Lubię znajdywać punkty, w których tętni codzienne życie kultury lokalnej. Uwielbiam też miejsca sakralne, historyczne lub w inny sposób podniosłe nadanym znaczeniem. Ale umówmy się – na takie spoty “z pocztówek” też trzeba się kopnąć. Manhattan zobowiązuje! :D
Zresztą: sami się przekonacie :)
Manhattan: tło muzyczne
Możecie oczywiście skorzystać z mojej playlisty do pracy nocą lub z 20 piosenek na błyskawiczną poprawę humoru. To zawsze są dobre opcje. Z konkretnych utworów polecam dziś jednak One Day (Vandaag) Bakermata. Uwielbiam go.
Empire State Building
Róg piątej i zachodniej 34. Najbardziej ikoniczny przecinek w patchworkowym horyzoncie Manhattanu. Prosta bryła, piękny kształt, naturalne dla miejsca kolory. Podobno spektakularny widok z wysokościowego tarasu turystycznego.
Okolica, niestety, mało przyjemna, bo na metr kwadratowy przypada tam ~50 turystów. Najcieplej wspominam więc patrzenie się na sylwetkę Empire z odległości :)
Chrysler Building
Róg Lexington i wschodniej 43. Blisko Met Life, blisko Madison, blisko Grand Central. W przeciwieństwie do Empire, Chrysler “wyłania się znienacka”. Wschodnia część centralnego Manhattanu jest bardzo gęsto zabudowana a i uliczki przebiegają mniej oczywiście. W efekcie człowiek sobie spaceruje, spaceruje, spaceru… no nie, to tutaj? ;)
Flatiron Building
Pomiędzy piątą a Broadway, przy wschodniej 23, na rogu Madison Square Park. Przysięgam Wam, że o ile Chrysler “chowa się” w miejskiej dżungli, tak Flatiron widać już z paru mil. Jest przeuroczy. Front faktycznie można objąć niczym pokaźnej postury przyjaciela.
Zobaczenie tego punktu od razu przywodzi na myśl ogrom filmów :)
To cudeńko
Tuż obok Flatiron Bldg, róg Madison i wschodniej 24. Nie znam się na europejskiej architekturze, ale takie wielkie wieże zegarowe wydają mi się charakterystyczne dla północnej części Włoch. Piemont i te sprawy. Na Manhattanie podobnych “clocktowers” jest kilka. Nie wiem, czy były lokowane w sposób zamierzony, ale wyglądają REWELACYJNIE.
Nie spodziewałem się tam podobnych atrakcji :)
Graffiti Sinatra / Singing in the Rain
Róg szóstej i zachodniej 17. No dobra, to może nie jest “kultowe” miejsce, ale jak można być w NYC i nie zobaczyć tego muralu?
Jest przepiękny.

Manhattan ma dużo takich “uroczek”.
New York Stock Exchange
Wall Street. Bardzo dziwne miejsce. Raczej puste, chyba że trwa pora lunchu. Wtedy na murkach siedzą ludzie w garniturach po kilka tysięcy dolarów i jedzą te same hot dogi co kurierzy i malarze elewacji z dwóch podwórek dalej.
Times Square
Róg siódmej i Broadway na wysokości zachodniej 46. Jeden z najbardziej znanych symboli Stanów Zjednoczonych. Byłem tam tylko dwa razy. Raz koło szóstej rano, gdy wszystkich turystów można było policzyć na palcach jednej ręki; raz po dwudziestej, gdy z kolej na palcach jednej ręki można było policzyć wolne przestrzenie pozwalające na oddech pełną piersią.
Robi wrażenie tak mocne, że człowiek NIE TYLKO natychmiast pojmuje argumenty przeciwników marketingu ALE TEŻ poważnie rozważa emigrację do jakiegoś pustawego kraju, powiedzmy, Islandii :)
Battery Park
“Dół” Manhattanu. Po lewej ręce ma się Brooklyn, po prawej Jersey. Przed sobą Statuę Wolności.
Świetnie się tam wypoczywa :)
Katedra Świętego Patryka
Róg piątej i wschodniej 51, bardzo blisko Rockefeller Center. Nie wiem czemu często słyszy się plotkę, jakoby było to “jedyny stary kościół na Manhattanie”. Moi drodzy, na tej pseudowyspie starych kościołów jest tak dużo, że aż sam byłem zdziwiony :) Chociaż, co trzeba przyznać wprost, Patryk jest najbardziej okazały.
(Aha, dodatkowe punkty wycieczki w tym miejscu zdobywa się za przeczytanie dzień wcześniej książki “Step on a crack” Jamesa Pattersona.)
Dowolne wielkie muzeum (Manhattan ma ich sporo)
Ja wybrałem The Metropolitan Museum of Art przy piątej, na wysokości wschodniej 83. Mieszkałem dwie przecznice dalej. Choć wyprawa do takiego miejsca zajmuje ponad pół dnia, warto. Zbiory są okazałe, ich prezentacja zasługuje wyłącznie na pochwałę. Przyjemne jest nawet samo chodzenie po muzealnych chodnikach, bo są to z reguły bardzo, bardzo duże obiekty.
Człowiek czuje się jak w stworzonym na potrzeby sztuki i historii mieście :)
Top of the Rock
Róg piątej i zachodniej 50. Rockefeller Center to moje ulubione miejsce z całego pobytu w NYC. Jego architektura, przekaz, ozdoby, historia… podobało mi się tam wszystko. No i, oczywiście, widok z samego dachu tylko zwielokrotnił doznania. To dokładnie w tym punkcie, z którego zrobiłem pierwsze zdjęcie, siedziałem blisko trzy godziny i słuchałem Jaya-Z, Sinatry (a także “One Day”) i myślałem o tym, czego chcę od życia.
I chyba wymyśliłem.

Naj-pięk-niej-szy widok na Manhattan.
Central Park
Adresu tego miejsca nie trzeba podawać, bo to cała okoliczna zabudowa ulokowana jest dookoła niego, a nie on wewnątrz niej. Wybrałem Central Park na koniec tego prostego spaceru, bo jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie można po prostu siąść i się wyciszyć. Spojrzeć na budynki symbolizujące udane deale człowieka z innymi ludźmi, i spojrzeć na ich odbicia w wodzie, która symbolizuje udany deal człowieka z naturą.
Central Park jest cudowny. Zaczynałem od niego każdy dzień w Nowym Jorku.

Zachodni Manhattan.
Wszystkie dotychczasowe teksty dotyczące Nowego Jorku znajdziecie tutaj. Wszystkie filmy o tym wyjeździe – tutaj. Przy pomocy tego linku możecie zapisać się do Tajemnej Listy i na bank nie przegapić kolejnych materiałów z wyprawy na Manhattan :)
O jakim kultowym miejscu zapomniałem?
Na jaki temat chcecie kolejne doniesienia zza oceanu? :)
Ciao,