Prokrastynacja – psychologiczna pułapka, w którą wszyscy wpadamy

Czas czytania: około 5 minut • Nawyki
 

Ha. Prokrastynacja, co nie?

W zasadzie to powinienem iść pracować. Wiem, że muszę. Rozumiem, że to ważne. Ale coś mnie sprowadza na manowce i zamiast zająć się obowiązkami idę na romantyczny spacer do lodówki. Ósmy raz sprawdzam, czy nie pojawiły się tam magicznie jakieś nowe smakołyki.

A potem przez kwadrans bawię się telefonem.

A potem popatrzę, czy nic nowego nie ma na necie.

Może teraz zajmę się mailami? Albo posprzątam dom? Albo pójdę potrenować? Sięgnę po jakikolwiek obowiązek, który czeka w moim kalendarzu i pamiętam nawet, że sam go tam wpisywałem?

Tak, w zasadzie to już pora, powoli zaczyna mi się chcieć.

Ale posiedzę jeszcze, poczekam, zobaczę, czy na pewno.

Może za chwilę będzie lepiej.

Odpalam więc serial.

Tysięczny wieczór z rzędu.

I jest tylko gorzej.

Ugh. Brzmi słabo, prawda?

Nie wiem jak u Was, ale u mnie takie sytuacje potrafiły być normą.

Dopiero po pewnym czasie dowiedziałem się, że to nie jest tak, że we mnie jest coś fundamentalnie popsute.

Tzn. może i trochę jest ;) ale akurat pod kątem odwlekania na później stanowiłem część baaaaaaaaaaaardzo znanego i bardzo dużego problemu.

Nazywa się go prokrastynacją.

U niektórych ta przypadłość objawia się w miarę niegroźnie – ot, marnujemy trochę czasu przed komputerem. Wielkie halo.

Wiem, jak to jest.

Niestety, u niektórych sprawa ma się gorzej. Ludzie ze skłonnością do prokrastynacji na poziomie życiowym / strategicznym potrafią “przebimbać” rok, dwa, trzy. Pięć lat. Czas mija, życie ich mija, a oni nic.

Jutro nigdy nie jest bardziej udane.

Niestety. W tym wypadku też wiem, jak to jest.

Okej – to co to jest ta cała “prokrastynacja”?

Definicji jest sporo.

Prokrastynacja to, mówiąc nieformalnie, ciągłe odwlekanie, zwlekanie, czekanie, może później, może jutro, teraz mi się nie chce, “okej to zacznę o pełnej godzinie”, skłonność do wybierania atrakcji krótkoterminowych zamiast skupionej pracy nad czymś długoterminowym i – ogólnie rzecz biorąc – trwonienie czasu i uwagi na pierdoły, bo po prostu NIE MOŻEMY zająć się tym, czym powinniśmy.

Mówiąc formalnie, prokrastynacja to przede wszystkim wadliwa samoregulacja motywacji. Rozstrój pomiędzy tym, co powinniśmy, a tym, co chcemy robić – i w efekcie nieoptymalna dystrybucja uwagi i wysiłku.

Może on wystąpić z wielu powodów.

Dlaczego prokrastynujemy?

Niektórzy podkreślają, że chodzi stricte o konflikt biologiczny pomiędzy układem limbicznym (impulsywne potrzeby “tu i teraz”) a korą przedczołową (skoncentrowane, zdeterminowane wysiłki długoterminowe).

Daniel Kahneman powiedziałby pewnie, że rywalizuje ze sobą myślenie szybkie (przyzwyczajenia) oraz myślenie wolne (przemyślane zachowania).

Twórcy “testu pianki” (“marshmallow test”) powiedzieliby, że walczy ze sobą gratyfikacja natychmiatowa (zjem pączka teraz) oraz gratyfikacja odroczona (jak go nie zjem, to będę lepiej wyglądać latem).

Można też się pokusić o teorię, że ma to związek z negatywnym frame’owaniem własnych wymogów, motywacji, obowiązków i wartości.

Osobną kategorią powodów, dla których możemy prokrastynować są tematy związane z sensem życia i naszymi wartościami, które stanowią fundament codziennej motywacji. W tym kontekście prokrastynację może wzmagać ogólne poczucie “dryfowania” przez życie, gdy nie bardzo mamy obrany jakiś konkretny kierunek.

A patrząc na temat “technicznie” – o wiele łatwiej prokrastynuje się, gdy nie mamy zbudowanego należytego systemu pracy. Kalendarze, notatki, listy zadań do wykonania, wszystkie te narzędzia sprawiają, że jest nam łatwiej wiedzieć, co jest kolejną rzeczą do zrobienia. Już sama taka wiedza pomaga. W przypadku odwrotnym – gdy czujemy się akurat zagubieni i nie bardzo wiemy, co teraz – oooo, no to wtedy żadne mechanizmy lub przyzwyczajenia nie hamują naszego wewnętrznego dzieciaka mającego WIECZNĄ ochotę na “jeszcze jeden odcinek serialu i lody”.

Podejmując takie decyzje unikamy lęku lub frustracji TERAZ zapominając o tym, że te lęki i frustracje uderzą w nas ze wzmożoną siłą już za chwilę, właśnie dlatego, że olaliśmy obowiązek zamiast się nim zająć.

Brzmi słabo, prawda?

Brzmi słabo. Czy z prokrastynacją można walczyć?

Naturalnie.

Można walczyć i można wygrać, czego sam jestem przykładem. Można dać sobie – tak po prostu – święty spokój.

Nadal regularnie oglądam jakiś serial zamiast pracować, ale są to zaplanowane, nie wymykające się spod kontroli przerwy. Coś zupełnie innego niż kompulsywne, pozbawione jakichkolwiek limitów ataki prokrastynacji.

Słuchajcie, w nadchodzącym czasie zamierzam mocno zająć się tematem prokrastynacji, a zatem jeśli szukacie gotowych sposobów na pokonanie jej to, po pierwsze, przygotowałem dla Was mega skuteczny kurs online. Znajdziecie w nim podstawę teoretyczną i działające, poprawne naukowo rozwiązania.

A po drugie – możecie zapisać się do mojego newslettera – bo ja o prokrastynacji zamierzam pisać sporo. Choćbym chciał to nie zmieszczę w jednym tekście wszystkiego, co mam do powiedzenia. Dlatego niezależnie od tego czy kupisz mój kurs (będzie mi bardzo miło!) czy go nie kupisz (też spoko!) – możesz spodziewać się na tym blogu jakościowych tekstów dostępnych za darmo. Nie omówię w nich całości tematu (no, od tego jest jednak kurs), ale pewną część? Jak najbardziej.

Żeby jednak nie okazało się, że ten tekst to tylko wstęp i zero rozwiązań – przejdźmy do szybkich konkretów

Prokrastynacja – działający sposób

Żeby z prokrastynacją w ogóle mieć jakąkolwiek szansę walki, trzeba ją rozbić na trzy składowe. Na poziomie strategicznym zmagamy się z prokrastynacją najgorszego typu, tą wieloletnią, w którą wpadamy dryfując, gdy brakuje nam kierunku w życiu. Tutaj przydaje się dłuższa chwila z notesem, długopisem i kawą, w samotności, by przypomnieć sobie własne wartości i obrać nową północ w życiu.

Na poziomie taktycznym mamy złe nawyki i brakuje nam systemu organizacji pracy, który trzymałby w ryzach różne małe potknięcia dnia codziennego. Umówmy się – każdy je miewa. Nie każdy jednak przygotował zawczasu działające mechanizmy, pozwalające, by szybko się podnieść.

Pod kątem nawyków gorąco zachęcam do skutecznego prowadzenia kalendarza i list obowiązków na każdy dzień.

Na poziomie operacyjnym trzeba w sobie wyrobić wytrwałość i dyscyplinę. Tak po prostu.

Dopiero gdy człowiek zajmie się tematem na wszystkich poziomach naraz to ma jakąkolwiek długofalową szansę na sukces. Nie jest to łatwy proces, ale efekty widać w miarę szybko.

Jednoczesne budowanie wytrwałości (prokrastynacja operacyjna), nawyków (prokrastynacja taktyczna) i szukanie sensu swoich zmagań (prokrastynacja strategiczna) wspierają się nawzajem i jedno pomaga w drugim, a drugie w trzecim.

O wiele więcej znajdziesz w kursie online “Pokonaj prokrastynację”

Słuchajcie, nawet ja, czyli wieloletni “mistrz prokrastynacji” ostatecznie się ogarnąłem. Mam teraz udane życie. Prowadzę firmę. Pracuję z fajnymi ludźmi. Dopinam duże projekty i rzadko zawalam terminy. Jestem zadowolony z codzienności a dawniej często towarzyszące mi poczucie wściekłości, że nie mogę na samym sobie polegać, zupełnie się rozwiało.

Pokonałem prokrastynację. Z jej resztkami żyję w zgodzie, bo każdy musi czasem odetchnąć i pozbierać myśli. Nie zwlekam jednak. Nie czekam. Nie mam wrażenia, że życie przecieka mi przez palce.

Nauczyłem się zarówno “odkładać telefon”, gdy przerwa za długo trwa jak i w miarę sprawnie podejmować decyzje związane z większymi sprawami w życiu.

Wszystkie zastosowane przeze mnie sposoby, a także tło historyczne i podstawy psychologiczne walki z prokrastynacją zawarłem w nowym kursie online. Nazywa się on “Pokonaj prokrastynację” i przygotowałem go tak, by działał “prosto w punkt”. Ma mniej niż dwie godziny i można go dziabnąć jednego dnia.

Potem w skali tygodnia możecie od razu te dwie godziny “odrobić” czasem oszczędzonym, bo przestaliśmy prokrastynować, więc się wszystko zgadza :)

O tym, co znajdziecie w środku napisałem dużo na specjalnej stronie sprzedażowej kursu, będzie mi bardzo miło jeśli tam zajrzycie! A kolejne teksty na blogu poświęcone prokrastynacji powinny pojawić się już od przyszłego tygodnia. Zaglądajcie często i do usłyszenia!

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 

Zdjęcie: Asdrubal luna ze zbiorów Unsplash.

Uwaga: Moi drodzy, prokrastynować można również z naprawdę ciężkich powodów, takich jak depresja lub zachwiana równowaga fizjologiczna ciała (np. osoby cierpiące na tężyczkę czy niedobór witaminy D mogą mieć o wiele większe problemy ze skupieniem niż osoby bez tych przypadłości). Jeśli czujecie, że temat leży głębiej i przeszkadza Wam już od lat to bardzo, bardzo proszę skoczcie zobaczyć się ze specjalistą, okej? Niech obejrzy Was terapeuta lub lekarz i niech przepisze Wam odpowiednie leczenie. Ci ludzie zdobywali przez kilkanaście – kilkadziesiąt lat doświadczenie właśnie po to, by Wam pomóc. Uszanujmy to i korzystajmy z ich wspaniałych usług :)

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu zajmującym się wysokosprawczością oraz ogarnianiem w późnym kapitalizmie. W drugim życiu piszę książki fabularne i scenariusze.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu aktualności na temat mojej pracy oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, tiktok, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies