4 najważniejsze wnioski po TNW Conference Europe 2016 (Relacja ze zdjęciami)

 

Właśnie przeżyłem jedną z najbardziej przełomowych konferencji mojego życia. Była lepsza, bliższa, prostsza i ciekawsza niżbym śmiał kiedykolwiek przypuszczać. Moi drodzy, chcę Wam opowiedzieć o tym, czego nauczyłem się na konferencji The Next Web – TNW Conference Europe.

(Konkretne, streszczone wnioski znajdziecie na samym końcu!)

Czym jest The Next Web?

Łatwiej byłoby wyjaśnić czym nie jest. To portal, hub, organizacja, event. I jeszcze parę innych rzeczy. Założyli go Boris Veldhuijzen van Zanten i Patrick de Laivei i spokojnie można powiedzieć, że jeśli lubi się startupy lub nowe technologie, to znać TNW po prostu trzeba :)

Skąd tam się wziąłem?

Nie wiem czy to Wasze klimaty, ale ja zawsze marzyłem, by polecieć na jedną z tych wielkich i rewelacyjnych konferencji biznesowo-internetowych, które mają miejsce w Stanach. WDS, SXSW. Aż okazało się, że podobna – jeśli nie lepsza! – ma miejsce w Amsterdamie :)

Napisałem więc do organizatorów o wejściówkę dla prasy. Po dłuższych negocjacjach (wkrótce opowiem o nich na YT – obserwujcie kanał, by nie przegapić) udało mi się ją uzyskać i, po paru miesiącach, nie bez przygód, znalazłem się w samolocie.

W trakcie startu uwieczniłem taki fajny cień.

Reszta krótkiego skoku nad Europą upłynęła mi jako tło do rozważań, że ja *naprawdę* lecę do Amsterdamu, do Holandii, do innego kraju. Lecę tam, bo swoją argumentacją i pracą i wysiłkiem udało mi się powiązać ogrom sznurków w jeden węzeł i choć w teorii wiem, co mnie czeka, to tak naprawdę wiem tylko jedno: czeka mnie wielodniowa improwizacja i muszę dać z siebie wszystko.

Z lotniska Amsterdam Schiphol szybko przeniosłem się do wybranego apartamentu znalezionego dzięki AirBnB. Holendrzy, zgodnie z zapowiedziami znajomych, okazali się być bardzo uprzejmi, mili i mówiący po angielsku.

Wieczór przed konferencją spędziłem w Cafe Thijsen niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Zamówiłem sobie kawę i próbowałem choć minimalnie pojąć, że NAPRAWDĘ jestem w innym kraju, choć jeszcze 24 godziny wcześniej na szybko montowałem parę ostatnich filmów i odpisywałem na trzy maile naraz.

Nie udało mi się. Pojąłem gdzie jestem dopiero po wszystkim :)

Wejście

Konferencja zaczęła się w czwartek rano. Zarejestrowanych gości przed gmachem dawnej amsterdamskiej gazowni (dzisiaj – pięknego parku) witały dosyć klasyczne elementy holenderskiego krajobrazu.

Ogrom rowerów…

… i wszędobylskie Tesle.

Euro musiałem zamienić na obowiązującą na terenie imprezy walutę (TNW bliżej jest do festiwalu muzycznego lub hackatonu niż do eventu, na którym ogrom startupów poznaje dziesiątki inwestorów i często grube tysiące zmieniają właścicieli – ale zamiast wyjaśniać ten nastrój po prostu zaraz wrzucę Wam fotkę organizatorów, złapiecie od razu).

Tak wyglądałem przed rollercoasterem wrażeń, inspiracji i przemyśleń. Widać jeszcze błogość na twarzy ;)

A tak wyglądał oczekujący na start tłum.

Nie czekał długo.

3… 2… 1…

TNW Conference Europe – dzień 1

Równo o 10:00 gasną światła. Muzyka w tle narasta. Rozmowy milkną, powolutku, jedna po drugiej. Ludzie przestają chodzić, wszyscy zajmują swoje miejsca. Nagle muzyka cichnie. W gigantycznej bańce dawnego zbiornika gazowego jest kilka tysięcy osób i nikt nawet nie próbuje kaszlnąć.

Nagle na scenie pojawia się mała, jedenastoletnia dziewczynka. Ma śliczny, brytyjski akcent. Nazywa się Josephine. Mówi biały wiersz o tym, że jej dorosłość to skutki naszych dzisiejszych decyzji. Że jej przyszłość to to, co dzieje się na konferencjach takich jak ta.

Powiem krótko: najmocniejsze i najpiękniejsze ustalenie tonu spotkania, jakie widziałem w życiu.

