Jak przeżyć matury

Czas czytania: około 14 minut • Kariera
 

Jak przeżyć matury? Ach, matury. Długi, wkurzający i wywołujący taaaaakie wory pod oczami maraton egzaminów. Przy nim – podobno – przeprowadzanie operacji na otwartym sercu połączone z jednoczesnym stepowaniem do techno to pikuś. No więc, jakby Ci tu delikatnie to powiedzieć: nieprawda. Nie są takie złe.

A już na pewno da się je przeżyć.

Chętnie Ci pokażę jak.

A na marginesie – czujecie jak dobrze by sobie poradziła z taką operacją/tańcem ta kura ze stabilizatorem obrazu?

http://www.youtube.com/watch?v=Z6LB3L1_IBc

Stepowanie – ogarnięte. Skupienie – jest. Tylko nie ma rąk i nie miałaby czym trzymać skalpela, ale przy odrobinie szczęścia dałoby się to jakoś obejść.

Okej, przepraszam za tego sucharka. Bardzo mnie kusił.

Dobra – przechodząc do rzeczy!

Na dobry początek

Jeśli jeszcze nie znasz, to gorąco polecam Ci mój tekst Siedem rzeczy do zrozumienia przed maturami.

Przedstawiam w nim pewien konkretny tok myślenia, który – po pierwsze – naprawdę pomaga w przededniu tego trudnego wyzwania, a także – po drugie – opieram o niego poniższą listę, więc się po prostu przyda dla lepszego zrozumienia. A jeśli masz go już za sobą lub interesuje Cię wyłącznie sam zestaw podejść, dzięki którym matury robią się prostsze – czytaj dalej.

Oto…

Jak przeżyć matury? Parę rozwiązań

Siedem prostych podejść, które dla kogoś mogą wydawać się zupełnie oczywiste. A dla kogoś innego – odkryciem Ameryki. Nie mam pojęcia, do którego grona zaliczyć Ciebie, bo się nie znamy. Pamiętam jednak nie najgorzej jak to było gdy sam przechodziłem przez matury i wierzę, że coś tutaj do Ciebie trafi :)

Warto stosować w zaprezentowanej kolejności.

1. Zdecyduj nad czym masz kontrolę, a nad czym nie. Wiesz czym się różni tzw. “dobry stres” od “złego stresu”? Zły stres, zły gniew, zła nerwówka to ta, którą powodują rzeczy, nad którymi nie masz żadnej kontroli. Zobacz: co Ci przyjdzie z tego, że się BARDZO STRESUJESZ, że na maturze będzie jakiś temat, którego nie umiesz? Nie masz wpływu na to, czy będzie, czy nie. Może będzie. A może nie. To tak samo jakby się ktoś stresował, że jutro może padać. No może. Zawsze może padać.

Cholibka, aż chce się powiedzieć, to Ty się może lepiej nie stresuj tylko po prostu weź parasol? ;)

Stresuj się tym, na co masz wpływ. Tym, czy na pewno robisz dobre notatki. Rozwiązanie tego stresu? Rób lepsze. Boisz się, że będzie pewien temat? To go się na szybko doucz, chociaż przeczytaj podstawy. Daj z siebie wszystko, by zaadresować każdy wątek, który podlega Twoim decyzjom i działaniom.

Stres włożony w rzeczy, nad którymi masz kontrolę, to bodziec do lepszego i mądrzejszego działania. Stres włożony w rzeczy, nad którymi nie masz kontroli, to bodziec do wpadania w histerię i zamartwiania się bez ŻADNEGO zysku dla Ciebie. A tak sobie myślę, że skoro już masz się wkurzać, to niech przynajmniej coś z tego będzie, ok? :)

Doradzam też należyte opracowanie fajnego systemu, który Cię przez te matury przeniesie. Uczę jak go zbudować od podstaw w moim kursie “Ogarnij maturę w tydzień!“. To renomowany (ma patronat merytoryczny Uniwersytetu SWPS) oparty o naukę i działający w praktyce system takiej pracy, by nie marnować czasu i wszystko szło fajnie :)

2. Zachowaj spokój. Serio. To może wydać Ci się aż za prostą radą, na którą zareagujesz: “pfff, no dzięki sherlocku, gdybym wiedział JAK to przecież bym się tak nie spinała” ale… spróbuj, bo czemu nie? Nerwy nie są czymś “nie do powstrzymania”. Nerwy to Twoja reakcja na coś. Bardzo dużo klasycznych filozofów (z moimi ulubionymi stoikami na czele) zauważyło, że dokładnie ten sam bodziec może w dwóch osobach wywołać dwie różne reakcje. Dolar nagle “skacze” i staje się drogi. Dla kogoś to dramat, bo upadnie mu jego sklep na allegro. A dla kogoś to błogosławieństwo, bo nagle jego etat zaczął być więcej warty :)

Jeśli coś Cię denerwuje lub wkurza to spróbuj “poobracać” ten problem w głowie. Spojrzeć na niego z różnych stron. Zastanów się, czy na sto procent musisz AŻ TAK go przeżywać. Może się okazać, że nie jest to konieczne. Że po prostu przereagowujesz, bo np. jesteś niewyspana lub od dawna nie oglądałaś ulubionych seriali.

Cokolwiek by się nie działo – zachowaj spokój.

Przy okazji, to umiejętność, która przyda Ci się tym bardziej, im będziesz dłużej żyła :)

3. Unikaj paniki. Matury to taki dziwny czas, że wszystkim będzie BARDZO zależało, by regularnie Cię wkurzyć. Na czele z tymi znajomymi (każdy takich ma, nie ukrywajmy), którzy spędzają ostatnie 2 dni przed egzaminem pisząc / dzwoniąc do innych z atakami histerii “EJ, NIC NIE UMIEMY”. Przejmowanie się takimi sygnałami jest problematyczne pod wieloma względami.

Po pierwsze, zaburza Twój spokój. (Brzydki przykład: jeśli naprawdę nic nie umiesz to wpadanie z tego powodu w panikę w ogóle Ci nie pomoże – lepiej się “strzela” z chłodną głową).

Po drugie, uruchamia w Tobie stresowe myśli, które mogą zadziałać podobnie do tzw. zagrożenia stereotypem (o nim rozpiszę się przy innej okazji, ale możesz sobie zgooglować, jeśli chcesz) i nagle zaczniesz traktować egzamin tak, jakby był o wiele trudniejszy. “No bo musi być trudny, skoro tylu ludzi się nim stresuje!”

Okej – a czy gdyby nikt się nim nie stresował, to byłby łatwy? Nie, ludzie często się czymś nie stresują, bo nie rozumieją zagrożenia, bo bazują swoją pewność siebie na ignorancji. I odwrotnie – często stres nie płynie z realnej oceny sytuacji, tylko ktoś po prostu lubi wpadać w panikę i nie zna innej metody na zachowanie spokoju poza wylewaniem swoich problemów na wszystkich dookoła.

Powiem wprost: panikarzy zwyczajnie spławiaj. Nie wyjaśnisz im, żeby się uspokoili. Nie jest wykluczone, że odzywają się przede wszystkim dlatego, by zyskać Twoją uwagę. Jeśli zależy Ci na tej osobie, to będzie na to czas po maturach. Teraz spróbuj pomóc najlepiej jak możesz, ale jeśli przy trzeciej próbie ten kolega lub koleżanka nadal robi co może, by Ci przeszkodzić – Ty też masz ten egzamin do zdania.

Skup się na sobie.

O zachowywaniu spokoju też opowiadam w moim kursie “Ogarnij maturę w tydzień!” – jedna z 7 lekcji wideo jest poświęcona tylko temu wątkowi. Wierzę, że głowa, która nie panikuje to głowa skuteczna, która sobie na luzie ze wszystkim poradzi.

Wejdź na stronę kursu i poczytaj o zastosowanej bibliografii oraz uczonych narzędziach – może Ci się spodoba!

4. Slow is smooth and smooth is fast. Powolne jest płynne, a płynne jest szybkie. Powiedzonko, które oryginalnie pochodzi z amerykańskiej armii, ale znam je od Tima Ferrissa, który właśnie na jego interpretację poświęcił najwięcej czasu w trakcie premiery swojej książki w San Francisco. Chodzi w nim o to, że często, gdy czujemy się super zabiegani i ekstra zajęci to tak naprawdę robimy najmniej. A często, gdy wydaje nam się, że “pracujemy hiper wolno” to potem okazuje się, że zrobiliśmy milion obowiązków.

Nie mówię, by się lenić. Ale skup się na tym, by pracować w swoim tempie.

Jeśli jest dla Ciebie zbyt wolne – z czasem delikatnie przyspieszaj. Ale nie popadaj w zabieganie. Nic nie zabija produktywności skuteczniej od “aaaaaa, Boże, już tak późno, dobra, zacznę robić teraz miliard rzeczy naraz!” – to najprostsza droga, by się zmęczyć i nie zrobić nic. Slow is smooth and smooth is fast. Pracuj w swoim tempie. Pracuj uczciwie. Pracuj dobrze. Skreślaj kolejne zadania z listy rzeczy do zrobienia.

W przypadku matur liczy się osiągnięcie celu.

(Przy okazji – jeśli wahacie się, co chcecie osiągnąć w życiu, to gorąco polecam Wam wywiad z Chasem Jarvisem, światowej sławy fotografem i przedsiębiorcą. Miałem przyjemność poznać go tego samego dnia, co wspomnianego wcześniej Tima Ferrissa. Facet wywarł na mnie ogromne wrażenie i nie przegnę, jeśli powiem, że drugiego takiego materiału o projektowaniu życia jak właśnie rozmowa z nim to, po prostu, nie spotkałem.)

5. Rozpieszczaj się tam, gdzie możesz. Jeśli próbujesz osiągnąć wiele celów naraz (np. matura, bieganie, konkurs fotograficzny, zdrowe jedzenie, zdrowa higiena spania) to mam dla Ciebie mało popularną, ale – niestety – całkiem skuteczną rade. Rozpieszczaj się i dawaj sobie “prezenty” wszędzie tam, gdzie możesz. A resztę wywalaj.

Brakuje Ci seriali? No, to zła wiadomość: jeszcze trochę Ci ich pobrakuje.

Możesz za to kupić sobie coś słodkiego do jedzenia lub w weekend dłużej pospać, bo skreślisz z kalendarza czekający kurs fotografii.

Baw się i ciesz tym, co nie wpływa na Twoją naukę i myślenie a poprawia Ci humor. Jeśli odpoczywasz przy pływaniu – basen zostaw. Jeśli Cię to drażni i wyczerpuje – basen wylatuje.

Na co dzień się martwisz, że pijesz za dużo kawy?

No to możesz się tym pomartwić jeszcze do końca matur, najlepiej nad kubkiem świeżo zaparzonej ;)

6. Pożegnaj się z tym, czego nie ma. Z niewiadomego dla mnie powodu licealiści regularnie strasznie przeżywają, że muszą skreślić coś z życia. Ej, dziewczyny i chłopaki, jesteście przed trzydziestką. JESZCZE SOBIE TO NIE RAZ ODBIJECIE :) Teraz chodzi o zdanie matur, więc wywalcie z kalendarza WSZYSTKO poza: uczeniem się, zdawaniem, odpoczynkiem, ruchem i okazjonalnymi znajomymi. I tyle. Seriale, gry wideo, książki, dodatkowe granie w piłkę, wycieczki – out.

Na chwilę.

A o motywowaniu się, nagrodach, odpuszczaniu i dawaniu z siebie wszystkiego też jest jedna lekcja w kursie ;) Wierzę, że całość jest przygotowana tak, że bez żadnej wcześniejszej wiedzy możecie wbić, poczytać i wyjść bogatsi o SUPER system, w którym o wiele skuteczniej nauczycie się do czekających Was egzaminów!

7. Po prostu to ogarnij. Ostatnia porada.

Najtrudniejsze wyzwania w życiu, to te, z którymi nie wiemy ile potrwają, jak będą trudne, po co je robimy. Matury potrwają tylko parę tygodni. Dokładnie znasz ich trudność. Robisz je po to, by mieć poświadczone zaliczenie ogólniaka i pójść na studia. Nie są przyjemne. Ale trzeba je zrobić, więc skup się i daj z siebie wszystko.

Pamiętaj, że wiesz więcej, niż Ci się teraz wydaje.

Pamiętaj, że na co dzień oraz przy wymagających odwagi egzaminach myślisz szybciej i celniej niż wieczorami po całym dniu uczenia się.

Pamiętaj, że wmawianie sobie, że będzie źle, sprawi, że będziesz mieć rację. Będzie źle.

Pamiętaj też, że “wmawianie sobie”, że jesteś inteligentną i ogarniętą osobą, która włożyła w przygotowanie do czekającego ją wysiłku bardzo dużo uczciwych starań też sprawi, że będziesz mieć rację. Jesteś taką osobą i pewnie w życiu ogarnęłaś już nie jedną i nie pięćset super trudnych sytuacji, które wymagały od Ciebie przedziwnych starań.

To jest jedna z nich.

Kolejna.

Powodzenia.

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies