Gdy dwanaście miesięcy temu patrzyłem na usiane fajerwerkami niebo, a zegarki w całej Polsce przeskakiwały z grudniowej 23:59 na styczniową północ to czułem, że właśnie zaczyna się najważniejszy rok mojego zawodowego życia. (Prywatnego zresztą też, ale o tym później). Wiedziałem, że czeka mnie przetasowanie wszystkich nawyków i zaprojektowanie tego, co robię, w zasadzie od zera. Dla dodatkowego dramatyzmu postanowiłem więc, że na te wszystkie ewolucje dam sobie dokładnie jeden rok. Ten jeden rok, który się wtedy zaczynał.
Ten jeden rok, który się własnie skończył.
Czyli – innymi słowy – czas minął.
Czy się udało?
Sprawdźmy :)
Cześć!
Witaj w moim podsumowaniu 2018 roku i krótkim rozrysowaniu planów na rok 2019 :)
Razem z ogłoszeniem nowego motywu przewodniego na blogu pomyślałem sobie, że może warto wspólnie spojrzeć z lotu ptaka na to, co wydarzyło sie w minionych miesiącach? Bo widzisz, w historii tej strony było wiele “ważnych chwil” (choćby przejście z nazwy “jestKultura.pl” na moje imię i nazwisko) ale pod kątem “technicznym” większość spraw wyglądała bardzo podobnie. Ja produkowałem teksty, Wy je czytaliście, czasem różne fajne firmy dogadywały się ze mną by napisać coś o nich, i w ten sposób zarabiałem na życie.
I tak przez wiele lat, aż do początku zeszłego roku.
Wtedy wszystkie te podstawy wyleciały oknem i po raz pierwszy od dziewięciu lat zacząłem projektować system od początku, od deski kreślarskiej, tak, jakbym nigdy nie napisał ani jednego tekstu. Od czystej kartki. Bez żadnych oczekiwań lub uprzedzeń.
Efekt?
Przerósł moje oczekiwania :)
Przede wszystkim – to był rok wielu udanych premier
W 2018 roku – oprócz zrobienia dwóch kursów i zdania dwóch trudnych egzaminów ACCA – napisałem dla Was 51 tekstów, a także nagrałem 66 filmów. Innymi słowy – uśredniając – dostawaliście ode mnie tygodniowo mniej więcej po jednej rzeczy do czytania i po jednej do oglądania :) Widać, że polubiłem się z YouTubem. Poświęcam mu dużo uwagi i cieszę się, bo widzę, że efekty tej pracy też skupiają na sobie dużo uwagi, tym razem Waszej.
Najpopularniejszymi notkami na blogu były: podsumowanie SHARE WEEKA 2018 (czyli lista najchętniej polecanych blogów w Polsce), zestawienie 25 fajnych sposobów na zabiegane życie oraz tekst pod tytułem “Daj już sobie spokój“, po którym najlepiej chyba widać, jak jeszcze nieśmiale, ale już publicznie eksperymentowałem z tym, co od paru dni jest standardem we wszystkim co robię.
A jeśli chodzi o filmy to (zgodnie z oczekiwaniami) bank wyświetleń rozbiły przede wszystkim rozmowy z twórcami, których bardzo cenię. W moim cyklu “Jak ogarnia?” mogliście obejrzeć np. Kasię Gandor, Billie Sparrow albo Arlenę Witt (to 3 najchętniej oglądane materiały z tej serii). Z filmów autorskich za to najbardziej podobało się Wam robienie notatek z książek, przyjemniejsze zagadywanie do obcych ludzi oraz hit hitów ;) czyli poradnik uczenia się wyjątkowo NUDNYCH rzeczy.
Widać, że przede wszystkim skupiałem się na tematach związanych z nauką.
Oprócz głównego formatu na kanale, czyli “Uniwersytetów Ogarnięcia”, w zeszłym roku zadebiutowałem nie tylko z rozmowami, ale też z nerd-vlogami.
Seria pokazująca kulisy mojej nauki do egzaminów ACCA doczekała się 16 odcinków i możecie ją w całości obejrzeć tutaj. To było moje pierwsze starcie z tą trudną formą i o efekcie mogę jak na razie powiedzieć tak: KURDE, ile to jest pracy. Podziwiam Neistata, McKinnonga czy Gonciarza dwa razy bardziej po tym, jak sam spróbowałem biegać wszędzie z aparatem :)
Ponadto – wreszcie ruszyłem z kursami!
To ciągłe publikowanie na temat nauki to nie było przypadkowo ;)
W 2018 roku przygotowałem, opracowałem oraz wrzuciłem do sprzedaży moje dwa pierwsze kursy. Pierwszy ruszył w marcu. Nazywa się “Ogarnij maturę w tydzień!” i jest kursem efektywnej nauki dla maturzystów. Przyniesie sporą wartość wszystkim licealistom.
Drugi kurs dostaliście w swoje ręce w połowie października.
Nie ma chwytliwej nazwy, mówię o nim po prostu: “Kurs uczenia się dla osób dorosłych“. Jest to kompleksowe szkolenie uczące w jaki sposób efektywnie korzystać ze swojej uwagi i pamięci, gdy nie ma się ani uwagi, ani czasu na pamiętanie ;) Innymi słowy – przyda się każdemu, kto musi się nauczyć czegokolwiek. Języka, podręcznika, przepisów, treści ustawy – obojętne. Dobre zastosowanie strategii pamięciowej PROPS ogarnie każdy temat :)
Od lat nie mogłem się przełamać by zadebiutować jako autor kursów. Na szczęście regularne nagabywania moich mentorów w tym temacie zrobiły swoje. Zagryzłem zęby, nauczyłem się wszystkiego co jest do nauczenia i po prostu zacząłem działać. Jak teraz patrzę na siebie sprzed roku to w ogóle nie wiem, czego się tak bałem. Fajnie jest mieć na rynku produkt, w który się na maksa wierzy.
W sensie: to co ja niby mam promować, jak nie właśnie tematy najbliższe sercu? :D
Aha – w chwili pisania tej notki OBA kursy są dostępne w sprzedaży!
Tutaj możesz poczytać o tym maturalnym.
Jeśli macie na któryś ochotę to gorąco zachęcam do kliknięcia i szybkiej decyzji. Nie oferuję ich w ciągłej sprzedaży, bo przez charakter kontaktu z Wami muszę wybierać: albo handluję, albo jestem dostępny pod mailem i publikuję nowe teksty/filmy. Nigdy nie postawię kasy nad jakość i wartość mojej pracy dostępnej bezpłatnie (tzn. notki na blogu i premiery na YouTube), więc musiałem podjąć niełatwą decyzję i otwierać okienka sprzedażowe wyłącznie raz na długi czas.
Ale! To nie wszystko! Przełamałem się też na dwa inne sposoby!
Zwlekanie z kursami to nie było jedyne zwlekanie, z którym się zmagałem.
Przede wszystkim miałem w życiu taki problem – i nadal trochę mam! – że ja się z jakiegoś powodu w internecie zachowuję zupełnie inaczej niż na żywo. To znaczy, może nie “zupełnie – zupełnie”, ale wiele osób mówi mi w twarz, że nie spodziewali się, że ze mną można tak normalnie pogadać (?), bo na tym blogu to jestem “jakiś takiś”. Nie wiem niestety jaki “takiś” jestem, no ale ewidentnie trochę odrębny od tego, czego możecie się spodziewać jak wpadniemy na siebie w jakiejś kawiarni :D
Dzięki nagrywaniu na YouTube nauczyłem się trochę bardziej otwierać i jednak zachowywać swobodnie. Ale prawdziwy przełom przyszedł dopiero, gdy z premedytacją rzuciłem się na najtrudniejszą możliwą (dla mnie) opcję. A mianowicie: porwałem się na pisanie humoru. Założyłem kanał z sucharami “Brodyseusz” i po prostu wymyślałem skecze, a potem je nagrywałem. Przy pierwszych kilku myślałem, że już po mnie. Że… nie wiem co! Że przestanę pracować jako psycholog, że mnie wyklną media, że z jakiegoś powodu ludzie uznają, że nie można mi ufać, no bo skoro na jednym kanale żartuję ze śmiesznej nazwy miejscowości, to moje porady na drugim kanale stracą na wartości?
Coś tam sobie opowiadałem w tym tonie. I strasznie się tym przejmowałem.
A potem minęło. Tak po prostu. Teraz już nie mam żadnych lęków w tę stronę.
Co więcej, bardzo mi to siadło :D
Aczkolwiek znajomi są trochę załamani pogarszającym się z dnia na dzień poziomem suchości tych tekstów :D
Z powodu egzaminów ACCA musiałem zawiesić prace nad Brodyseuszem i – szczerze mówiąc – aktualnie nie wiem, czy do nich wrócę. Ten kanał miał mi pomóc coś sobie udowodnić. No i udowodnił. Jeśli w nadchodzącym roku nie znajdę dla niego za dużo czasu to nie będę się przejmował. Misja wykonana :)
(No, chyba że bardzo chcecie, to wtedy wrócę do sucharków – dajcie mi znać w komentarzu!)
Druga rzecz, która pomogła mi sprawdzić pewne przekonania na własny temat, to właśnie same egzaminy ACCA. Wszystkie trzy podstawowe, z czego pierwszy poleciał awansem, a poziomy F2 oraz F3 pokazywałem na vlogach. Bo widzicie, ja tak naprawdę od lat nie uczę sie niczego w formalny sposób. Studia zdane, dyplomy porobione, indeksy odebrane. Czytam i przyswajam regularnie bardzo dużo nowych informacji, ale nie jest to ustrukturyzowana wiedza, którą ktoś zweryfikuje egzaminem. Zastanawiałem się zatem, czy nadal potrafię wybrać sobie temat i zwyczajnie go ogarnąć.
Cóż, okazuje się, że tak. Co bardzo mnie cieszy.
W końcu jestem autorem kursu uczenia się dla osób dorosłych, byłoby głupio, gdybym nie dał rady :D
Na szczęście moje punktacje z obu egzaminów ACCA plasują się wysoko na tle średnich wyników i mogę spać spokojnie.
A co wydarzyło się u mnie prywatnie?
Jak dobrze wiecie, niespecjalnie lubię opowiadać o sobie. Ale wielokrotnie mnie w ostatnich tygodniach prosiliście o takie uchylenie rąbka prywatności, więc spróbuję, okej? Jakby było trochę drętwo to poproszę Was o wyrozumiałość, nie jestem w takie tematy najlepszy :)
No więc, przede wszystkim, zaręczyłem się. W związku z tym faktem śmieję się, podróżuję, rozmawiam i mam pomysły sto razy częściej, niż kiedykolwiek wcześniej w życiu. Oglądamy też sporo filmów i nawet zdarza nam się razem pracować, a zatem codzienność jest doskonała ;) “Niecodzienność” też zresztą nie gorsza, bo w ramach urlopów udało nam się w tym roku aż dwa razy skoczyć za granicę – raz do Dublina (na koncert Eda Sheerana!) a raz do Portugalii, gdzie zresztą miało miejsce powiedzenie “tak” :)
Z seriali odkryliśmy “Brooklyn 99” oraz “The Office” (wersja USA), a także wróciliśmy do “Scrubs”, bo jednak trzeba wiedziec, co się w życiu naprawdę uwielbia.
(“Eaaaaagle!“)
Zdrowotnie trochę pod górę, ale nic zabójczego.
Podsumowując: jest bardzo, bardzo dobrze :)
Uff. Sporo tego. To teraz szybko – co planuję na ten rok? :)
Skończę tak, jak zacząłem.
Na blogu pojawił się manifest zapowiadający jaki motyw przewodni zdefiniuje cały 2019 pod kątem moich tekstów i filmów, i dokładnie tego możecie się spodziewać. Będą też miały premierę dwa kolejne kursy, bo tematów kotłuje mi się w głowie multum i w zasadzie co tydzień podsyłacie mi jakiś nowy, żeby za łatwo nie było :)
Chcę kolejny rok prowadzić z Wami fantastyczne rozmowy w Sekretnej Kawiarni.
Chcę zrobić coś dalej z “Umowami Śmieciowymi” (które za darmo możecie przeczytać tutaj), bo moja cudowna redaktorka opracowała “wersję zbiorczą poprawioną” i, sam nie wiem, może podeślę to do jakichś wydawnictw? Nie czuję tutaj presji, ale też i trochę byłoby szkoda nie skorzystać z okazji.
Chcę też odwiedzić nowy kraj. Jeszcze nie wiem jaki, zastanowię się wiosną.
Czyli ewolucja, nie rewolucja.
Ogrom dobrych treści, ale wykonanych tak, bym miał czas na odpoczynek i zbieranie myśli, bo ostatnio bywało z tym różnie. Jak to podsumowała moja Narzeczona po rzuceniu okiem we wstępnie rozrysowany kalendarz zawodowy na 2019: “to jest albo twój najbardziej ambitny plan w historii, albo najbardziej leniwy, ciężko stwierdzić”.
A zatem, moi drodzy, szykuje mi się najbardziej ambitny rok w historii. Kolejny.
Albo najbardziej leniwy, pierwszy taki.
Na razie ciężko stwierdzić, więc po prostu zapraszam Was na wspólną przygodę i sami zobaczymy, jak to wypadnie :)
Jeśli dotarliście aż tutaj to bardzo Wam dziękuję za uwagę i od razu zapowiadam, że już za kilka dni na bloga trafi pierwszy z nowych tekstów!
Tutaj możecie zapisać się na newsletter, by go nie przegapić. Dzięki za uwage i trzymajcie się ciepło :)
Ciao ,