Co łączy ludzi, którzy odnieśli sukces w Dolinie Krzemowej

Czas czytania: około 11 minut • Kariera
 

Dolina Krzemowa to, z pozoru, urocze miejsce pełne ludzi jeżdżących na hulajnogach. W istocie jest to jednak pole wiecznej, bezwzględnej i wyjątkowo agresywnej wojny na kreatywność, intelekt i znajomość prawa. Jak się w niej “przeżywa”?

Jak tam się w ogóle osiąga sukces?

To było jedno z pytań, które zadecydowały o mojej niedawnej wyprawie do Kalifornii.

Pewnie w większości przypadków odpowiedź jest prosta: wygrywa większy, bogatszy gracz mający lepszych prawników przywodzących na myśl te straszne kancelarie z książek Johna Grishama :)

Ale zdarzają się odmieńcy. Ludzie poza schematem. Dziwne grupki, trudne do wyjaśnienia zlepki umiejętności, małe “teamy”, które – no właśnie – dzięki CZEMUŚ biorą “z byka” o wiele groźniejszych oponentów i skutecznie wygryzają sobie całkiem uczciwe porcje rynku.

To właśnie oni mnie zainteresowali.

Bardzo chciałem poznać ich COŚ.

Poczytałem więc o tym świecie. Wciągnąłem ciężarówkę artykułów. Obejrzałem tonę wywiadów.

A potem pogadałem z Timem Ferrissem. Pogadałem z Chasem Jarvisem. Wymieniłem masę opinii z przedsiębiorcami i twórcami zaproszonymi na premierę nowej książki tego pierwszego. Zagadałem do pracowników Adobe łażących przy biurze tego drugiego.

Aż wreszcie kupiłem bilet i pojechałem z San Francisco na południe. Przy siedzibie Facebooka oraz na Uniwersytecie Stanforda też namówiłem paru tubylców na rozmowy.

Nie jestem w temacie Doliny Krzemowej ekspertem, ale to, co się dowiedziałem, wydaje mi się świetnym startem do własnych, dalszych studiów. Dziś przedstawiam Wam wnioski, które wyciągnąłem z kontaktu z ludźmi, którzy żyją tam, na miejscu, i starają się robić wielkie rzeczy każdego dnia.

Co łączy ludzi, którzy odnieśli sukces w Dolinie Krzemowej?

1. Skupiają się na celnych i dobrych decyzjach, a nie na modach. Być może w zewnętrznej komunikacji używają aktualnie najmodniejszych słówek, ale w środku, we własnym zespole, porozumiewają się tylko problemami klientów i szansami na ich rozwiązanie.

Wybierają ponadczasowe strategie, dzięki którym super ogarniają np. współczesne problemy techniczne. W efekcie “omijają” sporo pułapek, głównie związanych z burzliwym rynkiem inwestycyjnym, i dosyć wcześnie osiągają normalną, codzienną rentowność. Dobrym przykładem takiej ścieżki (choć niekoniecznie w SV) jest Mailchimp.

2. Starają się kwestionować każdą “prawdę”. Skoro pięćdziesiąt osób mówi jedno, to znaczy, że być może warto powiedzieć drugie, nawet jeśli wyłącznie szeptem.

Nacisk na “przełamywanie tradycji” i “disruptowanie” czego tylko się da jest w Dolinie Krzemowej wyjątkowo rozpowszechniony. Niektórzy z nim przesadzają. Ale nie da się ukryć, że gdyby nie takie podejście, Peter Thiel razem z gangiem nigdy nie stworzyliby PayPala.

3. Bardzo, bardzo, bardzo ciężko pracują. To akurat nie jest do końca zdrowe, ale najlepsi “ogarniacze” Doliny Krzemowej tyrają czasem tyle, że obdarzyliby swoją uwagą dwa pełne etaty, a i tak by zostało jeszcze na biznesik na boku.

Nie da się ukryć, że dla naprawdę istotnego osiągięcia bywa potrzebny naprawdę potężny wysiłek. O tym, a także o innych problemach SV opowiadam w jednym z nagrań ze Stanów:

4. Improwizują dopiero w oparciu o kompetencje. Każdy ma tam jakiś zestaw umiejętności. Większość profesjonalistów reprezentuje nauki ścisłe i myślenie procesowe. Ale jest tam też sporo miejsca dla humanistów, ludzi od marketingu, sprzedaży, relacji międzyludzkich, HR, kultur międzynarodowych itp.

Jeśli mogę sobie pozwolić na brzydki żart – dla psychologów też jest tam sporo pracy ;)

Podkreślam jednak: każdy, kto odniósł tam sukces jest w czymś, po prostu, bardzo dobry. Często dzięki wykształceniu, zawsze dzięki odwadze i zdobywanemu “w ogniu pracy” doświadczeniu. (A czasem dzięki doskonałej siatce kontaktów.)

5. Optymalizują. Nie bez powodu to właśnie amerykańscy technokraci wypchnęli Tima Ferrissa na sam szczyt światowej popularności i wpływu społecznego w blogosferze. Dzisiaj na punkcie optymalizowania swoich wydatków/wysiłków/inwestycji czasowych ma hyzia KAŻDY, komu śnią się spore pieniądze.

Ale to, jak efektywnie i celnie podchodzą do swoich projektów najlepsi w SV to jest po prostu szok.

Wydaje mi się, że “Effective Executive” Petera Druckera jest w Kalifornii czytany na poziomie przedszkola. Poziom znajomości lektury: 100% :))

6. Myślą funkcjami. Jednym z moich ulubionych artykułów dotyczących biznesu jest pokazany mi przez profesora Falkowskiego (w trakcie studiów na Uniwersytecie SWPS) tekst zatytułowany “Marketing Myopia”. W dużym skrócie omawia on jak trudne i bolesne dla firmy jest pomylenie funkcji produktu z jego cechami lub opowieścią marketingową.

Najlepsi gracze z SV być może godzą się na “drobną krótkowzroczność rynkową” gdy trzeba powiedzieć coś publice, ale w trakcie projektowania strategii nigdy nie pozwalają sobie nawet na chwilowe stracenie z oczu celu.

7. Budują systemy. To jest krótki punkt. Skuteczni biznesmeni z SV mają bardzo zdrowe podejście względem problemów. Otóż napotykając jakieś wyzwanie pierwszy raz, ma to zarazem być ostatni raz, gdy muszą mu poświęcić uwagę. Na miejscu od razu powstaje skuteczny system i voila, zero stresu na przyszłość.

8. Łączą to, co ich kręci, z potrzebami rynkowymi. To z kolei wielokrotnie powtórzył mi Chase Jarvis, jeden z bardziej znanych fotografów i biznesmenów internetowych (odpowiedzialny za doskonałą usługę CreativeLive.com).

Być może wielu z ludzi sukcesu SV spędziło setki, tysiące godzin pracując nad tym, co jest POTRZEBNE a nie na tym, co ich kręci. Ale prawdziwy, spektakularny hit wyszedł im dopiero, gdy pozwolili choć minimalnej cząstce swojego charakteru przeniknąć w głąb projektu.

Co ciekawe: to wcale nie muszą być równie widowiskowe połączenia co charakter Michaela Jordana, styl Tinkera Hatfielda i rzemiosło inżynieryjne marki Nike, które zrodziły kultowe buty Air Jordan. Często firmie udaje się np. dlatego, że do procesu kreatywnego wpuszczono trochę żelaznej logiki ich głównego programisty :)

9. Gdy przyjdzie na to czas, dbają o życie prywatne. Jedną z dziwniejszych anegdot przywiezionych z Kalifornii był spotkany w busie na północ Viktor. Viktor miał w dłoni dokładnie taki sam aparat jak ja, więc od razu zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że BARDZO ciężko tyra jako księgowy (czynsze w SF są podobno nie wybaczające błędów – jeśli stracisz pracę, to z braku kasy lądujesz na bruku parę tygodni później) ale jego wyniki w pracy podniosły się dopiero, gdy dla żartu, weekendami, zaczął youtubować.

10. Dbają o kontakty międzyludzkie. Klimat biznesowy USA nieodmiennie ujmuje mnie jedną cechą. Tam KAŻDY traktuje Cię tak, jakby za dziesięć lat miał z Wami współpracować i dla pewności, od razu, próbował zostawić po sobie świetne wrażenie. Być może jest to powodowane wyłącznie pobudkami ekonomicznymi.

Być może.

Ale efekt jest wspaniały :)

Podsumowując – czego można się nauczyć?

Słuchaj – wszystkiego.

Jeśli te cechy (lub ich szczególne wariacje) pozwalają na przeżycie w Dolinie Krzemowej, to na rynku pracy w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku czy Toruniu, czy Lublinie też powinny się przydać.

Kluczowe jest wytrwałe i mądre pracowanie oraz dyscyplina. Nie wolno też zapomnieć o takim patrzeniu na rynek, by zaspokoić jego potrzeby pewną swoją predyspozycją. Czymś, w czym jest się dobrym. Ważny jest wreszcie wysiłek.

Dla spokoju chcę jednak przy nim dodać jedną ważną rzecz.

Czasem – faktycznie – aby osiągnąć 100% sukcesu to trzeba wsadzić w projekt TYLE wysiłku, że aż serce ledwo zipie. Ale bywa i tak, że aby osiągnąć 95% sukcesu, wystarczy 25% wysiłku. I człowiek się nawet jakoś szczególnie nie spoci.

Nie mówię tego, by Was zniechęcić. Ale posiadanie perspektywy bywa bardzo przydatne.

M.in. dlatego gorąco zachęcam Was do wzięcia udziału w teście kompetencji przygotowanym dla Was przez Credit Agricole. Możecie tam w ogólny, ale wyjątkowo celny i przystępny sposób sprawdzić, jaka praca byłaby dla Was najlepsza.

Ja zawsze wychodzę z założenia, że skoro można wiedzieć, to trzeba wiedzieć.

Zresztą, hej, dowiadywanie się nowych rzeczy na własny temat to zawsze super zabawa :) Ciekawe, czy raczej nadalibyście się do ekstra zespołu jako główna programistka, naczelny spec od relacji z klientami, copywriter, czy też może inżynier, bez którego w ogóle nie byłoby produktu.

Klikajcie zatem i sprawdzajcie swoją przyszłość, a ja Wam życzę wszystkiego, co najlepsze. Cieszę się, że żyjemy w takich czasach, że jeśli ktoś chce, to może rzucić się na równie trudny rynek, co Dolina Krzemowa. Ale, zarazem, że jeśli NIE chce, to ma do dyspozycji o wiele stabilniejsze, bardziej unormowane rynki lokalne.

Takie wybory to coś pięknego.

Podejmujmy je zatem mądrze, okej? :)

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies