Praca w coworku – wrażenia po kilku miesiącach

 

Na początku grudnia zacząłem pracować w przestrzeni coworkingowej Mindspace i powoli zbliża się pół roku jak zaglądam tam, i działam, i skupiam się, i fajne rzeczy powstają. Dostaję też od Was dużo pytań o to jak to jest mieć biurko w coworku – postanowiłem zatem odpowiedzieć w formie tekstu :)

Z czego dokładnie korzystam?

O początku mojej współpracy z Mindspace informowałem w lutym.

Od tamtej pory moje warunki wyglądają cały czas tak samo.

Jako ambasador Mindspace’a korzystam z pakietu typu Hot Desk, czyli mam pełen dostęp do wszystkich przestrzeni wspólnych oraz do dowolnego, aktualnie pustego biurka w pomieszczeniach dla hotdeskowców. Nie prowadziłem i nadal nie prowadzę działalności, która wymaga zamykanego gabinetu, więc nawet nie interesowałem się tą opcją.

Najczęściej przychodzę do Hali Koszyki na kilka godzin w ciągu dnia. Popracować twórczo (wtedy rozsiadam się gdzieś w pobliżu kuchni – tam są fotele i niskie stoliki, idealne do kawy i rozkminiania strategii) lub pozajmować się sprawami administracyjnymi (wtedy wciskam się w kąt pokoju dla hotdeskowców i udaję marmurowy posąg tak długo, aż nie odpowiem na wszystkie maile i nie wypuszczę wszystkich ofert w świat).

Korzystam z bardzo niewielkiego procenta usług dostępnych na miejscu – przede wszystkim z baaardzo dobrze postawionego internetu i wliczonej w pakiet kawiarni. Serio. W “normalnych godzinach pracy” cieszymy się zespołem baristów i bogatym menu, na którym większość pozycji ma cenę: “free” :) A na innych piętrach są ekspresy, w których też można znaleźć ziarna niezłego sortu.

Jakie są efekty?

Jest mi niesamowicie dobrze z tym, że “mam swoje miejsce” gdzieś na mieście. Mogę tam się spotkać ze znajomym, ustawić wywiad, “przezimować” gdy inny plan się wysypie a jestem w centrum (a prawie zawsze jestem w centrum) i, generalnie, odnaleźć się w wielu innych sytuacjach, które wcześniej wymagały sporo planowania lub nagłego podejmowania wielu nieciekawych czasowo decyzji.

Czuję też, że dobrze mi się tam pracuje. Tak zwyczajnie.

Przestrzenie wspólne są inspirujące o tyle, że mają interesujący wystrój i spędza tam czas sporo ludzi. Zawiesić na nich oko, popatrzeć co robią, pogadać chwilę, poczytać tytuły książek na półce – to takie małe sprawki, ale dzięki nim kreatywność ma się dobrze i służy efektywniej. A miejsca hotdeskowe są o tyle “nudne” (w dobry sposób), że nie ma zmiłuj: po prostu skupiasz się na robocie.

“Getting things done” po całości :D

To właśnie z tą mniej kreatywną częścią obowiązków związanych z prowadzeniem własnej firmy zmagałem się wcześniej najbardziej. No bo, wiecie. W domu jest playstation. W domu są książki. W domu jest fajny komputer, na którym z montażu filmu mogę w każdej chwili uczynić alt-tab do nowej kampanii w Total War ;)

A w Mindspace mam betonową ścianę, doskonały internet, pyszną kawę, laptopa i notes.

I efekty.

Niestety, przez charakter mojej pracy i nietypowe godziny wizyt raczej walczę “mano a mano” z tym, co akurat wyświetla ekran mojego komputera zamiast poznawać nowych ludzi. Na szczęście struktura coworku jest taka, że nawet jak wszystkie szanse są przeciwko Tobie to i tak jakimś cudem poznasz 5 osób tu i ówdzie, z którymi na początku się witasz, a potem gadacie o dziwnościach w tłumaczeniu chińskiego na angielski :)

Ale, odwracając tę kwestię, lubię to, że jak chcę, to mogę pobyć sam. W kawiarni nigdy nie jest się “samemu”, bo to jednak jest miejsce publiczne pełniące wiele różnych funkcji. A cowork to cowork. Tutaj ludzie przychodzą pracować i szanują siebie nawzajem. I to jest ekstra. Nawet gdy w przestrzeni wspólnej jest 15 ludzi to i tak łatwo znaleźć skupienie potrzebne do wypełniania tasków.

Czy coś bym zmienił?

Nie wiem, jakie wredne czary są odpowiedzialne za taki przebieg wydarzeń, ale przy NAPRAWDĘ WIELU (20+) eventach dziejących się w Mindspace każdego miesiąca, z jakiegoś powodu, zawsze mam coś innego w kalendarzu akurat w te popołudnia, gdy community managerowie organizują coś praktycznie idealnie pode mnie. Tak więc zmieniłbym to, że chodziłbym na więcej wydarzeń.

Ciapa ze mnie – byłem może na trzech. A przegapiłem z osiemdziesiąt :D

No i kwestia pochodna: stanowczo za mało zaglądam po godzinach standardowego etatu. Większość członków tego coworku to ludzie pracujący w firmach (lub mający własne firmy), którzy około 17-18 idą do domu. I robi się pusto. Tak zupełnie-zupełnie. A miejsce jest całodobowe, więc nic nie stoi na przeszkodzie by odnaleźć się tam właśnie wtedy.

Na razie korzystam z tej opcji wyłącznie w weekendy, gdy nagrywam serię Jak Ogarnia :)

I z takich rzeczy, o które jestem regularnie pytany w mailach to tyle. Jak macie jeszcze jakieś pytania o to jak się żyje w coworku to koniecznie dajcie mi znać, odezwę się w komentarzach :) Wydaje mi się, że trend pracowania w takim biurze “poza biurem” (w przypadku osób kreatywnych) to coś, co będzie tylko rosło – więc może warto rozważyć tę opcję już teraz?

Ja gorąco polecam, odnalazłem się świetnie.

O Mindspace możecie więcej poczytać tutaj.

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies