Kończę dziś 28 lat. W tej chwili. Teraz. Właśnie mam dzień pierwszy nowego roku życia. Jedynego, jakie będę kiedykolwiek miał.
I powiem Ci szczerze, że czuję się dokładnie tak samo, jak wczoraj.
Przez lata bardzo mi to doskwierało.
Sądziłem, że czegoś mi brakuje, gdy nie czuję tego potężnego momentu “odcięcia”. Takiego fundamentalnego podziału na POPRZEDNI ROK i – no wiesz – nadchodzący przy akompaniamencie werbli i waltorni NOWY ROK.
Plany na “rok życia” też mi nigdy nie pasowały, bo co to konkretnie znaczy? Moje plany na teraz to kontynuowanie planów z zeszłego roku, bo są to aspiracje sięgające o wiele dalej niż arbitralnie uznane dwanaście miesięcy. I albo mi wyjdą jako ogólny plan, albo za jakąś dekadę wzruszę ramionami i zajmę się czymś innym.
A potem spojrzałem na to inaczej.
Lubię patrzeć na rzeczy inaczej.
Dzisiaj bardzo się cieszę, że kończę 28 lat.
Patrząc na to symbolicznie: jest ekstra :D
Zamykam bardzo trudny, bardzo turbulentny i pełen ciągłych zwrotów akcji rok, w którym przez ostatnie 4 miesiące zrobiłem jakieś siedemnaście miliardów więcej rzeczy niż przez wcześniejsze 8 miesięcy.
Sporo mi nie wyszło, więc dużo się nauczyłem.
A z rzeczy, o których chcę powiedzieć publicznie: przeprowadziłem się.
Kupiłem pierwszy samochód.
Zacząłem współpracę z Uniwersytetem SWPS jako kadra powstającego kierunku.
Zacząłem współpracę z pewnym tajnym jeszcze projektem, o ktorym być może będzie kiedyś głośno.
Realizuję się w tempie przekraczającym moje najśmielsze sny.
Poznałem naprawdę wielu niesamowitych ludzi.
Przełamałem ogrom schematów.
Zaliczyłem sto dziwnych przygód.
Poczułem miliard emocji.
I tych dobrych, i tych złych.
Wpadłem na jeden z najlepszych pomysłów, jakie miałem od lat.
(Pracuję nad nim, ale to temat na inną okazję.)
Zdałem egzaminy ACCA.
Zostałem piratem. To znaczy, “handlarzem”, no ale wyglądam jak pirat, więc jest nieźle.
Wyprodukowałem nowy kurs, aktualnie największy hit wśród Was.
Wreszcie ogarnąłem zdrowie.
Zmieniłem pomysł na YouTube’a.
I jak patrzę na to wszystko to aż się uśmiecham.
Jest w porządku.
Pod kątem symbolicznym.
Ale gdy myślę do przodu, to widzę sytuację zupełnie inaczej.
Trochę przymykam oko na to, czy są akurat urodziny, czy nie.
Ja po prostu każdego dnia czuję, że to tylko dzień pierwszy.
Każdego dnia z takim samym głodem odpalam moje wszystkie narzędzia pomagające w ogarnianiu rzeczywistości, wszystkie kalendarze i listy, i patrzę gdzie jestem na różnych projektach, w różnych procesach, i rzucam się w ten wir tak, jakbym nigdy wcześniej nie wypił kawy i nie miał przed sobą marzeń do spełnienia.
Czuję się trochę jak dzieciak.
Tak, jakby za mną nic jeszcze nie było, a przede mną – wszystko.
I powiem Ci, że chcę utrzymać to podejście do życia.
Na to, co już się wydarzyło, nie mam wpływu.
To, co będzie, jest zagadką. Oswajam ją planami, ale nie pozwalam sobie na bezpieczne poczucie, że cokolwiek mogę przewidzieć.
Mam za to swoje mapy, mam swój kompas.
Mniej więcej wiem gdzie zmierzam.
Powiedzmy.
Patrzę się w horyzont.
Kusi mnie, by go dotknąć.
Wczoraj byłem parę kroków dalej od tego, co bym chciał od życia.
A dzisiaj jestem tutaj.
Dzisiaj mam pierwszy dzień dwudziestego ósmego roku życia i podoba mi się miejsce, w którym jestem.
Jest w porządku.
Ale najlepsze jest to, że to nie koniec.
Bo jutro zrobię kolejne parę kroków.
W końcu jutro też będzie dzień pierwszy.
Codziennie jest.
Ciao ,
Zdjęcie: No mordka moja, ale fotkę zrobiła doskonała Joanna Pocztowa.