w tym “Człowiek w poszukiwaniu sensu” Viktora Frankla.

Aha – analizowanie swojej prokrastynacji też pomaga. Serio, serio.

———

12. Zbuduj hierarchię właściwych rzeczy. Peter Drucker, autor wyjątkowo porządnej książki “Effective Executive” zwykł mawiać, że robienie właściwej rzeczy przebija robienie jakiejś rzeczy właściwie. Innymi słowy nawet najlepiej przygotowana wyprawa NIE W TĘ STRONĘ, w którą chcesz iść, jest po nic. Toż zwykły spacer, ale WE WŁAŚCIWĄ STRONĘ, jest sto razy lepszy pod kątem realizowania celu:)

Dlatego warto się zastanowić: jakie rzeczy są najważniejsze i najwłaściwsze, bym poradził, bym poradziła sobie z czymkolwiek się tam akurat zmagacie, moi drodzy. Może teraz pora wytrwale pracować, bo trzeba pomóc rodzinie z kasą? Tak bywa, i jesteście świetni, że działacie. A może pora jednak się zebrać w sobie i dokończyć portfolio, i zmienić pracę? Zdobyć uprawnienia? Powalczyć o awans? Znaleźć angaż w Chile? Tak też bywa. I wtedy też trzeba działać.

Sam regularnie miałem problem z tym, że robiłem bardzo wytrwale ogrom rzeczy. No, niestety, większość z nich nie miała żadnego związku z moimi aspiracjami. Po prostu się za często godziłem na cudze pomysły. Albo nie potrafiłem przerwać zobowiązań sprzed lat. Albo nie miałem należytego filtra na dobieranie tego, czym chcę się zajmować. I regularnie trafiał mnie szlag, bo siedziałem późno w nocy i zamiast odpoczywać tyrałem na kolejny deadline, z którego wcale nie miałem czuć satysfakcji.

Aż to zmieniłem.

W myśleniu o priorytetach bardzo pomaga wywiad z Chasem Jarvisem.

———

Jeśli masz ochotę, by Twoje życie było ogarnięte & przyjemne to pewnie się dogadamy:

———

13. Nie bój się zmian. Bo czasem wydarzy się coś, co sprawi, że Twój cały plan staje się nieskuteczny i nieprzystający do rzeczywistości. I najlepsze co możesz zrobić to przejrzenie go i bardzo skrupulatne zdecydowanie, co w nim może zostać, a co trzeba wyrzucić, co trzeba dopisać, co trzeba rozbudować. To swoją drogą też jest porada od Petera Druckera, jednego z wujków ;) skutecznego zarządzania organizacjami. Dobry zarządca czasem zmienia swoją to-do listę co parę godzin.

Wam też to radzę.

———

14. Ogarniaj codzienność matrycą Eisenhowera. Jeśli macie problem z priorytetami to pobawcie się tym narzędziem i wszystko nagle stanie się prostsze. Serio, serio. A jak już znacie temat, to zróbcie sobie “upgrade” do obeznania się z metodą Getting Things Done Davida Allena. Znam parę firm, które “na niej” działają, więc życie prywatnego człowieka też idzie ogarnąć ;) Swoją drogą, sam korzystam z mojej autorskiej, przerobionej wersji GTD od liceum i bardzo mi służy.

Super sprawa.

———

15. Obgaduj tematy z bliskimi. Nie zamykaj się na nich. I gdy oni zamykają się na Ciebie to pukaj i skrob, i rzucaj kuleczkami z folii aluminiowej, żeby pamiętali, że jakby co, to Wy jesteście. Takie relacje potrafią człowieka wyciągnąć nawet z najgorszych dołków. I takie relacje potrafią też przynieść Ci nagle do głowy najlepszy pomysł na świecie – bo czasem zwykłe opowiadanie o swoim planie innej osobie sprawia, że w sekundę dostrzegasz i różne błędy, i różne szanse.

I wszystkie są super bezcenne!

Te pięć kroków sprawi, że zawsze będziesz wiedzieć co robisz. A to czasem naprawdę więcej, niż możemy się spodziewać.

16. Trenuj stoicyzm. Jest to filozofia dla pragmatyków, idealna na trudne czasy. Dzięki niej rozumiesz podział na rzeczy pod Twoją kontrolą i te, na które wpływu nie masz. Dzięki niej zachowujesz spokój. Dzięki niej wiesz, jak radzić sobie z trudnymi sytuacjami.

Jeśli nie wiesz gdzie zacząć, polecam mój wywiad z Ryanem Holidayem. I, oczywiście, “Rozważania” Marka Aureliusza.

———

17. Pamiętaj o spaniu. To NIE jest “ta rzecz, którą można bezkarnie i za darmo usuwać z kalendarza tak długo, aż zmieszczą się inne”. E-e. Nie. Zupełnie. W ogóle. Serio. Spanie to ten czas, gdy Twój organizm się naprawia, odbudowuje i nabiera sił.

A dokładnie bez tych trzech procesów nie da się żyć. Każda długofalowa próba wycięcia snu z życia kończy się tym, że Twoje dni są 100% bardziej zabiegane, bo po prostu siada Ci skuteczność. Siadają refleksy. Dłużej myślisz. Wolniej łapiesz. Nie warto. Ja przez lata chciałem być takim cwaniakiem, który “he, 5 godzin snu i aż mnie głowa boli od przespania”, chyba głównie po to by się potem popisywać na uczelni. A potem mi minęło, bo wkurzone wieloletnim ignorowaniem zdrowie zapukało do moich drzwi i powiedziało: ej, stary, pamiętasz mnie jeszcze? Bo teraz dam Ci popalić.

Oj, i dało.

Teraz już nie fikam ze snem, bo to strasznie ostry zawodnik :D

Planuj więc swój dzień mądrze i tak, by było po Twojemu.

———

18. Słuchaj dużo The Tallest Man on Earth.

19. Pamiętaj o ruchu. Nawet jeśli to ma być rozciąganie się na klatce schodowej, by koledzy z pracy nie widzieli. Nawet jeśli ma to być wieczorny powrót piechotą do domu. Nawet jeśli ma to być basen raz na tydzień. Rób cokolwiek. Twoje ciało będzie Ci za to bardzo wdzięczne. Bo widzisz, jeśli jesteś cała spięta, to i myśli bywają spięte. Ciężko jest zachowywać spokój w źle odżywianym, zmęczonym, styranym, spiętym i sztywnym ciele :)

Łap film, w którym podpowiadam, jak się do takiego regularnego ruchu zmotywować.

———

20. Nie bój się marnować czasu. Czasem, oczywiście. Ale jednak. Jeśli akurat czujesz, że Twój mózg przysnął i nie potrafi się rozbudzić to go nie budź. Idź i zrób sobie kawę, i stań z nią przy oknie, i czekaj tam, aż wystygnie. Daj sobie chwilę. Daj sobie oddech. Zrób coś prościutkiego. Popatrz w dal. Pomyśl o swoich bliskich. Zanurz się we wspomnienia. Rozważ, czy jednak lepszym Spikiem Spiegelem w ewentualnej ekranizacji Cowboya Bebopa byłby Benedict Cumberbatch czy Keanu Reeves.

No wiesz, same wątki wagi państwowej :D

Te pięć kroków odciąży Cię i pomoże w zachowaniu higieny emocji. Tak, by nigdy nie było za dużo.

21. Pamiętaj, że nie wszystko jest wyścigiem. Bardzo rzadko się o tym mówi, ale… nie trzeba być we wszystkim na samym szczycie. W sensie, słuchajcie, to jest w zasadzie niemożliwe. Mistrzowie świata w sprincie nie polegają na tym, że są też doskonali w dwustu innych kategoriach olimpijskich & sami prowadzą swoje biznesy & wymiatają we wszystkim co robią. Są mistrzami świata w sprincie.

Dobrze jest być niezłym w wielu rzeczach. Życie jest wtedy do ogarnięcia i nawet ostre zabieganie jakoś się da rozbroić. Ale co do zasady to, serio, pamiętajcie że nie trzeba zawsze wygrać. Ktoś może od Was więcej zarabiać. Ktoś może mieć więcej znajomych. Ktoś może odwiedzić siedem krajów, podczas gdy Wy dopiero wybieracie się na Suwałki, i to w zasadzie domknie Wasz sezon wojaży.

I nie ma w tym nic złego. Grunt, by Twoje życie pasowało Tobie.

Możesz z niego trochę przyciąć rzeczy, które są ważne dla innych.

Najwyżej pokręcą trochę nosem :)

———

Nie martw się codziennością & regularnie sięgaj po fajne, proste rozwiązania ułatwiające życie:

———

22. Pamiętaj, że czasem “enough is enough”. Jeśli lubisz grać na instrumencie to na nim graj, ale nie musisz się z nikim ścigać. Twoje pasje mogą być wyłącznie pasjami, nie musisz ich zamieniać w biznes ani próbować coś nimi ugrać. Jeśli lubisz swój stary aparat to nie daj sobie wmówić, że potrzebujesz nowy. To po pierwsze.

A teraz trudniejsze “po drugie”: podobnie sprawa wygląda z życiem. Nadal przeżywasz spór z wczoraj? Zrób co się da, by go załatwić i zadośćuczynić, ale w pewnym momencie powiedz: już. I poczekaj, bo niektóre sprawy po prostu wymagają czasu. Dodatkowe wymyślanie sobie obowiązków lub zobowiązań to tylko częściowo fajny pomysł. Jasne, trochę pomaga, bo zajmuję głowę.

A trochę przeszkadza, bo głowa zajęta jest wyjątkowo niezdolna do wymyślenia prawdziwie fantastycznych rozwiązań.

Warto się starać, o ile warto. Ale czasem trzeba umieć przestać.

———

23. Pamiętaj, że inny człowiek to taki ty, tylko trochę inny. I że to działa w dwie strony. Strasznym złodziejem czasu są nieporozumienia i spory. Dlatego, tak sobie myślę, można ich unikać. Można je przepracowywać. Można je obgadywać. Można je wreszcie topić w morzu coca-coli i zasypywać stertami lodów zżeranych wspólnie przed telewizorem, na którym lecą pierwsze minuty fajnego serialu “Terror”.

Empatia to jeden z niewielu znanych mi przykładów, że magia istnieje naprawdę. Traktowanie innych ludzi z szacunkiem, dobrem, wyrozumiałością i życzliwością otwiera tysiące drzwi i wiesz co? Pomaga w tym, by podobnie inni traktowali Ciebie. A łagodność w takich sprawach jest nie do przecenienia.

———

24. Wychodź z założenia “małych porażek, małych sukcesów”. Jedna z ostatnich porad zanim rozejdziemy się w pokoju – ja po kawkę, a Ty pewnie na jakieś Bahamy czy inne Hawaje, bo tak mi wyglądasz na ambitnego gagatka, który długo nie usiedzi w jednym miejscu :D

Ale wiesz co? Zanim to się wydarzy chcę Cię gorąco zachęcić do spróbowania w życiu podejścia małych porażek i małych sukcesów. Nigdy nie będzie tak, że wszystko będzie idealnie. Ale też nigdy nie będzie tak, że absolutnie wszystko będzie źle. Dlatego grunt to mądre patrzenie na jedne i drugie sytuacje w taki sposób, by potem wspomnienia były zróżnicowane i bliskie rzeczywistości.

Jak coś Ci nie wyjdzie to wyciągnij z tego nauczkę i rozplanuj nową strategię ogarniania codzienności, ale nie tyraj swojej psychiki i serduszka tysiącami godzin rozpamiętywania własnych wad. Każdy ma wady. Ja na przykład bywam strasznie leniwy. I stanowczo za bardzo lubię sernik. Ale myślenie o tym tylko sprawia, że mam ochotę na ten sernik tylko bardziej i bardziej ;)

A jeśli coś Ci wyjdzie to to świętuj. Po prostu. Każdego dnia. Człowiek uwielbia przeceniać swoje wtopy i nie doceniać tego, co wyjdzie mu po jego myśli. Dlatego ważne jest, by codziennie wieczorem stuknąć się z ukochaną szklankami wody i powiedzieć: dziś świętujemy. Dziś dopięłam deadline i sprawiłam, że wszystko potoczyło się po mojej myśli.

A ta druga osoba odpowie: ej dobra, to ja też chcę poświętować, bo dzisiaj zdążyłem do pracy pomimo korków, a jeszcze w trakcie zdążyłem odwieźć koledze do pralni jego garnitur, bo miał mieć potem ważne spotkanie i wszystko szło nie po jego myśli i on teraz w podzięce kupi nam fajny sernik.

No, a jak już wspomniałem, nie ma czegoś takiego jak zła sytuacja zawierająca sernik ;)

Czasem też sprawiaj sobie prezenty, bo, jak przekonywał serialowy detektyw Dale Cooper, to bardzo dobry pomysł.

———

25. Wear sunscreen. Te pięć kroków dodałem po to, by wyczulić Cię na wartość łagodności względem samej siebie. Powód takiego myślenia jest prosty. Jak ktoś jest twardy, to ten ktoś jest kruchy. A ja o wiele bardziej od kruchej twardości wolę niemożliwy do złamania, gibki niczym gałązka spokój :)

Który, między innymi, uwielbiam sobie czasem podłapywać od jednego z moich ulubionych dzieł literackich na świecie.

Łapcie & wszystkiego dobrego, moi drodzy:

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 


Zdjęcie: Brooke Cagle ze zbiorów Unsplash

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu zajmującym się wysokosprawczością oraz ogarnianiem w późnym kapitalizmie. W drugim życiu piszę książki fabularne i scenariusze.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu aktualności na temat mojej pracy oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, tiktok, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies