Jak poczuć się lepiej i nabrać otuchy

Czas czytania: około 5 minut • Fajna codzienność
 

Jak poczuć się lepiej, skoro bywają takie dni, że człowiek pomimo ciepła za oknem aż drży. Bo nie chce się, bo jest za dużo, za trudno, zbyt naraz, zbyt teraz, zbyt nagle i zbyt nie tak, jakbyś chciała, nie tak, jak to wszystko miało wyglądać.

Jest po prostu źle.

A Ty potrzebujesz, żeby było lepiej.

Natychmiast.

Nie ma na taki stan magicznego rozwiązania.

Ale ze wszystkich innych – skuteczniejszych od magii, bo prawdziwych – możesz skorzystać kiedy tylko chcesz. Czekają na Ciebie w poniższych punktach. Możesz je sobie zapisać na później. Możesz wrzucić do worda i wywalić wszystkie, które Ci nie pasują, a potem dopisać własne. Albo narysować pomiędzy nimi długiego, pstrokatego węża boa.

Możesz też je wydrukować i przykleić do terrarium z żółwiem Rodrykiem, żeby rzucało mu cień na jego ulubioną stertę kamyczków.

Działaj, masz, częstuj się.

I niech Ci służą.

1. Wyśpij się

Raz, a dobrze. Zrób co tylko możesz zrobić, by w najbliższy weekend w ogóle nie nastawiać budzika. Wyłącz telefon, postaw koło łóżka wodę, uchyl okno, przesuń szafę tak, by na 200% zasłaniała okno i obejdź w piątek wieczór sąsiadów przekonując ich, że podobno w sobotę rano po osiedlu będzie jeździł najcichszy samochód na świecie i warto wyłączyć wszystkie głośne urządzenia i go wypatrywać.

Spytają wtedy: ale do kiedy musimy tak cicho siedzieć?

Odpowiesz im: no, wiedzą państwo, a kto to wie te technologie.

Bo widzisz, trochę ściemniłem, że nie ma na zły stan magicznego rozwiązania. Jest. Nazywa się naturalne procesy Twojego organizmu. Nazywa się naturalne dążenie do homeostazy zarówno ciała jak i psychiki, które pozbawione bodźców destruktywnych potrafią się uspokoić dokładnie tak samo jak drewniana wańka-wstańka z mojego dzieciństwa.

A każdy taki proces zaczyna się od snu.

2. Zdrowo zjedz

Nie wiem jak to wygląda u Ciebie, ale ja zawsze gdy jestem wkurzony i pogoniony, i zaszczuty, i tak wypełniony niechciejem, że nawet przewracanie oczami męczy, ja wtedy zawsze sięgam po pizzę i lody. I przez kwadrans jest dobrze. A potem przez połowę kolejnego dnia jest jeszcze gorzej, bo nie dość, że nie zaadresowałem żadnego z moich problemów, to jeszcze mi ciężko na żołądku.

Spróbuj na kolacje zjeść sałatkę.

A jak nie masz serca bawić się w szpinak to chociaż skołuj ryżowe sucharki z hummusem i pomidorkami. Cokolwiek, co w sklepie stałoby na półce w alejce “bio eco super wypas”.

To mogą też być zwykłe, najlepsze, proste pieczone warzywa z jogurtem naturalnym.

I wypij do tego herbatę.

Możesz do niej dorzucić imbir i kurkumę, ale uważaj, bo zyskasz tym samym miano prawdziwego wariata, który nie bierze jeńców i aż strach się bać, tak dobrze sobie radzi w poprawianiu własnego samopoczucia.

3. Wypij też ogrom wody

Serio, serio.

4. Zdominuj własny kalendarz

Bardzo często, bardzo dużo smutku płynie z poczucia braku kontroli nad własnym życiem. Co do zasady dobrym pomysłem jest mądrze planować różne zobowiązania zawczasu, tak by potem nie mieć z nimi problemu. Ale jeśli już teraz czegoś jest za dużo, już teraz coś nie gra – przecież wiesz, co robić.

Przesuń. Przeproś. Odwołaj.

A jeśli to dotyczy przyjaciół to powiedz wprost: kocham Was i życia sobie bez Was nie wyobrażam, ale coś jest nie tak i po prostu potrzebuję przez dwa dni posiedzieć w jaskini, jak batman, i nikogo nie widzieć, i grać na komputerze i się zbierać do wszystkiego co mnie czeka później. Bo choć może i faktycznie bateryjkę podpisaną “relacje” mam trochę rozładowaną, i faktycznie fajnie by było ją naładować, to jednak bateryjka z napisem “samopoczucie”  jest tak pusta, że nawet firmowa ładowarka nawet nie jest w stanie jej wyczuć.

A potrzebuję tej bateryjki, bo to na nią działa moja praca, moje życie, moje zdrowie i to, czy w poniedziałek puszczam rano muzykę, czy nawet o tym już zapomnę.

Weź ten swój kalendarz i odzyskaj nad nim kontrolę, choćby na chwilę.

I nie martw się, bo ta chwila to będzie aż nadto, by znowu zebrać w sobie moc do walki o więcej.

Przy odrobinie troski i zadbania jesteśmy wszyscy twardsi, niż się nam wydaje.

5. Weź pilot i wciśnij pauzę

Słuchaj, teraz uważaj, bo powiem coś kontrowersyjnego.

Otóż widzisz, Ty wszystkie rozwiązania potrzebne by było dobrze i tak masz w sobie. Ja to ja, ziomek z netu. Twoi przyjaciele to też inni ludzie. Tylko Ty możesz się dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi, gdzie tak naprawdę znajduje się ten przeklęty guzik, który czujesz, że musisz go wcisnąć, ale nikt do końca nie wie, jak się za to zabrać.

Dlatego daj sobie przestrzeń. Daj sobie czas.

Odzyskaj kontrolę nad kalendarzem i powiem więcej: specjalnie poprzesuwaj z niego wszystko tak, by ten dzień lub dwa, których potrzebujesz dla siebie, by te dni były puste, puściuteńkie. Wciśnij pauzę na wszystko, nawet na robienie prania. I myśl bardzo mocno o tym, że nic nie musisz. Nic Ci nikt nie każe. Do niczego nie zobowiązuje. Jesteś Ty i tylko Ty.

I po prostu daj sobie chwilę, by przerażona wcześniejszym nawałem wymagań otucha wróciła przez uchylone drzwi i wsunęła się na Twoje kolana tak jak najcieplejszy koc.

Drugi raz tak łatwo nie ucieknie, bo się wzmocniła.

O tym też czasem myśl.

6. Ogarnij swoje wnętrze

Skoro masz moment, to weź kartkę i długopis i przekmiń, czemu jest nie tak. Co jest nie tak. Która ambicja Cię przytłacza. Które wspomnienie trzyma w miejscu. Które marzenie się oddala, a która głupota jednak dogania? Rozpisz sobie własne myśli.

Nie muszą być koherentne. Nie muszą być spójne. Wypisz je. Wypluj. Nazwij. A potem ułóż, skreśl, podpal, upierz w pralce razem z jeansami (nie pytajcie, skąd znam tę sztuczkę) albo zachowaj w kalendarzu na później, jako wspomnienie.

Człowiek, który potrafi nazwać swoje myśli to człowiek, który nauczy ostatecznie nimi zarządzać.

A wiesz, jeśli coś Ci się w tych myślach nie podoba to co stoi na przeszkodzie, by to naprawić? :)

7. Ogarnij swoje zewnętrze

Pamiętasz, jak przed chwilą napisałem, by nie robić prania? To wiesz, może jednak je zrób :D

Albo lepiej – kup sobie nową koszulę. Albo ogarnij włosy / wąs, w zależności od tego czy czyta mnie akurat dziewczyna czy chłopak. Odstrzel się pod krawat, ogarnij sukienkę, wypastuj buty, upierz plecak. Poćwicz trochę. Zmień sobie profilowe, jeśli masz ochotę.

8. Ogarnij swoje otoczenie

Zadbaj o mieszkanie. Wywal stare ciuchy. Wywal rzeczy, których nie potrzebujesz. Przejrzyj ukochane wspomnienia. Wróć do ulubionych zdjęć z wakacji. Odkurz. Odkop. Zakop. Przemyj. Wyszoruj. I pamiętaj, że otoczenie to nie tylko przedmioty.

To też ludzie.

Napisz, zadzwoń. Pochwal. Podziękuj. Daj znak życia. Wyślij swoją fotkę do najbliższych i pochwal się, że masz nową fryzurę / gładszy wąs. Pochwal się upranym plecakiem. Opowiedz im anegdotę, jak to teraz sąsiedzi są czujni, bo podobno po klatce łazi bajkopisarz i plotkuje o nieistniejących samochodach.

Przeproś, jeśli musisz.

9. Rusz się

Chcesz głupi pomysł?

Jeśli masz siedzącą pracę – a pewnie masz – to kup sobie dziś wieczorem piłkę do kosza w dowolnym supermarkecie i skocz wieczorem na osiedlowe kosze porzucać za trzy punkty. Tak po prostu. Przez godzinę. Poproś dzieciaki, by Cię nauczyły, jeśli nie pamiętasz. Albo unikaj innych i znajdź takie miejsce, by nikt Ci nie przeszkadzał. I porzucaj sobie tam.

Niech Ci ta piłka poucieka. Niech się źle odbija.

Niech wpada prosto w siatkę.

Rusz się, cholibka. Po prostu się rusz, bo nasze ciało nie powstało by siedzieć bez ruchu i uwierz mi, drugą magią po zadbaniu o sen jest właśnie zadbanie o jakąkolwiek czynność przyspieszającą oddech i męczącą mięśnie. Jeśli chcesz to biegaj. A jeśli chcesz to trzaskaj pompki.

Cokolwiek.

Byle przypomniało Twoim mięśniom i Twojemu kręgosłupowi, że są Ci potrzebne, że jeszcze przez wiele lat nie mogą się poddawać i że jutro mają boleć tak, jak nie bolały od liceum.

10. Zaprojektuj plan

Mniej więcej na tym etapie sąsiedzi powinni już Cię zlokalizować, więc załatw z nimi co trzeba (pamiętaj, że przekupstwo przy pomocy sernika łagodzi nawet najtrudniejsze ze sporów) i wróć tutaj.

Jesteś?

Okej. No to słuchaj. Proces dodawania otuchy, proces czucia się lepiej ma trzy etapy.

Po pierwsze: trzeba się zatrzymać i przestać pogarszać sytuację dalej. Nawet jeśli trapią Cię zewnętrzne dramaty, to i tak działanie bez celu i niedoskonałe szukanie rozwiązań niczego nie załatwi. Dlatego kroki 1-5 miały na celu zatrzymanie Cię i szybkie pogłaskanie organizmu, by wiedział, że zbliża się kawaleria i już nie musi Cię dźwigać na beznadziejnej diecie i wspomnieniu szklanki wody z piątej nad ranem.

Ale głównie chodziło o tę pauzę. O ten stop. O zatrzymanie Cię w miejscu. Tak dosłownie.

Aż Twój tyłek wylądował na kanapie a zegar znienacka zaczął bić tak pysznie powoli, jak w dzieciństwie.

Potem zawsze nadchodzi etap szybkiego gaszenia pożarów.

Innymi słowy, po drugie: trzeba szybko poprawić samopoczucie. Tutaj bardzo pomaga organizacja siebie i przestrzeni. Sprzątanie. Układanie. Załatwianie. Defragmentacja dysku. Ponowne sprzątanie wszystkich Twoich szufladek, przez pryzmat których dzielisz świat na to, i na tamto. Przesypywanie piasku z naczynia do naczynia. Ogarnianie, jak tak naprawdę jest skalibrowany Twój wewnętrzny kompas i gdzie ma prowadzić mapa wyryta na rdzeniu Twojego serca.

Dzięki temu nie dość, że stoisz w miejscu, to jeszcze nie smęcisz :D

A to już coś.

Dlatego krok trzeci i ostatni to planowanie do przodu.

Zastanów się, co jest nie tak. Zastanów się, co Cię w ogóle przywiodło do sytuacji, przez którą zamiast podawać jabłka słoniom w Indiach albo zamiast leżeć bykiem na podłodze i oglądać piętnasty raz pierwszy sezon Przyjaciół siedzisz i martwisz się w piątek o to, że w poniedziałek nadal czeka Cię sporo pracy.

A potem po prostu ogarnij.

Sprawdź, czy Ci wychodzi.

Jak nie wyjdzie to spróbujesz jeszcze raz, nic w tym strasznego.

11. Działaj

I niech Ci się wszystko powiedzie.

Albo i nie powiedzie, bo się przynajmniej czegoś nauczysz.

A jak kiedykolwiek znowu poczujesz, że masz zadyszkę, to przypomnij sobie, że na terrarium żółwia Rodryka wisi taka zakurzona kartka i chyba były na niej jakieś punkty pomagające poczuć się lepiej, ogarnąć otuchę.

Nie ma żadnego wstydu z korzystania z tych kroków częściej niż raz na całe życie.

Bo widzisz: każdy potrafi z dumą iść przed siebie.

Ale już nie każdy potrafi pokornie sprawdzić na mapie, czy na pewno nie kręci się w kółko :)

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 

Bądź na bieżąco z tekstami takimi jak ten i zapisz się na newsletter:

———

Zdjęcie: Dani Vivanco ze zbiorów Unsplash

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu zajmującym się wysokosprawczością oraz ogarnianiem w późnym kapitalizmie. W drugim życiu piszę książki fabularne i scenariusze.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu aktualności na temat mojej pracy oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, tiktok, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies