25 lat życia. To takie dziwne.
Minuta po północy. Końcówka kawy. Cicho, ciemno, chłodno, spokojnie. Odkładam komputer i otwieram okno. Patrzę na Warszawę i cieszę się gasnącymi światłami dalekich budynków. Coraz więcej ludzi śpi, coraz więcej myśli przelatuje mi przez głowę.
Nie wszystko mi się udało. Ba, mogę nawet zaryzykować założenie, że pod wieloma względami był to najtrudniejszy rok mojego życia. Musiałem na nowo ułożyć prawie wszystko i zmagałem się z sytuacjami, których najchętniej nie oglądałbym nawet z daleka.
Ale potem większość tych myśli wyłączam. To był też najlepszy rok mojego życia.
Patrzę na śpiące miasto i myślę sobie: “człowieku, masz od minuty urodziny. Wyluzuj.”
Bo widzisz, zacznę od tego, że jestem całkiem szczęśliwy. Nawet wtedy, gdy niespecjalnie mam powód.
Po raz pierwszy od dawna czuję się wolny od własnych oczekiwań i choć nie mam jakiegoś szalonego tempa pracy, to robię to, co chcę. I nawet robię to tak JAK chcę, a to już w moim życiu zupełna rzadkość. Jeszcze trochę takich egzotycznych pomysłów i nawet może uda mi się kiedyś pójść spać jak normalne stworzenie :)
(Nie, dobra, przepraszam, przesadziłem. To akurat niemożliwe.)
Mam też poczucie, że wiem mniej, niż kiedykolwiek. Pisałem o tym niedawno w Mojej Prywatnej Północy. Wiem mniej niż kiedykolwiek, ale to, co wiem, wiem o wiele mocniej. Nie interesuje mnie już tak bardzo to, CO chcę robić w życiu. W efekcie trochę lepiej zrozumiałem to, KIM chcę być. Jako człowiek. Nie jako bloger, nie jako biznesmen, nie jako psycholog, nie jako absolutnie niewydarzony ukulelista, tylko po prostu.
Jako człowiek.
Uczę się. Obserwuję. Robię różne rzeczy. Rozglądam dookoła. Staram się nie popełniać błędów. Codziennie rozgrywam zastane na stole karty, dbając, by chociaż minimalnie przesuwały mnie ku moim długodystansowym marzeniom i aspiracjom.
Piję dużo kawy.
Czasem złapię jakiegoś pokemona ;)
Ale oprócz tego po prostu staram się, by każdy kolejny dzień był o ten jeden procent lepszy od dnia poprzedniego.
Jakie będzie dzisiaj? Jeszcze ciężko powiedzieć. Na razie jest wspaniale, bo pracuję w pięknej kawiarni ramię w ramię z przyjaciółką i słucham dobrej muzyki i tworzę dla Ciebie tekst, choć nie mam pojęcia, czy ktokolwiek poza mną go tak naprawdę potrzebuje. Ale że potrzebuję go ja, to pisze mi się go super :)
Wiem jedno – mam urodziny.
Dwudzieste piąte.
Dzień pełen pracy i patrzenia przez okno i myślenia nad sprawami, o których normalnie jakoś tak trochę wstyd myśleć gdy za oknem jasno a dookoła inni ludzie. Chcę z tej okazji podarować Ci parę pomysłów, parę myśli. Parę wniosków, które “mocno wiem”, choć nie ma ich dużo. Pomysł na konstrukcję listy podpatrzyłem u Srinivasa Rao, ciekawego człowieka, którego działania nie raz dały mi już nieźle do myślenia.
Czy moje wnioski przydadzą się akurat Tobie?
Być może.
Wierzę, że warto spróbować :)
Muzyka do słuchania: od siebie polecam Instant Well-Being.
Czas czytania: około 10 minut
— 25 życiowych lekcji z 25 lat życia —
1. Dziel się tym, co wydaje Ci się ważne.
Z tego powodu w ogóle piszę ten tekst. Pewnie gdy spojrzę na niego za pięć lat to z rozpaczy wetrę tylko knykcie w oczy a potem poważnie rozważę emigrację do Peru, zmianę imienia na Pepito i ruszenie hodowli lam i alpak. Ale to nie ma znaczenia.
Wierzę, że ktoś mądrzejszy i poważniejszy akurat takiej sekundy naiwności może potrzebować. Tak jak bardzo szanowany przeze mnie człowiek linkujący do mojego tekstu przy okazji swoich wielkich zmian. A przecież są w internecie ludzie młodsi ode mnie, trochę mniej dojrzali, którym to coś, co robię, może minimalnie pomóc? Być może tak jest.
Nigdy nie wiesz, kim będziesz w życiu nieznanych Ci osób.
Rób więc swoje dobro na maksa i nie rozliczaj się, czy powinnaś.
Odpowiedź zawsze brzmi: owszem.
Powinnaś :)
2. Czas i tak minie.
Jeśli chcesz zrobić coś dużego, ale martwisz się, że zajmie to dużo czasu, i tak to rób. Jest takie powiedzenie, że ludzie przeceniają to co mogą zrobić jednego dnia, ale zupełnie nie doceniają tego, co mogą zrobić w rok. Miałem jesienią jeden fajny pomysł, ale trochę się go wystraszyłem, bo był bardzo duży. Teraz widzę, że już dawno byłby skończony. Ale go nie ma, bo „był bardzo duży”, cokolwiek to znaczy.
Z drugiej strony za namową świetnego człowieka zacząłem codziennie wykonywać bardzo prosty zestaw ćwiczeń.
Efekt codzienny? Żaden. Efekt miesięczny? Duży.
Poza tym pamiętaj o parafrazie tamtego starego żartu: po dwóch tygodniach nawet najgorszej diety stracisz czternaście dni ;)
3. Wielkie marzenia czasem nie są takie wielkie.
Miałem w styczniu tego roku lecieć na pewną konferencję na Hawaje. Pół roku wcześniej, latem, wyrobiłem sobie wszystkie papiery i zacząłem przygotowania. Potem, jesienią, w ciągu jednego dnia wydarzyły się dwie rzeczy. Rano odwołano hawajską konferencję a po południu Tomek Tomczyk spytał się mnie, dlaczego ja w zasadzie jeszcze nie byłem w Nowym Jorku.
Efekt? Trzy tygodnie później stałem na dachu Rockefeller Center i nie wierzyłem własnym oczom.
A w „normalnych warunkach” pewnie zabierałbym się do tego Nowego Jorku latami, bo to „przecież taka wielka wyprawa”.
4. Przeczytaj „Crossroads of Should and Must” autorstwa Elle Luny.
Serio.
5. Baw się i wyluzuj.
Z różnych powodów spędziłem wiele lat próbując za wszelką cenę dodać sobie choć trochę powagi. Nie lubiłem opowiadać o tym, że kocham gry wideo. Czasem nie jeździłem na jakieś ekstra wydarzenia, bo „trochę nie wypada”, bo „jestem już duży”.
A potem uznałem, że dla kogoś i tak będę „strasznie dziecinny”, dla kogoś innego i tak będę „strasznie poważny”, i nie mam na to żadnego wpływu. Więc równie dobrze mogę jechać na LARPa, przebrać się za Wiedźmina i kosić potwory jakby jutra miało nie być.
Efekty?
Negatywne: brak. Pozytywne: świetnie się czuję. Mam na koncie parę skoszonych utopców i oswojone bożątko. Poznałem też nowego EKSTRA kumpla a powiem Wam, że poznać nowego kumpla po studiach to wcale nie jest taka łatwa sztuczka.
6. Dużo rozdawaj za darmo i “po nic”.
Tak jak większość punktów na tej liście to efekty moich błędów z przeszłości, tak teraz chcę się pochwalić czymś, co po prostu mi wyszło :) Wierzę, że ogromną część mojego sukcesu zawdzięczam temu, że ktoś mi mniej lub bardziej bezpośrednio pomógł. Dlatego sam uwielbiam pomagać innym.
Prowadzę więc trzy różne formy poleceń: SHARE WEEK (gdzie autorzy polecają siebie nawzajem), #NIEDZIELADZIELENIA (gdzie autorzy polecają samych siebie) oraz #SĄSUPER (gdzie ja polecam super ludzi) i wiesz co?
Nic z tego nie mam. Przynajmniej nie materialnie. Ale radości czerpię z tych działań tyle, że nawet na te słabsze dni starcza z nawiązką. Więc jeśli mogę Ci coś zaproponować: też czasem zrób coś po prostu dla zabawy i dla innych. Możesz się zdziwić, ile to daje fajności w życiu :)
7. Rób swoje.
Przeprowadziłem jakiś czas temu ciekawy eksperyment. Poprosiłem ludzi, by ocenili coś, co napisałem. Przejrzałem potem kilkaset opinii zwrotnych i zrobiłem z nich ogromny excel, do którego wpisałem KAŻDĄ uwagę. A potem te dane przeanalizowałem. Wiesz co się okazało?
Dla 47% oceniających wadą tekstu było za mało dialogów.
Dla 47% było za dużo dialogów.
Dla 49% było za krótkie.
Dla 49% było za długie.
Dla kogoś zawsze coś będzie jakieś i pewnie będzie źle. Mówi się trudno. Zawsze dbaj o to, by zwiększać swój poziom i rób wszystko najlepiej jak umiesz, ale… jak nie będziesz tak robił, to to Twój problem. I tylko Twój.
Dlatego jeśli będziesz chcieć naprawdę się rozwijać to zawsze znajdziesz sposób na uzyskanie wartościowej opinii zwrotnej. Pamiętaj jednak, że ogrom takiej opinii to może być czyjś gust, a ja bym prywatnie swojego rozwoju o czyjś gust nie opierał :)
8. Nie myśl tyle o swojej ważności.
Jest takie powiedzenie, które w swojej ostatniej książce cytuje Ryan Holiday: “niechybną oznaką nadchodzącej katastrofy jest poczucie, że to co robisz, jest bardzo ważne”. Kiedyś zdarzało mi się wpaść w panikę, bo przez popsute wifi nie mogłem odpisać na maila, „a przecież to jest ważne, żebym odpisał”.
Nie. To nie było ważne.
Różne życiowe przygody (raczej mniej miłe, niż miłe) skutecznie wybiły mi z głowy podobne głupoty i powiem Ci, że dawno nie czułem się lepiej. Dzięki temu spokojowi przeprowadziłem bardzo udany rebranding bloga. Kiedyś nigdy bym się na niego nie zdecydował. Przecież „zabiłem swoje dziedzictwo”. A potem przestałem sobie wyobrażać jakiekolwiek dziedzictwo i w efekcie, po prostu, lepiej bloguję i mogę skuteczniej pomagać fajnym ludziom :)
9. Przesłuchuj co jakiś czas The Sunscreen Song.
10. Dużo odpoczywaj.
Jak nie można, to pracuj, jasne. Ale jak można, to rób to co kochasz i TYLKO TO CO KOCHASZ, bo inaczej możesz zrobić sobie krzywdę nawet na parę lat. Kiedyś nie byłem w stanie patrzeć na książki przez dobry rok, bo tak bardzo zmuszałem się do czytania ich 24/7 przez parę miesięcy wcześniej.
Nie było warto. Dlatego pamiętaj, wpisuj kalendarz w odpoczynek. Nawet jeśli masz się czuć z tym głupio.
11. Dużo czytaj.
To chyba najważniejsza rzecz, jaką człowiek może robić w życiu. Z książek non-fiction – poradników, biografii, podręczników – dowiesz się jak rozwiązać KAŻDY problem na świecie. Nawet w przypadku kwestii tak trudnych jak globalne kryzysy lub przeciwdziałanie skomplikowanym chorobom.
Z książek fikcyjnych – literatury pięknej, opowieści fantasy, kryminałów – dowiesz się jak może myśleć inny człowiek, a nie ma w relacjach międzyludzkich niczego ważniejszego od empatii.
I Ty te sposoby na globalne kryzysy oraz międzyludzką empatię możesz „łyknąć” za darmo (z biblioteki) lub za małe pieniądze. Czytanie książek jest kluczowe dla udanego życia. I każdy upływający rok życia tylko mnie w tej myśli umacnia. Nawet jeden dodatkowy tytuł miesięcznie może zrobić wielką różnicę.
12. Miej o sobie dobrą opinię.
Tak jak nie warto przeginać ze złudzeniami własnej wielkości, tak MEGA kluczowe jest, po prostu, bycie spokojnym o własną wartość. Jasne, że różnie z tym bywa, tak jak i nie można rozliczać człowieka z niskiej pewności siebie, ale nad tym można zwyczajnie pracować. Jak nad wszystkim innym w życiu.
(Na przykład dzięki książkom.)
Widzisz, dobra opinia o sobie jest trochę jak odwrotność cynizmu. Zgodnie ze słowami Ryana Holidaya cynizm to samospełniająca się przepowiednia. Zakładasz, że ludzie mają złe intencje więc traktujesz ich tak, jakby mieli złe intencje. W efekcie oni to wyczuwają i nie chcą mieć dobrych. To też działa w drugą stronę.
Gdy zakładasz, że jesteś dla innych ludzi – po prostu – innym wartościowym i fajnym człowiekiem, takim jak oni sami, to też traktujesz ich inaczej. I w efekcie i Tobie, i im, jest w życiu lepiej. Tak mówiła i Maya Angelou, i Kurt Vonnegut.
13. Zawsze miej przy sobie notes.
Na ostatnie pięć wielkich pomysłów wpadłem: w kolejce w sklepie, tuż przed snem, robiąc jajecznicę w kuchni, w trakcie prysznica i pod koniec mega ważnego Skype’a z jedną dużą firmą. Dzięki rozrzuconym WSZĘDZIE po mieszkaniu i kieszeniach skrawkom papieru zapisałem wszystkie.
Dwa są teraz w realizacji.
Dzięki noszonemu w plecaku notesowi napisałem też dla Ciebie powitanie z Nowego Jorku, choć nie miałem wtedy przy sobie ani komputera, ani internetu :)
14. Czasem po prostu nie wychodzi.
Choćbyś Ty chciała. Choćby wszyscy chcieli. Tak po prostu już czasem w życiu jest, że coś nie wyjdzie. I tyle. Można to potem analizować, można to też ratować. Ale z pewnymi rzeczami po prostu trzeba umieć się pogodzić.
Nauka tego punktu przychodzi mi najtrudniej.
15. To, że w coś wierzysz, nie oznacza, że to się wydarzy.
Twój kandydat może przegrać. Twój szef może Ci nie pomóc. Twoja drużyna może odpaść. Twój partner może się z Tobą nie dogadać. Twój projekt może nie zostać wybrany.
Nadzieja jest ważna, ale nie jest magią.
16. Wierz w to, czym się zajmujesz.
Nadzieja może i nie jest magią, ale jeszcze NIGDY nie słyszałem o kimś, kto osiągnął światowy sukces „na odwal się”. Jeśli już coś robisz to rób to dobrze. Z sercem, miłością, przyłożeniem i troską. Zgodnie ze słowami Ziga Ziglara: nawet gdy nie lubisz jakiejś pracy, możesz zawsze polubić siebie w tym, jak tę pracę wykonujesz. Wtedy efekty zaskakują a problemy “magicznie” się “same” ogarniają :)
Z tym też się często zmagam.
17. Miej dużo wątpliwości.
Od lat mam tak, że wątpię. We wszystko. Często. Lubię zadawać pytania i nie lubię się oszukiwać, że coś wiem „na pewno”. W efekcie szybko zauważam błędy we własnych zachowaniach i jestem w stanie błyskawicznie zareagować czymś mądrzejszym niż panika lub pełen „shut down”. No, a przynajmniej się staram tak zareagować :)
Jak uda Ci się zbalansować punkt szesnasty i punkt siedemnasty to powiedz mi jak to się robi, poproszę. Chętnie poprawię swoje umiejętności na tym polu, bo mój bliski przyjaciel kiedyś mnie chyba sieknie krzesłem za wieczne przechyły to w jedną, to w drugą stronę :)
18. Ciesz się pierdołami.
Kawą. Wodą. Słońcem. Ciepłem. Bluzą. Dłonią. Wiatrem. Wzrokiem. Miętą. Chłodem. Czekoladą. Szumem. Zmęczeniem. Wszystkim.
W trudnych czasach to jest być albo nie być, wiesz?
19. Miej swój cel.
Nie przejmuj się tym, jakie cele są akurat „modne”. Staraj się przytomnie spojrzeć na to, jakie cele sugerowali Ci ludzie z Twojego otoczenia i zakwestionuuj ich osąd. Przegadaj uczciwie sama ze sobą, jaki cel sprawia, że AŻ CI SIĘ CHCE, że aż skrzydła rosną, że aż podatki się wydają niskie. A potem się nim zajmij.
A wiesz czemu warto jest mieć swój cel?
Po pierwsze, będzie Ci łatwiej potem pamiętać, czemu coś robisz.
“Po drugie” jest lepsze.
Po drugie, nie martwisz się wtedy życiem :)
20. To, że coś długo trwa, nie oznacza, że jest wieczne.
To działa w obie strony. Wykonywana przez lata praca może się okazać od lat niepotrzebną, ale przyzwyczajenie zrobiło swoje. Ciągnięty przez lata związek może obu stronom sprawiać trudności, ale kwestionowanie go jest trudne. Trwający przez lata konflikt może obu osobom bardzo nie pasować, ale wycofywanie się ze swoich pozycji jest nieprzyjemne. Długi okres chandry może drażnić i podcinać ambicje, ale walczenie z nim może narazić na nieprzyjemne myśli.
Prace się zmieniają, związki rozpadają a przyjaciele wracają. Nastrój się zmienia.
To truizm, ale po osiemdziesięciu latach rośnięcia drzewa wystarczy jedno popołudnie z siekierą i tydzień u stolarza, by móc podarować bliskiej osobie potrzebną mu kołyskę dla dziecka.
21. People are in our lives for a reason, a season or a lifetime.
Lubię to powiedzenie. Bardzo nie lubię orientować się, że trzeba kogoś w kontekście tych „kategorii” przemyśleć a jeszcze bardziej nie lubię czuć, że ktoś „przemyśliwuje” mnie. Ale to też jest pewien element życia i się tego nie przeskoczy. Czasem ktoś jest z pewnego konkretnego powodu. Czasem jest na jakiś czas.
A czasem jest na zawsze.
22. Pracuj nad empatią.
Każdego dnia staraj się przynajmniej pięć razy zrozumieć czyjś punkt widzenia. Najlepiej kogoś, kto nie ma z Tobą ZUPEŁNIE NIC WSPÓLNEGO. Po jakimś czasie będziesz to robić automatycznie. A potem będziesz lepszym człowiekiem.
Jak rapował Łona – Ty bądź uprzejmy mieć wątpliwość. Wątpliwością społeczną jest właśnie empatia. Dzięki niej wiesz, że Twoja prawda nie jest jedyną prawdziwą. Dzięki niej nawet wroga poskromisz spokojem. Dzięki niej od razu zrozumiesz, że jeśli ktoś docina Ci na tle pracy, to być może ma własne lęki, i Ty te lęki możesz zaadresować, i nagle stać się w życiu tej osoby bardzo ważną jednostką.
Dzięki empatii możesz prawie wszystko.
23. Miej granice.
Empatia to jedno, asertywność – drugie. Oprócz zrozumienia i szacunku dla innych, pamiętaj, by dbać o standardy tego, jak inni traktują Ciebie. Nie wydaje mi się, by warto tu było przesadzać, ale może się mylę. Być może właśnie trzeba mieć granice twarde niczym granitowy mur. Na razie wiem tylko tyle, że zmiękczanie ich faktycznie nie przynosi nic dobrego.
Nikomu.
24. Emocje innych ludzi nie są Twoimi emocjami.
To jest rada, którą dostałem niedawno od bliskiej przyjaciółki i dopiero zaczynam ją rozumieć. Czuję jednak, że jest to jedna z tych pięknych prawd, które – gdy już pojmę – naprawdę mocno na mnie wpłyną.
Wiesz czym się różni empatia od niedojrzałości? Każdy potrafi ryczeć, gdy druga osoba opowiada mu o prywatnej tragedii. Ale dopiero dojrzały człowiek potrafi wysłuchać, zadbać i uspokoić osobę, która przeżywa tragedię, bo akurat kolejny płacz jakoś super pomocny to wtedy nie jest :)
25. Często się dostrajaj.
Na koniec zostawiłem najważniejszą lekcję. Na urodziny sam sobie życzę, by rzadko o niej zapominać, bo jest naprawdę wyjątkowo potrzebna dosłownie każdego dnia. Pisałem o niej w Jak się odnaleźć, pisałem o niej w Mojej prywatnej północy.
Codzienność bywa różna. Czasem staniemy się dzięki niej „bardziej” tacy, jacy chcemy być. A czasem nas od tego wymarzonego zestawu wartości odsunie, bo się potknęliśmy, bo ludzie się czasem potykają. Nie jest to aż tak ważne w kontekście jednego dnia. Ale raz na dziesięć, pięćdziesiąt dni dobrze jest się zsynchronizować. Dostroić. Przemyśleć. Ułożyć. Posprzątać.
Wartości są cenne, trudne, kruche i drobne. Ładne ich ułożenie nie jest łatwe nawet wtedy, gdy masz super skupienie. A jak coś Cię ciągle zajmuje, to jest to zwyczajnie niemożliwe.
A szkoda, bo ułożone wartości są prostsze, twardsze i większe od wszystkich innych przeszkód w życiu :)
— — —
O, i widzisz. Nadal nie wiem czy którykolwiek z tych punktów w czymkolwiek Ci pomógł. Mi wydają się ważne, bo większość z nich opłaciłem sporą ilością bardzo, bardzo negatywnych emocji i doświadczeń. Wierzę jednak, że dobrze jest takimi rzeczami się dzielić, bo, jak pisałem wcześniej, kto wie.
Być może właśnie kogoś zanudziłem tak, że właśnie rozważa sprzedanie smartphone’a by nigdy więcej nie marnować internetu w telefonie na podobne bzdury :D
A być może komuś urozmaiciłem jechanie autobusem.
A być może komuś pomogłem z czymś w miarę ważnym, na co od dawna miał odpowiedź, tylko się jeszcze wstrzymywał, bo brakowało ostatecznego bodźca.
Skoro mam urodziny i generalnie dużo ujdzie mi płazem, to wrzucam sobie w obrazek w nagłówku statek kosmiczny :D A także chcę złożyć proste życzenia właśnie Tobie. Żeby jak najczęściej Twoją rolą w życiach Twoich bliskich było właśnie bycie bodźcem. Agentem zmiany. Ciepłym wiatrem. Potrzebną siłą i silnym ramieniem tam, gdzie akurat jest to potrzebne.
Twoi bliscy muszą mieć wielkie szczęście, ze jesteś w ich życiach :)
Trzymaj się ciepło i niech tak będzie jak najdłużej.
Ciao,