Wszystko jest trudne

Czas czytania: około 5 minut • Inteligencja emocjonalna
 

Wszystko jest trudne, wiesz? Wierzę, że są w życiu tylko dwa poziomy “trudności” rzeczy do zrobienia. Po pierwsze, istnieją rzeczy niemożliwe. Cofnięcie czasu. Cofnięcie słów. Posklejanie popiołu z powrotem w serwetkę z numerem telefonu.

Ale oprócz tego?

Oprócz tego wszystko jest możliwe.

I teraz dochodzimy do drugiego podziału.

Przez lata zajmował mi on stanowczo za dużo czasu i uwagi.

Rzeczy możliwe do wykonania są albo trudne, albo łatwe, nie?

A przynajmniej tak się przywykło myśleć.

Miałem kiedyś ogromną radochę posłuchać wypowiedzi mojego znajomego, jakoby nie było w życiu rzeczy trudnych.

No bo zobacz, tłumaczył mi, skoro coś jest łatwe, to jest łatwe, tak? Zajmie mało uwagi, mało czasu, mało czegokolwiek, spoko.

Ale jak jest trudne… to co to znaczy?

Czy jeden rozdział podręcznika medycznego piątego roku jest łatwiejszy czy trudniejszy od jednego rozdziału podręcznika do psychologii pierwszego roku?

No medycyna trudniejsza, odpowiedziałem wtedy.

Na co on: no widzisz. A jak się ma jeden rozdział medycyny do całego podręcznika psychologii?

Zamyśliłem się.

Odpowiedziałem: wygrałeś, podręcznik jest trudniejszy niż rozdział, niezależnie od tematu.

Na co on wzruszył ramionami i odpowiedział: no właśnie.

Dodał po chwili: nie ma rzeczy trudnych.

Rzeczy trudne to po prostu bardzo dużo rzeczy łatwych.

Rzeczy trudne to WIĘCEJ rzeczy łatwych niż przywykliśmy.

Zajmą więcej czasu.

Możliwe, że będą wymagały więcej przygotowań.

Ale tak w genezie swojej, to większość rzeczy na świecie nie jest “łatwa” lub “trudna”, bo tak jak dla kogoś może być “łatwe” lub “trudne” policzenie tysiąca całek, tak dla kogoś może być “łatwe” lub “trudne” wymienienie opony w samochodzie.

No i dla kogoś nauczenie się czegoś może być łatwiejsze lub trudniejsze, ale to już z kolei wchodzimy na temat predyspozycji i intuicji, a to odrębne wątki – tak mój znajomy uciął wywód.

Moim zdaniem słusznie, bo i tak powiedział już dużo.

Od czasu tamtej rozmowy bardzo lubię szukać w życiu warunków brzegowych różnych rzeczy. Nie interesuje mnie AŻ TAK BARDZO jak trudno jest coś zmienić, coś spróbować, gdzieś pójść.

Interesuje mnie, czy to w ogóle jest możliwe.

Coś nie musi być łatwe lub trudne.

Wystarczy, by było możliwe.

Jeśli coś jest możliwe, to choćbym miał się skichać, wiem, że coś zmienię.

Wiem, że coś spróbuję.

Wiem, że gdzieś dojdę.

Naturalnie powstaje pytanie, czy gra w ogóle jest warta świeczki. Czy mi się chce robić ten 1000 nadprogramowych, łatwych etapów wycieczki, by uzyskać coś ciekawszego, coś lepszego. Ale nagle jest to prosta matematyka: wybieram mały efekt małym kosztem lub duży efekt dużym kosztem.

Nie zaburzam sobie oceny trudnymi do skwantyfikowania pojęciami jak “trudne” czy “łatwe”.

Myślę w ten sposób: czy jeden trening jest trudny?

Nie, nie jest.

Każdy jest w stanie zrobić jeden trening.

No to zamierzam zrobić jeden trening.

A potem osobno myślę o tym, czy zrobienie relatywnie krótkiej, dosyć prostej rzeczy codziennie rano jest trudne?

No nie, też nie jest, wystarczy prosty nawyk, przygotowanie wcześniej bidonu z wodą z filtra i w sumie jestem gotów.

Nie wiem, jak jest u Ciebie, ale u mnie “codzienny trening” brzmi strasznie trudno. Tak jakbym musiał niewiadomo jakie decyzje podejmować i Bóg wie co robić z kalendarzem.

Ale z jakiegoś powodu rozbicie tematu na kilka łatwych decyzji sprawia ,że nie mam z niczym problemu i od paru miesięcy podchodzę do trenowania jak jakiś zawodowiec. Którym nie jestem :)

Ale, wiecie co?

Czegoś mi brakowało w tym światopoglądzie.

Jako neurotyk i pragmatyk postanowiłem z czasem podrasować teorię mojego znajomego.

Nadal rozpatruję, czy coś jest niemożliwe, czy możliwe.

Ale jeśli jest możliwe, to ja po prostu z góry zakładam, że wszystko jest trudne. I tyle.

Nie chce mi się łudzić, że będzie łatwo, bo to do niczego nie prowadzi.

Taka moja mała, codzienna podstawa stoicyzmu w praktyce.

Wychodzę z założenia, że wszystko co mnie spotka będzie trudne.

I po prostu się na to przygotowuję.

W efekcie jestem regularnie zaskoczony, że wcale nie było tak źle.

W zasadzie to fajne to życie.

A gdy jednak jest wyjątkowo źle?

No, to wiesz. Mogę zabłysnąć ;)

Uśmiecham się wtedy z pewną dozą szorstkiego uroku (a przynajmniej tak lubię sobie wmawiać) i mówię przemądrzałym tonem do lustra: no przecież mówiłem, że tak będzie ;)

Wszystko jest trudne.

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 

Zdjęcie: Jake Young ze zbiorów Unsplash.

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu zajmującym się wysokosprawczością oraz ogarnianiem w późnym kapitalizmie. W drugim życiu piszę książki fabularne i scenariusze.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu aktualności na temat mojej pracy oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, tiktok, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies