Chciałbym powiedzieć: “będzie ciepło”. Ale nie mogę.
Jest marzec, a pada śnieg. Jest wiosna, a ja nie wychodzę. Jestem młody, a nie czuję się tak. Schowałem się, wszyscy się schowaliśmy. Czekamy. Dbamy. Staramy się. Walczymy tę naszą dziwną, wspólną, samotną, grupową, trudną walkę i wierzymy, że to minie.
I mamy rację, bo to na pewno minie.
Może nie teraz, może pewnego dnia.
Ale kiedyś minie i wtedy puścimy sobie ten utwór.
Ten utwór brzmi jak wspomnienie.
Zakochałem się w nim.
Wkrótce sobie dam takie wspomnienie. W prezencie.
Pojadę gdzieś.
Wszyscy pojedziemy.
Będzie tam ciepło, będzie dobrze, i będzie tłumnie, a my pierwszy raz w życiu będziemy zachwyceni, że jest tłumnie. Będziemy stać w kupie i wpychać się sobie w kadry i w powitania, i będziemy się tylko głupkowato uśmiechać, bo nikt się nie przyzna, że za tym szuraniem łokci i kichaniem w tłumie trochę tęsknił.
I powiemy temu, co kichnął: nie, nie idziesz siedzieć, ziomek :D
Powiemy mu: na zdrowie, typie.
Na zdrowie.
A potem się rozejrzymy, i będzie ciepło i będzie dobrze, i każdy pójdzie na spacer tam, gdzie będzie chciał. W takiej grupie, jaką sobie wymyśli. Pewnie od czasu dezynfekując rękę po dotknięciu zbłąkanej gałązki, bo jednak co nawyk to nawyk.
(Czasem o nich piszę, więc coś tam wiem.)
Skończy się to, co złe. Wrócimy do względnej normy.
Będziemy potem przez jakiś czas patrzeć na siebie lekko zdziwieni, tak jakbyśmy byli wszyscy swoim wzajemnym wspomnieniem po dziwnym śnie, trudnej rozmowie, długiej nocy, dawnej podróży, zapomnianej imprezie.
Będziemy sobie przypominać, jak to było się uśmiechać.
Jak to było razem stać w kolejce.
Jak to było wbijać się na śledzia do starego tramwaju o dawno przekroczonym limicie pasażerów.
Idzie nowe, i wkrótce nadejdzie to nowe.
Zasłużymy na nie.
Już zasługujemy.
Ale teraz jeszcze przez jakiś czas czekamy i trwamy, i walczymy. Pomagamy sobie i robimy co w naszej gromadnej sile, by dźwignąć ziemię z powrotem na właściwą orbitę.
To tytaniczny wysiłek.
Na szczęście już wkrótce będzie ciepło, i będzie dobrze, a my z ciężarem wszystkich tych strat, tragedii i utraconych szans będziemy lekko oddychać, bo każdy terror dobiega kiedyś końca, i jedyne co potem zostaje to żyć lepiej.
Jaśniej
Skoczniej.
Głośniej.
Mocniej.
I do tego się szykujmy, okej?
Ciao ,
PS: Słuchajcie, trochę mnie poniosła wena i emocje, bo ja tego tekstu w ogóle nie planowałem! I go wrzucam w dzień po MEGA dużym tekście, nad którym się strasznie napracowałem: “JAK SIĘ TRZYMAĆ PLANU, gdy wszystko idzie nie po Twojej myśli” i teraz się martwię, że na tamten tekst nikt nie zajrzy, bo nowy go zasłoni :D
Jakby Ci się znalazła luźna minuta to ja będę SUPER wdzięczny za zajrzenie i na tamten tekst, okej? Dziękuję bardzo :D
Zdjęcie: lucas wesney ze zbiorów Unsplash.