Efekt wypowiedzi dziewczynki potęgował reagujący na każde słowo sufit pełen świateł.

Po Josephine na scenie pojawił się Boris, czyli jeden z założycieli TNW. Szybko myśląca, nieludzko inteligentna postać. Bardzo wpływowa i odważna w biznesie. Obdarzona abstrakcyjnie prostym i pysznie wulgarnym poczuciem humoru :)

Pierwszym mówcą był Adam Leibsohn, twórca Giphy. (Jeśli nie wiecie co to jest Giphy, to otwórzcie chat na fejsie i wyślijcie komuś gifa. Gotowe). Opowiadał o tym, jaka filozofia stoi za tym, by promować gify jako jedną z podstawowych form komunikacji.

Pod koniec uznałem, że już sporą część tej strategii złapałem, dlatego pora wybadać inne rejony rozległego terenu konferencji. Przez oba dni TNW jakieś wystąpienie lub warsztat toczyły się na przynajmniej czterech scenach jednocześnie.

Razem zaproszono ponad 150 mówców. Razem słuchało ich ponad 20 000 uczestników.

Połaziłem chwilę po startupach, poszedłem rzucić okiem na Roberta Scoble (którego słowami rozpoczynał się mój licencjat!) i wróciłem pod główną scenę na wykład Mikko Hypponena.

To weteran, który zajmuje się walką z cyberprzestępcami i zabezpieczaniem systemów. Opowiadał o tym, jak prowadzone jest dziś szpiegostwo w internecie i dlaczego nie powinniśmy nigdy używać określenia „cyber warfare” – ani żadnego innego, które łączy „wojnę” i „informację”. To była mądra prelekcja.

Mądra, i trudna, i bardzo niepokojąca, ale jeśli tematem zajmują się tacy ludzie jak Mikko, to dodaje mi to otuchy.

Kolejny był jeden z moich internetowych idoli, Gary Vaynerchuk. Barwna, charyzmatyczna, ciężka w obyciu, kontrowersyjna i bardzo mocna wizerunkowo postać. Zawsze byłem ciekaw, czy „on tak naprawdę”.

Okazuje się, że tak, że on tak naprawdę. Po zejściu ze sceny oczywiście trochę energii zrzucił z ramion, ale dopóki stał w świetle – chodząca energia. Więcej mocy, niż największe istniejące lasery kopalniane. Fantastyczna inspiracja.

Gary opowiadał przede wszystkim o tym, że nie ma nic, ale to NIC cenniejszego od podstawowej świadomości kim się jest, jakim się jest i po co się jest i co się chce osiągnąć – oraz o tym, że potem po prostu trzeba to osiągać. Nie czekać na inwestorów, tylko zarabiać. Nie udawać przed rynkiem kogoś innego, tylko jak najlepiej ogrywać to, do czego się ma naturalne predyspozycje.

Poruszył też temat pracy dla samej radości z pracy, bo takie ma się wartości. Pracy dla pracy, dla realizowania pewnego ważnego celu, a nie tylko dla kasy lub prestiżu.

Kolejnym panelem był jeden ze współtwórców Reddita, Steve Hoffman. Specyficzny człowiek, bardzo skupiony na sukcesie i ze spokojem uświadamiający wszystkim, że Reddit może i miał niedawno gorszy moment, ale teraz czekają go już wyłącznie dobre czasy.

Podobny nastrój miała rozmowa z Naldenem, postacią stojącą za WeTransfer. Niestety, nie dowiedzieliśmy się dokładnie tego, jak „seksownie” reklamować równie „nudną” usługę co transfer plików, ale za to poznaliśmy plany ekipy na przyszłość. A te są ogromne.

Jedną z moich ulubionych prelekcji dała Julie Zhou, kluczowa postać wielu najnowszych rozwinięć Facebooka. Ze wszystkiego, co mówiła, najwięcej wartości dostrzegłem w poradzie, by do wszystkiego w procesie designu podchodzić z nastawieniem agnostycznym. To znaczy – nie zakładać nic.

Jej przykład: nie jest dobrze precyzować celu jako „zróbmy ładniejszy dashboard”, bo to zakłada, że jest jakiś dashboard. A może dane urządzenie należy zbudować z pominięciem tej użyteczności? A może daną usługę należy zaprojektować z pominięciem urządzenia?

I tak dalej.

Ostatniej części pierwszego dnia konferencji nie było mi dane obejrzeć. Biegłem spełnić jedno ze swoich marzeń. Przeprowadziłem wywiad z osobą, którą śledzę i uczę się od niej od lat.

Nie powiem Wam na razie o kogo chodzi, ale pewnie nie będzie to trudne w dedukcji, skoro tego samego wieczora stałem się posiadaczem pewnej niewydanej jeszcze na żadnym rynku książki z pierwszym (serio!) autografem na świecie ;)

TNW Conference Europe – dzień 2

Pamiętacie jak powiedziałem, że nastrój imprezy będzie prościej wyjaśnić zdjęciem, niż słowami?

Właśnie nadszedł ten moment.

Ten w białym to Boris, mózg stojący za całym wydarzeniem. Ten w grafitowym to Pep, prowadzący TNW i jeden ze śmieszniejszych standuperów jakich przyszło mi oglądać na żywo. Ten z bębnem to członek grupy bębniarzy, od której koncertu i parady rozpoczął się dzień drugi.

Boris i Pep uznali, że sobie potańczą :)

Pierwszym prelegentem dnia na głównej sali był Peter Sunde, współtwórca The Pirate Bay. Żartobliwy ton jego slajdów próbował ułatwić widowni obcowanie z tematami takimi jak stanowienie prawa, panoszenie się rządów lub międzynarodowa dyktatura korporacji.

W pewnym momencie Peter zarzucił jednak wesołkowaty styl i zaatakował wprost – samą konferencję, innych mówców. Że też jesteśmy wszyscy częścią problemu i zamiatamy ważne tematy pod dywan, by gloryfikować biznes i zarobek. A potem puścił nam prześmiewczy klip przedstawiający samego siebie startującego do europarlamentu.

Dwójce kolejnych mówców zdjęć nie robiłem, bo byłem tak przejęty, że zwyczajnie zapomniałem. Byli to Bill Buxton z Microsoftu oraz Gillian Tans z Booking.com. Opowiadali o przyszłości swoich firm, zarówno projektowej, jak i finansowej. W skrócie: jest jasna :)

Ogromne wrażenie wywarł na mnie Werner Vogels, jeden z ludzi tworzących Amazona. Promując nową usługę sklepu przedstawił nam krok po kroku w jaki sposób tworzyć samouczące się systemy leżące u podstaw każdej „smart” aplikacji związanej z rynkiem klienckim.

Wow.

A z kolei ten niepozorny pan – John Underkoffler – przy pomocy precyzyjnego toku myślenia pokazał nam, jak bardzo ograniczone są dzisiejsze próby rewolucji technologicznej w kontekście interfejsów. Na przykład: dlaczego traktujemy ekran jako podstawę? Dlaczego nie traktować piksela jako podstawy a ekrany ujednolicić jako przestrzeń łączoną?

Albo, skoro już lecimy, dlaczego w ogóle traktujemy piksele jako pewnik, skoro były już próby innej organizacji obrazu i być może, przy okazji, tekst oraz ikony wcale nie są najlepszym z rozwiązań?

To była jedna z takich prelekcji, po których dymi głowa.

Podobnie potraktował mnie Harold Goddijn, twórca marki TomTom. W teorii miał tylko poopowiadać o tym, jak może wyglądać najbliższy horyzont samochodów, które „same” się sterują, a w praktyce… no cóż. Opowiedział o tym, i jeszcze o czymś, a potem trochę o ogólnych trendach rozwoju technologii nawigacji i rozpoznawania terenu…

Wow.

Najlepsze, jak ładnie się to łączyło z informacjami od wcześniejszych mówców. Otóż nie wiem czy wiecie, ale „smart” samochody korzystają z prawie takiego samego algorytmu uczącego i poznawczego co… system sprzedażowy Amazona. Tylko że rozpoznanie jest graficzne, a nie czysto liczbowe :)

Potem był Casey.

Nie ma co ukrywać – to Gary Vaynerchuk i Casey Neistat przyciągnęli najwięcej „casualowych”, zwykłych gości konferencji. To na ich nazwiskach TNW zbudowało medialną machinę, która wszystkimi kanałami zalała internet i w efekcie doprowadziła do spopularyzowania konferencji również w środowiskach bardziej branżowych, zamkniętych. Lubię i cenię takie zagrania, szczególnie gdy przeprowadza się je z podobną zwinnością i stylem.

Sam Casey jest dokładnie taki jak podejrzewałem. Introwertyczny aż do granic, bardzo stonowany, wyjątkowo spokojny. Niesamowicie mądry – głównie dzięki swojemu szerokiemu doświadczeniu. Miał trudne życie i ceni to co ma, to widać.

Opowiedział o sobie, o swojej historii, o tym dlaczego „influencer” to bardzo złe słowo i co płynie z jego nadużywania. To było wspaniałe wystąpienie. Pozbawione nadmiernych emocji a zarazem skutecznie inspirujące do większego dobra.

Podobne stonowanie zaprezentował jeden z moich ulubionych pisarzy i współczesnych filozofów – Ryan Holiday. Opowiadał o podstawach stoicyzmu i o tym, jak zaprząc go do dzisiejszych wyzwań.

Jak wiecie uwielbiam takie tematy (to dzięki nim po latach przerwy znowu wpadłem na twórczość Ryana), wiec siedziałem na tej prelekcji szczęśliwy jak dzieciak :)

A na samym końcu wystąpił człowiek, dzięki któremu jestem tam, gdzie jestem.

Poważnie. Jakoś w drugiej, może trzeciej klasie liceum oparłem całe swoje życie o system GTD i choć od tamtej pory przeszedł on nieskończone iteracje i moje prywatne usprawnienia… to nadal jest GTD. To samo GTD, które wymyślił David Allen, którego widziałem dosłownie z metra na scenie, jak opowiadał o tym, o czym przez te dwa dni opowiadali wszyscy.

Że prawdziwa przyszłość i prawdziwa „zmiana gry” (game-change) jest rzadsza i ważniejsza, niż nam się wszystkim wydaje.

Z wrażenia aż poszedłem na molekularne lody – takie rzeczy tylko na TNW :)

TNW Conference Europe – główne wnioski

No dobrze.

Teraz pora to tak podsumować, żebyście dostali ode mnie wartość dodatkową, a nie tylko zestaw zdjęć i wspominek. Mam poczucie, że takich NAJWAŻNIEJSZYCH wniosków, które płynęły ze WSZYSTKICH widzianych przeze mnie wystąpień… że są ich cztery.

Pierwszy – get real. Przestań podniecać się inwestorami, tylko natychmiast zarabiaj na samym produkcie – bo przyszli inwestorzy będą wybierać modele potrafiące się utrzymać. Zmienia się horyzont wydarzeń. Nie próbuj wyceniać się na miliard, jeśli możesz być jedną z najlepszych firm w wycenie milionowej. Jeśli „nie lubisz Snapchata” a tam jest Twoja grupa docelowa to zwyczajnie nie umiesz w biznes i wylecisz z rynku szybciej niż Ci się wydaje. Trzeba się uczyć całe życie i podchodzić do wydarzeń jako agnostyk i pragmatyk. Aż się samo prosi, by dodać: jak stoik ;)

Drugi – know who you are. Znaj swoje zalety i wady, znaj swoje najczęstsze problemy i to o nie opieraj to, czym się będziesz zajmować. Poprawiaj się i ulepszaj każdego dnia, ale nie ulegaj ułudzie, że jesteś lepszy niż jesteś w istocie. Z pokorą oceniaj własne możliwości i buduj na nich przyszłość ważniejszą niż jakikolwiek poklask.

Trzeci – be agnostic. Nic nie zakładaj. Zadawaj pytania tak blisko parteru, jak to tylko możliwe. Może to, co robisz, wcale nie powinno być blogiem? A może nie powinno być sygnowane Tobą? A może nie powinno być apką? A czym jest w Twoim rozumieniu apka?

Czwarty – change the world. Nie udawaj, że świetne post-filtry dla zgrywanych ze snapchata zdjęć to coś, co pomoże światu. Zamiast tego zastanów się, czy Twój zestaw umiejętności – być może gdzieś na boku od dochodowego biznesu! – nie jest w stanie powołać do życia rewolucji na miarę arkuszy obliczeniowych, z których po latach urodził się Excel?

Uff.

A to ja, tuż po! Tutaj z kolei widać zmęczenie :)

Jeśli chodzi o pierwszy wpis z TNW Europe 2016 to wydaje mi się, że przekazałem Wam wszystko. Na temat konferencji lub moich wniosków z niej powstanie jeszcze kilka innych tekstów i filmów (w końcu prasowa wejściówka zobowiązuje) więc nie zapomnijcie zapisać się do newslettera oraz dać suba. Jeśli macie dodatkowe pytania lub chcecie, bym coś dopowiedział, zapraszam do komentarzy.

Mam nadzieję, że znaleźliście dla siebie w tym materiale coś wartościowego :)

Ciao,

Andrzej Tucholski

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem od skuteczności, a także pisarzem i scenarzystą.

Znajdujesz się teraz na mojej stronie domowej, z której możesz przejść do bloga, YouTube’a, na jeden z moich podcastów, na konto na instagramie, a także znajdziesz tu zapis na newsletter i przejście do sklepu z moimi książkami i kursami.

Życzę dużo dobrego!

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail.

W przypadku naglących problemów gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – terapeutą lub psychiatrą. To profesjonaliści, którzy pół życia szykowali się właśnie po to, by dobrze pomóc potrzebującym. Warto skorzystać z ich usług!

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies