Hej!
Z reguły nie lubię pisać o tym “co u mnie”, ponieważ sam definiuję swoją funkcję na tym świecie raczej jako propagatora pewnych wartości. Bliższe jest mi opowiedzenie Ci o tym, dlaczego interesowanie się pewną antyczną filozofią może być najlepszym pomysłem na początek dwudziestego pierwszego wieku. Ale pogadanie o tym, czym się zajmuję, i jak wygląda moja codzienność?
Ugh, horror :D
Ale tak sobie myślę, że to też może być okej, bo drugą połowę 2017 roku spędziłem robiąc trzy napraaaaaaaaaawdę spore projekty. I z każdego jestem zadowolony. Więc, jeśli masz chwilę, chciałbym Ci o nich opowiedzieć :)
Po pierwsze, zdecydowałem się ustabilizować markę tego, co robię online, pod słowem “ogarnięcie”.
Przez lata zmagałem się z tym samym problemem: czy oferuję Wam treści lifestyle’owe, czy eksperckie? Do pierwszego się zupełnie nie nadaję, przynajmniej nie w takiej czystej postaci. Ale do drugich też nie, bo dziedzina moich zainteresowań zawodowych jest całkiem wąska i nie sądzę, bym na ich kanwie zbudował równie zasięgowy i mający realne znaczenie blog.
I tak pełzałem: no dobra, to może jednak lifestyle’owe. No dobra, to może jednak eksperckie.
Ugh, horror 2 ;)
Oczywiście problem nigdy nie istniał dla nikogo poza mną samym.
Dogadywałem się z Wami. Dogadywałem się z firmami. Z mediami tez się dogadywałem. Ale jeśli kiedykolwiek cokolwiek tworzyliście sami to wiecie, jak ważne jest posiadanie w głowie nazwanej szufladki dla własnych wysiłków. A ja swojej nie miałem. I strasznie mnie to gryzło.
Aż nagle (tzn. siedziałem od ośmiu godzin nad dziewiętnastą strategią rozwoju moich kanałów & wypiłem o dwie kawy za dużo, ale na potrzeby tej historii zachowajmy wersję z piorunem z nieba) olśniło mnie tak, jakbym oberwał piorunem z nieba ;)
I postanowiłem tę moją cechę szczególną przestać traktować jako wadę a zinterpretować jako zaletę.
I mogę teraz przedstawić się tak: Cześć. Nazywam się Andrzej Tucholski i pokażę Ci różne strategie na ogarnięcie życia. Pogadamy też o kulturze. Na tym lifestyle’owym blogu eksperckim znajdziesz luźne tematy (seriale) płynnie połączone z pragmatycznymi poradami (jak się nie spóźnić przez seriale)
To dziwne połączenie, ale działa. Widzę odniesienia do niego od wielu miesięcy, w dziesiątkach maili od Was, ale dopiero teraz zauważyłem, jak jest proste i eleganckie. I strasznie mi się podoba :) Ludzie do mnie przychodzą po poradę a wychodzą z poleceniem kilku fajnych gier planszowych. Albo przychodzą po odpoczynek a wychodzą z pomysłem na to, jak lepiej ogarnąć plan na nadchodzący miesiąc.
Uwielbiam łączyć te dwa światy.
Bo wychodzę z założenia, że to jest jeden świat. Jeden i ten sam.
Bardzo wierzę w “małe” rozwiązania. W zdroworozsądkowe podejście. W niwelowanie codziennych pierdół, które skutecznie psują humor, by mieć potem przestrzeń i swobodę działać samodzielnie, tak, jak się tylko ma widzimisię. W czytanie książek. W spacery. W trzymanie się za ręce. I w życie zgodnie z zasadą: nigdy nie doprowadzić do sytuacji, by notes był dalej niż metr od mojej ręki.
Bo widzisz, ja szalenie nie lubię mówić, jak żyć. Nie lubię doradzać.
Ale lubię rozkminiać & lubię skuteczność.
I lubię, by problemy nie wracały, bo ma się potem więcej czasu na “wolne” :)
I ten format pozwala mi na to w stu procentach :)
Po drugie, unowocześniłem pod tę markę bloga.
Wygląda lepiej i działa szybciej niż kiedykolwiek.
Na stronie głównej znajduje się już na stałe promocja mojej książki w odcinkach / serialu literackiego “Umowy Śmieciowe“, dzięki czemu historia Hanny Wróbel regularnie dociera do nowych odbiorców. Można też łatwo zlokalizować Sekretną Kawiarnię. Albo zapisać się na newsletter. Z branżowego punktu widzenia odnowiłem również strony poświęcone relacjom z markami komercyjnymi lub klientami (szkoleń lub doradztwa) i wszystko spisuje się tak, jak powinno.
Przewidziałem też miejsce pod mój najnowszy projekt, którym zajmuję się dosłownie w tej chwili – przed, oraz po pisaniu tego listu do Was. Ma już plan, ma scenariusz, zaczynam przygotowanie techniczne.
Ale że planuję premierę na luty / marzec, to na razie więcej nie powiem :)
Po trzecie, odpaliłem rzetelnego YouTube’a.
I wreszcie jestem z niego zadowolony.
Po latach docierania się z nagrywaniem wideo wreszcie pogodziłem się z kilkoma faktami i teraz na ich podstawie buduję film po filmie, temat po temacie, premierę po premierze. I każda łapie coraz lepsze zasięgi, interesuje coraz więcej ludzi. Na kanał co parę dni trafia nowa setka subskrybentów. Idzie to wspaniale :)
Premiera nowego YouTube’a miała miejsce we wrześniu i wybrałem na ten ważny dla mnie dzień scenariusz pod tytułem “O ile warto“. Potem przetestowałem kolejny miliard zmiennych i stan dzisiejszy jest dokładnie taki, na jakim mi zależy. O samym procesie dochodzenia do tego momentu nagrałem osobny film.
Aktualnie wiodącym formatem na kanale jest “Uniwersytet Ogarnięcia“, czyli tematyka podobna do tego bloga, tylko że macham rękami :)
A zresztą, nagrałem dla Was specjalny film powitalny, więc sami zobaczcie:
I jeśli chodzi o moje ostatnie miesiące, to u mnie wydarzyło się dokładnie to. Zawodowo. Bo prywatnie to osobna para kaloszy. Trochę więcej ostatnio pracuję (znowu) ale za to więcej też czytam (YEAH!). I czas na seriale jest. Co prawda czasu na wycieczki nie ma tyle, ile bym chciał – ale to uczciwa wymiana, bo teraz w życiu akurat wybrałem inny priorytet.
Nadal muszę mocno dbać o zdrowie po letnim przesileniu wielu różnych przypadłości, które potem wypełniły mi atrakcjami kalendarz aż do… teraz, w sumie. Niektóre tematy zdrowotne adresuję nadal. Ale jest super, wiesz? Jest tak dobrze, jak nie było od dawna.
Jest jakoś tak… świeżo. Dobrze. Walecznie. Z dzielnością. Cieszy mnie to dbanie o wszystko.
Cieszy mnie ta codzienna walka o lepsze :)
Dzięki, że jesteś jej częścią.
I do usłyszenia przy najbliższej okazji!
Ciao ,