Manifest Udanego Życia – początek czegoś zupełnie nowego!

Czas czytania: około 6 minut • Autorskie
 

Oto mój Manifest Udanego Życia: Życie powinno być udane i trzeba się o to starać ze wszystkich sił. Szczególnie, że każdy zobaczy w tym stwierdzeniu niepowtarzalną przyszłość: dla Ciebie może ono oznaczać wielu przyjaciół i prowadzony dla nich “przechodni” dom. Albo przeciwnie – chatkę na pustkowiu, dzieloną wyłącznie z ukochaną rodziną. Albo awans i sporo pieniędzy, i zawsze opłacone rachunki.

Albo ciągły dostęp do puchatych alpak, by nigdy nie narzekać na brak główek do pogłaskania.

Jesteśmy różni.

Wszyscy.

Ty, otaczający Cię znajomi, ja, moi przyjaciele, nasi wspólni koledzy ze studiów, ludzie z naszych miast, a nawet wójtowie naszych gmin. Naprawdę ciężko jest mi wymyślić bardziej oklepany, bardziej zdroworozsądkowy truizm od wyjątkowo podle brzmiącego: “każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju”, ale, kurczę, no jest.

Ty jesteś. Ja też jestem.

Dowodzi tego psychologia. Dowodzi tego historia. Nawet zwykłe popatrzenie na chodnik tego dowodzi.

Zobacz, pokażę Ci, co mam na myśli.

Oto mój manifest udanego życia.

Mam na imię Andrzej. Lubię kawę. Lubię gry planszowe. Oglądam stanowczo za dużo seriali. Potrafię bardzo szybko i bardzo ciężko pracować, bo od zawsze interesuję się skutecznością – głównie dlatego, że bywam leniwy, a ambicje z kolei miewam przegięte. Musiałem to jakoś połączyć, więc jeszcze w liceum wkręciłem się w zgłębianie ergonomii, psychologii pracy, motywacji, skupienia, uwagi, uczenia się, i nawet własne matury ogarnąłem metodą Getting Things Done. A potem to już w ogóle przepadłem bez wieści. Aż dostałem po paru latach dyplom i zostałem psychologiem biznesu. Lubię robić tak, by szybko było dobrze, i wszyscy mogli wyluzować.

Ty możesz mieć na imię Kasia i bardziej od herbaty kochać wyłącznie dobrze zmieszaną żubrówkę z sokiem jabłkowym. Możesz być właścicielką dobrze prosperującego studia nagraniowego specjalizującego się w debiutach. Zbijać żółwiki z mało znanymi muzykami, którzy potem po pięciu latach wspominają Cię w wywiadach z okazji pierwszej sprzedanej platyny. Możesz mieć dwa koty i szczura, i z jakiegoś trudnego do wyjaśnienia powodu to te koty boją się szczura, a nie odwrotnie.

Albo możesz mieć na imię Tomek i być – tak między nami – kimkolwiek. Na temat tego, kim jesteś, nie zastawiam się za często, bo i tak nie uda mi się zgadnąć. Możesz być pilotem, rozwodnikiem, dzieckiem, studentem, pielęgniarzem, grabarzem, hydraulikiem lub przedstawicielem handlowym azjatyckiego konglomeratu specjalizującego się w sprzedaży maszyn do kręcenia kebabów tak nowoczesnych, że aż wszystkie pawilony z blachy falistej falują ze strachu przed nieuniknioną rewolucją w przemyśle.

Czasem do mnie piszecie, kim jesteście.

A ja bez wyjątku nie mogę uwierzyć, jakie to jest niesamowite, że docieram do tak szerokiego grona odbiorców. Mam od Was zdjęcia, jak przeglądacie tego bloga w kontrolce Wielkiego Zderzacza Hadronów znajdującego się koło Genewy. Albo z laptopów rozstawionych na parapetach z widokiem na Łomżę, Perth, Nowy Jork, Lublin, Toruń, Białystok, Lubartów, Wrocław, Berlin, Londyn, Kopenhagę, Nairobi, Buenos Aires, Tokio, Poznań czy Ryn, bo czemu nie.

Pokazujecie mi fotkami, że czytacie moje teksty na pokładach samolotów, łodzi, pociągów, samochodów, w szkołach i na uczelnianych aulach, w tramwajach i autobusach, i na korytarzach firm i nawet na ekranach służbowych komputerów, gdy akurat nikt nie patrzy. Przygryzacie skuwkę od długopisu i w świetle jednego z moich tekstów gryzmolicie coś w swoich notesach leżąc w łóżkach, w wannach, na podłogach i nawet przy kaloryferach, gdy jest akurat wyjątkowo zimno. Nosicie garnitury, bluzy, sukienki i mundury, a także pewnie czasem generalnie nie za wiele nosicie, no bo przecież kto normalny chodzi po domu w spodniach ;)

Jesteście zewsząd i reprezentujecie każdą znaną mi ścieżkę życia.

Jak wobec tego piszę artykuły tak, by było w nich coś wartościowego dla każdego z Was?

Co to znaczy “udane życie” i dlaczego dotyczy ono właśnie Ciebie?

Moja definicja “udanego życia” opiera się o prosty podział: w życiu należy MEGA OGARNIAĆ wszystkie rzeczy, które są problematyczne lub mało przyjemne i musimy je robić, bo tak się potoczyło lub ktoś je nam narzucił. A także w życiu trzeba mieć przestrzeń i spokój, by czerpać MEGA SATYSFAKCJĘ ze wszystkiego innego: z rzeczy, które sami sobie wybraliśmy, i którym chcemy z pełnym przekonaniem dojrzałego człowieka poświęcić serce i te wyjątkowe, niepowtarzalne, krótkie parę chwil, które dostaliśmy do przeżycia na naszej pięknej planecie.

(Lub, jeśli czytacie te słowa w 2053 roku i Elon Musk naprawdę jest rzeczywistym odpowiednikiem Tony’ego Starka – na naszych dwóch planetach. Hello Mars!)

Tyle.

Nie wiem kim jesteś, ale wiem jaki jesteś. Wiem jaka jesteś.

Jesteś człowiekiem.

Każdy człowiek chce szybko ogarnąć swoje zmartwienia, podatki, dramaty, tragedie czy egzsytencjonalne rozkminy prowadzone nad trzecim litrem lodów waniliowych głęboko po drugiej w nocy z wtorku na środę, gdy wszyscy znajomi już dawno poszli spać, a Twoje serce nadal podpowiada, że wszystko nie ma sensu. Każdy człowiek przeżywa, gdy choruje mu zwierzak.

Odwrotność też jest prawdziwa.

Każdy człowiek chce oglądać ulubione filmy, przytulać ukochanych, jeść pizzę (lub żartować, że kto inny je pizzę), śmiać się ze znajomymi i ze znajomych, hodować rybki lub własną rzeżuchę, dbać o to, co dla niego ważne, jeść przekąski, wmawiać rodzinie, że nie je przekąsek i ciągle zastanawiać się, czy jednak nie powinien wyjaśnić swojemu synowi, ojcu, matce, siostrze, bratankowi lub siostrzenicy, że noszenie czerwonych, skórzanych kowbojek do jeansów ma sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy zamierza się wystąpić w jednym filmie z Clintem Eastwoodem.

Nie wiem kim jesteście, ale wiem jacy jesteście, i dokładnie tej myśli chcę poświęcić cały nadchodzący rok.

A nawet dłużej, jeśli mi się spodoba.

Czego tutaj NIE znajdziecie?

Jedną z podstaw strategicznego projektowania jest zdefiniowanie czym projektowany produkt NIE będzie. Możesz zatem już teraz nastawić się, że nie będę na tym blogu mówił Ci, w jaki sposób masz żyć. Bardzo mnie drażni, gdy ktoś wmawia innym, że prawdziwe olśnienie można zdobyć wyłącznie siedząc ze skrzyżowanymi nogami pod tureckim wodospadem. No dobra, brzmi egzotycznie i może nawet miałbym ochotę spróbować – ale co, gdy jestem domatorem?

Co jeśli moje marzenia dotyczą przede wszystkim bliskich mi ludzi, a nie tylko podróży?

Co mam zrobić, jeśli nie czuję przechodzenia na boso pustynii Gobi, a dużo anglojęzycznych źródeł o dążeniu do udanego życia upiera się, że bez tego to mogę zapomnieć o prawdziwej zajawce na świat? No wiesz, na pewno nie mam zamiaru się poddać. Niestety, pójść na taki piaszczysty spacer też nie zamierzam. Bo wszystkie te “pewne siebie” źródła pomijają jedną, super ważną sprawę.

Ja temu autorowi, który mówi, że bez latania paralotnią nic się nie uda, nawet wierzę. Ja wierzę, że on tego latania paralotnią potrzebował.

Tyle tylko, że ja nie jestem nim.

Mnie sto razy bardziej wzrusza piękna scena w filmie, bo wiem, ile setek ludzi nad nią pracowało. Wiem, ile godzin i frustracji poświęcił scenarzysta, by te słowa napisać. Ile potem reżyser sie nasiedział z operatorem, by to dobrze ująć. Ile aktor się szykował, by to dobrze odegrać. Ile tysięcy ludzi potem wykonało naprawdę potężną robotę marketingową, by ten film w ogóle do mnie dotarł. I ja teraz mogę ramię w ramię z narzeczoną się cieszyć, bo dało nam to ogrom emocji i nowy temat do rozmowy na sobotnim spacerze.

I taki będę, na przykład, we wtorek.

A w czwartek będę już inny, bo człowiek się zmienia, i ja się zmieniam i Wy też się zmieniacie każdego dnia, i w czwartek mogę mieć ochotę wrócić do Portugalii i znowu stanąc na urwiskach dziesięć kilometrów na południe od Bordeiry i patrzeć się w ocean i myśleć o tym, że gdzieś tam, gdzieś daleko może czekać moja przyszłość.

Nie będę udawał, że Was znam. Nie będę Was motywował. Zgodnie z franklowską szkołą psychologii wierzę, że człowiek, który rozumie swój sens życia motywuje się sam, bo po prostu wie, co ma robić, a potem to robi. Tak zwyczajnie.

Będę za to czasem podpowiadał Wam jak skuteczniej ogarniać rzeczy, które w życiu mniej lub bardziej trzeba robić. Podpowiem Wam, jak się szybciej / mądrzej / lepiej uczyć, nawet jako osoba dorosła. Bo i ja musiałem się uczyć jako osoba dorosła. Podrzucę Wam dobre pomysły na rozplanowanie pracy – czy to etatowej, czy to własnej. Bo i ja musiałem swoją pracę rozplanowywać.

Nie opowiem Wam nigdy o czymś, czego sam wcześniej nie robiłem, bo wierzę wyłącznie w dzielenie się sprawdzoną wiedzą. W ten sposób ja wiem, że mam dla Was wartość dodaną, a Wy z kolei możecie oszczędzić czas na niepowielaniu moich błędów lub starań – i potem ten zaoszczędzony czas poświęcić na cokolwiek. Na dziecko. Na przyjaciół. Na randkę. Na serial. Na leżenie bykiem na kanapie i granie w Hearthstone’a, bo czemu nie?

Twoje udane życie ma być udane tylko i wyłącznie dla Ciebie i Twoich bliskich.

Niech to będzie Twój prywatny manifest udanego życia.

Tak jak zadbam, by moje było dla mnie.

Życzę i Tobie, i sobie samemu, byśmy jak najmniej czasu poświęcali na rzeczy, których nie lubimy. Byśmy się z nich jak najwięcej uczyli i jak najlepiej potem podchodzili do innych spraw, które narzuca nam codzienność (juhuuuu, podatki!). By kłótnie z bliskimi były krótkie, mądre, i szybko się kończyły, a potem już nigdy nie wracały na ten sam temat, bo – no cholera – jak już się o coś kłócić, to przynajmniej o coś nowego, by się potem lepiej poznać, nie? :)

Życzę też i Tobie, i sobie samemu, by z kolei chwile “nasze”, te dzięki którym potem uśmiechamy się zagadkowo do znajmych w robocie i odpowiadamy: “tak, moje życie jest udane” były jak najczęstsze i jak najpiękniejsze. I tutaj też Ci czasem pomogę – bo ja bez polecania muzyki czy seriali to jak bez tlenu, wiesz? Duszę się i nie radzę sobie, bo ja kocham te rzeczy, kocham kulturę, i kocham sie nią dzielić.

Ale to jak dokładnie spędzisz te swoje udane chwile… Kurczę, no przepraszam, jeśli to będzie przesadna szczerość, ale trochę mnie już nie interesuje.

Bo jesteś sobą, tak jak ja jestem sobą, i są spore szanse, że ja tej Twojej ogromnej potrzeby ciągłego składania modeli LEGO bym zwyczajnie nie zrozumiał.

(No dobra, tutaj przesadziłem, co jak co ale LEGO to jest zawsze dobry pomysł.)

Rozumiem za to bardzo dobrze wymogi dnia codziennego i wiem, że potrafię razem z Tobą zrobić tak, by szybko było dobrze, i wszyscy mogli wyluzować.

Tak ja widzę hasło “udane życie” i tak skomponowałem ten manifest udanego życia, dokładnie o tym będzie od dzisiaj ten blog.

Zapraszam.

Zapisz się do newslettera i zaczynamy wspólny rok dobrych pomysłów i udanych chwil!

A potem pewnie kolejny, ale to już nie wszystko naraz :D

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 
Zdjęcie: Muzammil Soorma ze zbiorów Unsplash.

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies