Powody, dla których coś robimy

Czas czytania: około 7 minut • Kariera
 

Powody, dla których coś robimy dzielą się na trzy kategorie. Albo musimy, albo czujemy, albo chcemy. Z psychologicznego punktu widzenia najwięcej zachodu wymaga ta ostatnia kategoria, oczywiście ;)

Dlatego chętnie Ci pomogę zrobić tak, by była ogarnięta na medal!

Powody, dla których coś robimy: czasem MUSIMY coś zrobić

Człowiek ma swoje plany, człowiek ma swoje marzenia. A rzeczywistość patrzy na te nasze starania i – niczym w starej, amerykańskiej komedii – bierze placek pełen bitej śmietany i z całej siły władowuje go w samo centrum tych naszych planów i marzeń. A potem jeszcze poprawia drugim plackiem, żebyśmy się nie cieszyli za bardzo.

Nie mówię, że zawsze tak bywa. No ale – wiecie – czasem bywa :)

I trzeba sobie z tym radzić. Takie rzeczy, które życiowo musimy zrobić, bo sytuacja wymusiła, rzadko bywają przyjemne lub fajne. Ale z psychologicznego punktu widzenia są całkiem “łatwe” pod kątem motywacji, bo skoro musimy, to musimy. Nie zastanawiamy się miliard razy, czy na pewno dany bieg wydarzeń nam odpowiada.

Wiemy, że nie. Wiemy, że jest dziadowy.

I po prostu go ogarniamy.

Powody, dla których coś robimy: czasem CZUJEMY, że musimy coś zrobić

Pogodną alternatywą są rzeczy, które CZUJEMY, że musimy zrobić.

Takie, które podpalają naszą skórę i pakują do brzucha tyle motyli, że nie jesteśmy aż w stanie usiedzieć. Jeśli nasze serce odczuwa gwałtowną potrzebę nauczenia się języka włoskiego no to nie mamy za wiele do gadania. Tutaj też – psychologicznie – będzie nam łatwo działać pod kątem motywacji.

Mogą być co prawda wskazane dodatkowe działania przekuwające motywację na dyscyplinę, by to nasze czucie starczyło na trochę dłużej, ale co do zasady jesteśmy w domu.

Intuicja to wspaniały sprzymierzeniec i warto się jej słuchać :)

Powody, dla których coś robimy: a czasem CHCEMY coś zrobić

O, no i tutaj zaczynają się schody.

Niestety, człowiek to taka bestia, która – gdy nie musi, ani w 100% nie czuje intuicyjnie – to będzie w swoje decyzje regularnie powątpiewała, i trochę była z nich niezadowolona, i ciągle będzie szukać dziury w całym, a potem jeszcze usiądzie sobie wieczorem na kanapie i spojrzy się w sufit i spyta się świata: ale czy na pewno jestem szczęśliwy?

Uch. Pewnie jesteś, drogi kolego, droga koleżanko, tylko akurat sprawy są trochę pod górę, ale to co innego niż długofalowe szczęście.

A zarazem to o wiele szerszy temat niż samo zadowolenie z wcześniejszych wyborów :)

Dlatego skupię się i rozpatrzę nasz dzisiejszy temat na przykładzie podejmowania decyzji zawodowych. Czasem wybieramy coś związanego z karierą, bo jesteśmy zmuszeni, a czasem, bo intuicyjnie czujemy, że to super pomysł. Ale jednak najczęściej będziemy działali w sposób dobrowolny, a zarazem nie-emocjonalny, nie oparty tylko o serducho.

Jak wobec tego działać w takim środowisku?

Żeby czuć, że robimy dobrze?

Żeby się co chwilę nie demotywować?

Powiedzmy, że mamy trochę czasu i pieniędzy, by poświęcić pół roku na coś nowego, co ma nam pomóc w przyszłości zawodowej. Jeden znajomy mówi, że powinniśmy uczyć się języków. Drugi mówi, że liczą się tylko miękkie kompetencje. Trzeci zaś dodaje, że należy skupić się tylko na twardych certyfikatach.

Okej, badania też mówią, że certyfikaty są spoko, to niech będzie to ogarnianie certyfikatu

Ale jak mam ją zracjonalizować przed samym sobą?

Czy uczę się, by więcej zarobić? To jest motywacja zewnętrzna.

Czy uczę się, by się lepiej realizować? To jest motywacja wewnętrzna.

Czy uczę się, by mieć szansę na awans? To motywacja pozytywna.

Czy uczę się, by mnie nie zwolniono? To motywacja negatywna.

Największym przywilejem i supermocą osoby dorosłej jest zdolność do samostanowienia. Poczucie sprawczości, także emocjonalnej. Do pewnego stopnia będziesz myśleć to, co postanowisz, że będziesz myśleć.

Powstaje zatem pytanie: jakie powody sobie wybrać, by było najlepiej?

Sytuacja przykładowa – moje zdawanie ACCA

Na niektórych lepiej działa motywacja pozytywna, na innych zaś – negatywna. Ktoś woli wewnętrzną, ktoś stanowczo lepiej “kuma się” z zewnętrzną. I ja to szanuję, bo nie bez powodu ogromna część studiów psychologicznych to właśnie różnice indywidualne. Jestem inny od Ciebie. A Ty jesteś inna od swojej najlepszej przyjaciółki.

Wydaje mi się jednak – teraz będę gadał jak stary pragmatyk, ale ostatnio łupie mnie w krzyżu, więc sobie na to pozwolę – że jeśli możemy rozpatrzeć wszystkie możliwe powody jakiejś decyzji to niezależnie od tego, które ostatecznie najbardziej nam “siądą”, i tak będziemy najbardziej kryci, prawda?

A zatem.

Ukończyłem Zarządzanie na UW. Ukończyłem Psychologię biznesu na Uniwersytecie SWPS. Jestem psychologiem biznesu i strategiem komunikacyjnym. Pracuję jako bloger i youtuber, bo lubię gadać o tym, co mnie ciekawi. A jednak zdecydowałem się robić finansowy certyfikat ACCA. Czemu? Po co?

Jakim cudem nadal mi się chce? :D

No więc, zobaczcie jak to wygląda z mojej perspektywy. Powody, dla których zabrałem się za robienie podstawowego dyplomu ACCA prezentują się tak:

Powód podstawowy: mam trochę czasu i mam trochę luźnej kasy, więc chcę się rozwinąć.

Powód leniwy: dzięki byciu absolwentem Zarządzania na UW mam o jeden egzamin “prościej” (wystarczy, że zdam egzaminy F2 i F3, bo pierwszy test F1 zaliczono mi awansem).

Powód zawodowy teraźniejszy: jako strateg komunikacyjny i jako bloger non stop pracuję z różnymi firmami i dzięki wiedzy zawartej w materiałach do egzaminów F2 i (bardziej) F3 będę w stanie lepiej zrozumieć finanse i sytuację danej firmy. W efekcie będę lepszy w tym co robię :)

Powód zawodowy teraźniejszy numer dwa: w ramach moich własnych zmagań z ACCA zżyłem się z tą instytucją w projekcie współpracy komercyjnej, dzięki której dostarczamy Wam razem dużo wartościowych materiałów :)

Powód zawodowy przyszłościowy: koło trzydziestki chcę zacząć inwestować na giełdzie, a dzięki wiedzy z zakresu egzaminu F2 potrafię już teraz czytać sprawozdania finansowe spółek akcyjnych – także tych zagranicznych. Bez takiej wiedzy nie warto inwestować nawet złotówki, bo będzie to loteria, a nie działanie zgodne z przyjętą strategią.

Powód prywatny: interesuję się biznesem i firmami i chcę je lepiej rozumieć. Większość książek, które czytam w wolnym czasie to różne tematy związane z bizem, więc cieszę się, że je lepiej pojmę.

Powód związany z motywacją zewnętrzną: chcę i dziś, i w przyszłości oferować jak najwyższą jakość tego, co robię, dzięki czemu będę miał stabilniejszą pracę i lepsze zarobki.

Powód związany z motywacją wewnętrzną: chcę się sprawdzić i douczyć w temacie, który bardzo lubię.

Powód pozytywny: lubię rozwijać się nawet wtedy, gdy nikt mnie o to nie prosi. W efekcie czuję, że jestem “do przodu” i trochę spokojniej mi się myśli o przyszłości.

Powód negatywny: ludzi, którzy realnie żyją z blogowania i youtube’owania jest w Polsce tak niewielu, że w przypadku badań rynkowych raczej bylibyśmy błędem statystycznym niż jakimkolwiek sensownym trendem. W efekcie mam przygotowany nie tylko “plan B” na swoje życie, ale też plany C, D, E i – aktualnie ogarniany – plan F. Dzięki podstawowemu dyplomowi ACCA + moim pierwszym studiom mogę w każdej chwili rozpocząć pracę jako księgowy. Nie chcę być księgowym, ale świadomość, że w razie jakiegoś kataklizmu mogę dokonać takiego przekwalifikowania z dnia na dzień jest niezła.

Zauważcie, że niektóre z tych powodów się zazębiają (skoro będę więcej zarabiać, to angażuje to zarówno motywację zewnętrzną, jak i pozytywną, a także tematy zawodowe). Niektóre dotykają emocji (spełnienie się i udowodnienie sobie czegoś). Niektóre nie są miłe (motywacja negatywna).

Prywatnie najlepiej na mnie działa mix motywacji zewnętrznej z wewnętrzną, najlepiej podany w sposób pozytywny, który angażuje i pracę, i emocje prywatne. Zawsze jednak lubię rozpisać swoje decyzje całościowo, bo wierzę, że gdy najdą mnie chwile zwątpienia (a najdą na sto procent) to będę gotów, by je odeprzeć sensownymi argumentami i przygotowaną zawczasu racjonalizacją :)

U Ciebie będzie pewnie inaczej.

A może podobnie, tylko w paru kluczowych miejscach się rozjedziemy?

Konieczne jednak jest definiowanie tak wielu powodów swojej aktywności, ile tylko potraficie wymyślić. Dzięki temu macie “kryte” wszystkie ewentualne wątpliwości. Wasz mózg będzie Wam za taką kompleksowość bardzo wdzięczny. A efekt jest także całkiem przydatny, gdy ktoś się Was pyta publicznie o to, dlaczego coś robicie. Będzie tylko problem, jak znudzeni pójdą sobie a Wy dopiero będziecie w połowie wykładu :P

(I pamiętajcie, by – jak mawiają Amerykanie – “na koniec dnia” sobie po prostu ufać. Czasem sam zapominam, po co w ogóle mi był ten cały ACCA. Szczególnie gdy dochodzi 22 a ja nadal jestem w połowie materiału na dany dzień. Ale wzruszam wtedy ramionami, bo skoro Andrzej w 2017 sądził, że to super sprawa, to może powinienem mu ufać i tyle. Najwyżej pomyślę o zasadności kolejnego egzaminu później, gdy napiszę ten najbliższy.)

Koniecznie daj mi znać, jak to u Ciebie wygląda!




Ciao ,

Andrzej Tucholski

 

Zdjęcie: chester wade ze zbiorów Unsplash. Tekst powstał we współpracy z ACCA.

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies