Jak znaleźć swoją pasję

Czas czytania: około 18 minut • Inspiracje
 

Jeden z najważniejszych tematów wielu młodych ludzi. Tych bardziej dojrzałych, podejrzewam, też, tylko rzadziej wpisują go w Google. Pasja. Coś, co robimy, bo lubimy. Być może coś, co przynosi nam pieniądze.

Ale czy na pewno?

Definicje

Przyjęło się używać “pasję“, “hobby” i “zainteresowanie” wymiennie. Zgodnie ze słownikiem języka polskiego mamy zatem do czynienia z, odpowiednio, “zamiłowaniem do czegoś”, “ulubionym zajęciem” oraz “chęcią dowiedzenia się o czymś”.

Nie będziemy tutaj się mocniej rozkręcać – wydaje mi się, że intuicyjnie jesteśmy mniej więcej na podobnym znaczeniu tego pojęcia.

Największy problem z szukaniem pasji

Moim zdaniem każdy ją ma.

To tak jakbyśmy poświęcali naprawdę dużo uwagi węzłom chłonnym. Okej, być może ciężko je od razu wymacać, ale zapewniam Cię, GDZIEŚ są :) Szkoda zatem poświęcać czas na sprawdzanie CZY się ją ma, skoro o wiele skuteczniej byłoby skupiać się na innych aspektach.

Mam taką roboczą teorię dotyczącą pasji i chcę się z Tobą nią podzielić. Zakładam, że KAŻDY ma coś, co go kręci (to nie musi być jedna rzecz, oczywiście) i tak naprawdę cała zabawa rozgrywa się dookoła tego, co z tym CZYMŚ dzieje się potem.

Teoria Różnego Podejścia do Pasji

(W skrócie TRPP, żeby było bardziej profesjonalnie.)

W mojej opinii masz następujące opcje:

1. Wiesz o swojej pasji i zajmujesz się nią zarobkowo

Tutaj wpadają tacy ludzie jak Kurt Vonnegut (pisarz) albo Stephen King (też pisarz).

Tutaj są surferzy prowadzący sklepy ze sprzętem do surfowania. Tutaj są maniacy fotografii, którzy żyją z fotografii. Oczywiście nie każdy aspekt ich “zawodu” jest super fajny i ściśle związany z pasją, ale ich główne motywy przewodnie i cele pasją SĄ.

To o tej grupie ludzi najczęściej kręci się potem świetne, motywujące filmy ;) Wyobraź sobie kogoś, kto kocha balony i żyje z latania balonem.

No miód. Miód i malina.

2. Wiesz o swojej pasji i zajmujesz się nią w czasie wolnym

Tutaj znajdziesz trochę młodszego Kurta Vonneguta (który przez lata pisał dopiero po godzinach etatu w sprzedaży samochodów) i generalnie wszystkich ludzi po prostu na coś “zajawionych”.

Zbieracze znaczków, amatorzy literatury, fani teatru, rzeźbiarze koników w drewnie. Wszyscy, którzy wiedzą, co lubią. To moim zdaniem jedna z najzdrowszych i najlepszych kategorii, by mieć swoją pasję. Czemu?

Odpowiedź jest prosta, choć wieloetapowa. Po pierwsze – ciężko taką pasję sobie zniszczyć traktowaniem jej jak pracę. Po drugie, zarabianie na pasji jest z reguły całkiem trudne. Jak powiedział Dmitrij Głuchowski (autor uniwersum Metro), jeśli interesowałyby go pieniądze to zająłby się czymś mądrzejszym niż pisanie. Albo, jak wspomniał niedawno Austin Kleon, człowiek zarabia na tym, w czym jest DOBRY. Niekoniecznie na tym, co kocha.

Mam kolegę, który LUBI swoją bardzo dobrze płatną pracę, choć tak naprawdę KOCHA co innego, na czym zarobek byłby bardzo trudny. Ale łączy to, dzięki czemu utrzymuje częściowo bardzo dobrze sobie radzącą rodzinę :) Podziwiam go za to.

Co bardzo ważne: w przypadku tego podejścia nie ma się żadnych stresów związanych z jakością! Przykładowo, mojego grania na ukulele ledwo słucham ja sam. Ale to nie jest ważne, bo po prostu lubię sobie grać i nie obchodzi mnie, że robię to niedoskonale :)

(Jak być może wyniuchaliście z tego punktu, jestem raczej przeciwny zbyt gwałtownym ruchom na polu rozwoju osobistego poświęconym hasłom w stylu “przekuj swoją pasję w biznes!”. Zawsze jak widzę taki nagłówek to zadaję sobie pytanie: a po co? Czy na pewno mnie to bardziej uszczęśliwi? Czy moje życie będzie lepsze? Czy przyczynię się tym do szczęścia bliskich mi ludzi? Czy komuś pomogę? Ale to jest temat na zupełnie osobny tekst, moi drodzy. Piszcie, jeśli chcielibyście go zobaczyć.)

Jako muzyczne interludium niniejszego artykułu: Amanda Palmer i jej magiczne ukulele.

3. Wiesz o swojej pasji, ale się krygujesz/kokietujesz/udajesz, że nie wiesz

Nie musisz się z tego spowiadać ani mi, ani nikomu, ale jeśli masz problem ze “znalezieniem pasji” to spytaj się własnego serca, czy przypadkiem nie wpadasz w tę kategorię. Może sądzisz, że Twoja pasja jest głupia? Albo że nie warto się nią przejmować? Choć nikt nigdy Ci na to słowa nie powiedział, to jakoś tak “samo” Ci się pomyślało, że już nie warto?

Jeśli tak sądzisz, proponuję pytania pomocnicze. A kto powiedział, że masz o swojej pasji komukolwiek opowiadać? Albo kto powiedział, że nie wolno Ci się realizować anonimowo, pod artystycznym pseudonimem, wśród twórców z Argentyny?

4. Wiesz o swojej pasji, ale dałaś sobie wmówić, że to nie jest “prawdziwa” pasja

To w tej chwili szczególnie popularne z tematami takimi jak programowanie i startupy.

Sam ze dwa razy w życiu o mało co nie przestałem pisać, bo zaczynałem sobie wmawiać, że przecież programowanie będzie przydatniejsze rynkowo. No i co, miałem rację. Jest przydatniejsze rynkowo. Ale ja bardziej lubię pisać.

Korzystając z naszej dzisiejszej teorii – wybrałem ścieżkę 1, bo nie przyszła mi wtedy do głowy ścieżka 2, a dzisiaj mi się już nie chce nic zmieniać. Za bardzo pokochałem pisanie :)

Każda pasja jest prawdziwa. Mówienie inaczej to jak mówienie, że czyjeś odczucia są “niepoprawne”. Mogą być opisane na tysiące sposobów – mogą być nieadekwatne, przesadzone, dziecinne, stetryczałe, wymagające pracy lub terapii, cokolwiek – ale jeśli ktoś je odczuwa, to zawsze są poprawne. Dla tej jednej osoby. Są jej właściwe. Liczy się to, co się robi potem.

Czyje niby słowa są na tyle ważne w Twoim życiu, że wolisz słuchać tej osoby zamiast po prostu dobrze się bawić razem ze swoimi wystruganymi z drewna konikami? Powiedzmy, że ktoś Ci mówi, że Twoje wypieki i gotowanie to marnowanie czasu. Ale Ty kochasz wypieki i gotowanie. Lubisz robić własny makaron. I co?

Przestaniesz go robić, bo ktoś tak powiedział?

5. Wiesz o swojej pasji, ale zdążyłaś o niej “zapomnieć”

O, i to jest najprawdopodobniej to, co Cię spotkało.

Jak zauważył w swoich pracach ogrom i psychologów, i dziennikarzy, i blogerów, i szczerze mówiąc wszystkich dostępnych mojej wyobraźni osób – jak człowiek jest dzieckiem, to po prostu coś robi. I robi to, aż uzna, że porobi coś innego. I tyle.

I pewnie gdyby spojrzeć na działania takiego dziecka “z lotu ptaka”, w perspektywie pięciu lat, to widać, że COŚ robi stanowczo częściej od innych rzeczy. Że dla CZEGOŚ jest w stanie zawalić i sen, i dragon balla, i szkołę, i znowu sen. Ale potem pojawia się więcej szkoły, więcej seriali, więcej znajomych, miłości i dramaty, rozmowy i cisze, picie i jedzenie, granie w gry i granie w ludzi, rozmowy i kontakty i braki kontaktów, i braki rozmów, a jeszcze potem podatki, i praca, i większe miłości, i prawdziwe rozmowy i cisze, i “prawdziwe życie”.

I bywa tak, że się o swojej pasji po prostu zapomni.

Jak przypomnieć/odżywić swoją zapomnianą/stłamszoną pasję?

Tak brzmi pełna wersja pytania, które pewnie Cię trapi. Metoda jest prosta. Pobawić się. Jak dowodzi w swojej nowej książce Jane McGonigal, przeciwieństwem depresji nie jest radość. Przeciwieństwem depresji jest zabawa.

Jak przypomnieć sobie pasję?

Kup sobie papier i ołówki bez gumki (no i temperówkę, razem wydatek rzędu dziesięciu złotych) i spróbuj na początek tego, co darmowe: rysowania, pisania, czytania, śpiewu, czytania o różnych instrumentach, rzeźbienia z mokrego papieru, programowania (czytasz te słowa, więc zakładam, że masz komputer), grania w małe indie gry, tysiąca rzeczy. A potem spróbuj biegać, trenować protokoły body weight, robić razem z youtubem podstawy jogi i wszystko, co ruchowe. A potem zacznij gotować.

A potem sprawdź, do czego musisz się ZMUSZAĆ (i to usuń) a co robisz wtedy, gdy prokrastynujesz (tego rób więcej).

Voila, oto Twoja pasja :)

Jak uratować stłamszoną pasję?

To jest akurat jeszcze prostsze. Krok pierwszy to NIC NIKOMU NIE MÓW. A potem po prostu do tej pasji wróć. We wtorki o świcie, w czwartki w środku nocy, w sobotę gdy już wszyscy zasną lub w piątek, gdy wszyscy będą na mieście.

Życzę Ci przyjemnego tworzenia :)

O czym MUSISZ pamiętać

Kilka słów przestrogi przed dalszym etapem Twojej podróży.

Pamiętaj, że na swojej pasji NIE MUSISZ ZARABIAĆ. Być może jest to wręcz niewskazane.

Pamiętaj, że NIKT nie musi wiedzieć o Twojej pasji.

Pamiętaj, że możesz z nią robić CO TYLKO CHCESZ. Tak naprawdę w muzyce lubisz tylko strojenie instrumentów dętych i kusi Cię poznać innych takich cudaków, zbudować grupę zajawkowiczów? No to gotowe, zakładasz bloga albo kanał na YT i idziesz do najbliższego sklepu muzycznego ogarniać, czy nie potrzebują darmowej pomocy :)

Pamiętaj, że w pasji chodzi o: dowiadywanie się o czymś, co uwielbiasz i co robisz z zamiłowaniem.

I o nic innego.

Aha, no i jeśli masz możliwość to koniecznie przeczytaj “Crossroads of Should and Must” autorstwa Elle Luny. Choćby dla samej anegdoty ze słuchającym koncertu pianistą.

I już zupełnie na koniec: przemyśl zapisanie się do mojej Tajemnej Listy. Jeśli interesują Cię tematy takie jak dzisiejszy, powinniśmy się dogadać.

Ciao,

Andrzej Tucholski

///

PS: Inspiracją do tego tekstu była rozmowa, którą przeprowadzali między sobą Robert, Artur, Janek, Weronika, Mikołaj, Mateusz, Kamil, Mateusz, Alice, Paweł, Maciej, Anna, Dominika, Bartek, Martyna i pozostali, dopóki się nie wtryniłem. Dzięki za świetne pomysły!

PPS: Uprzedzam pytanie, bo i tak za chwilę padnie. Ja aż do samego końca “misji: pasja” tułałem się pomiędzy rysowaniem, programowaniem, gitarą i pisaniem. Choć moje mangowe rysunki wydrukowano w paru tomikach, pierwsze strony www sam napisałem a i nawet mały występik piosenek bożonarodzeniowych się trafił to zawsze, ALE TO ZAWSZE gdy miałem siadać do tych czynności… od razu zaczynałem prokrastynować. A prokrastynowałem pisząc. Z czasem zauważyłem, że może nie warto sobie utrudniać :)

Aktualnie oprócz pisania odżywiam moją miłość do gier i okazjonalnie pykam na ukulele.

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu zajmującym się wysokosprawczością oraz ogarnianiem w późnym kapitalizmie. W drugim życiu piszę książki fabularne i scenariusze.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu aktualności na temat mojej pracy oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, tiktok, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies