Może to tylko ja, ale zawsze wyobrażam sobie start strony jako pierwsze szarpnięcie za dawną, steampunkową dźwignię. W pobliskich kotłach zbiera się para, gdzieś w oddali koło zamachowe wykonuje pierwszy obrót. Wszystko to delikatnie się rozpędza, w swoim tempie. Nigdy nie widzę startującego samolotu, wodowanego statku, przekręcenia kluczyków w pachnącym jeszcze salonem dropheadzie. Zawsze przywołuję obraz tej dawnej machiny.
Nie inaczej jest i tym razem. Agresywnie potraktowana wajcha wsuwa się z powrotem w bezpieczne przestrzenie między miedzianymi rurami i zardzewiałymi zegarami. Moje miejsce w sieci wystartowało i jedyne co je od dziś czeka, to ciągły progres.
Krótkim słowem wyjaśnienia – prowadziłem już bloga, Ci którzy mnie znają, wiedzą jak go znaleźć. Przestałem się nim zajmować należycie w momencie pewnych prywatnych zmian, potem długi czas nie czułem potrzeby dzielenia się globalnie moimi myślami. Ale przez takie uzależniające substytuty jak blip lub twitter poczułem pustkę. Chęć pisania i czytania komentarzy, dialogu z Wami.
I żeby nie przedłużać – witam mile. Mam nadzieję, że moje notki będą Was ciekawiły i przynajmniej co jakiś czas tutaj zajrzycie. Już ja zadbam, by było warto. Najbliższa publikacja już jutro!
A tymczasem sobie idę. Jako że postawiłem calutką stronę na przełomie ostatnich dziesięciu godzin, muszę trochę odpocząć od monitora. Stosie napoczętych w różnym stopniu książek, przybywam!
Dobrej nocy i… stay tuned!