Jest w Polsce taki autor, u którego strona główna bloga zmienia wygląd raz na miesiąc, nowe teksty rzadko kiedy notują liczby lajków mniejsze od trzycyfrowych a estetyką współprac z markami można się potem wymieniać na zajęciach z designu w marketingu.
Ma na imię Paweł. Prowadzi bloga ZombieSamurai.pl.
Razem z nim otwieramy dziś na jestKulturze nowy cykl: rozmowy z internetowymi twórcami o ich środowisku pracy, nawykach i innych rzeczach, które nieodmiennie leżą na sercach odważnym marzycielom. “Tak pracuje i podbija świat” (w skrócie TTPŚ) to wypadkowa mojego uwielbienia dla serii takich jak A Maker Series, How I Work oraz Here’s How Writes. Na miarę moich możliwości chcę dodać do konceptu coś autorskiego :)
Przepytałem dla Was Pawła o jego środowisko pracy, nawyki, rozwiązania i porady dla innych twórców. Dzieli się kulisami swojego warsztatu, poleca dobre rozwiązania i generalnie odpowiada na pytania z takim rozmachem, że widać go pewnie ze wschodnich portów Kanady. Pure value.
Czas czytania to około 10 minut.
/// Trzymajcie:
Andrzej Tucholski: Robisz dużo rzeczy, a bazą dla Twoich projektów jest Zombie Samurai. Czy to, co robisz, odbywa się według jakiegoś konkretnego planu? Czy po prostu testujesz różne rzeczy?
Paweł Opydo: Jak być może wiesz, przez prawie osiem lat pracowałem w Interii, czyli jednym z największych w kraju portali internetowych. Nauczyłem się tam niesamowicie wiele na temat projektowania, produkowania i prowadzenia projektów internetowych, dlatego – bez fałszywej skromności – mam w tych kwestiach nieco większą wiedzę niż moi znajomi blogerzy.
Każda zmiana na Zombie Samurai jest wypadkową dwóch rzeczy: intuicji i badań. To znaczy: oczywiście, jest tak, że wpadam pod prysznicem na jakiś pomysł i po prostu muszę go zrealizować – ale realizacja zaczyna się od zdobycia jak największej wiedzy na jego temat. Począwszy od kwestii projektowych, user experience, po dane statystyczne potwierdzające, że to ma szansę zadziałać – zarówno zewnętrzne, dostępne w Sieci, jak i po prostu moje informacje z Google Analytics czy heatmapy, które pokazują mi zachowania czytelników.
Zresztą, na wypuszczeniu czegoś się nie kończy – stali czytelnicy wiedzą, że niektóre zmiany po kilku tygodniach po prostu znikają (albo są modyfikowane), bo po prostu z liczb wynikło, że się nie sprawdziły. Z drugiej strony: zdarza mi się robić rzeczy, o których wiem, że racjonalnie i matematycznie się nie opłacają – ale mam akurat na nie ochotę.
Andrzej Tucholski: Masz „sesje pracy”? Czy działasz po pięć minut tu, piętnaście tam? Jak wygląda Twoje przygotowanie się do pracy?
Paweł Opydo: Z racji tego, że właśnie zrezygnowałem z pracy na rzecz pełnoetatowego blogowania, to… w sumie nie wiem :) Na pewno jest tak, że piszę dość szybko. Jak mam pomysł to jego spisanie zajmuje mi jakieś dwadzieścia minut. Staram się napisać całość od razu – powstaje wtedy bardzo niedoskonały szkic, na którym następnie pracuję.
Nie mam takiego ogólnego „planu”, że siadam i piszę o danej godzinie. Czasem łażę cały dzień i nie mam pomysłu, czasem jakaś drobna rzecz mnie zainspiruje i wtedy muszę rzucić wszystko i pisać.
Andrzej Tucholski: Co Cię najczęściej rozprasza przy pracy i jak sobie z tym radzisz?
Paweł Opydo: Mój własny mózg. Mam po prostu sto pomysłów na minutę i muszę się bardzo skupić, żeby zająć się jedną, jedyną rzeczą na raz. Często w połowie pisania jakiegoś tekstu przełączam się na Photoshopa i znajduję jakiś w połowie przygotowany obrazek, więc zaczynam w nim dłubać i zapominam o tekście… i tak dalej i tak dalej.
Radzę sobie z tym walcząc z samym sobą. Mam całe szczęście na tyle silną wolę, że jak sobie powiem “dobra, siadam do tekstu i nie wstaję póki nie będzie skończony” to tak robię. Zresztą, edytorek Zen na Zombie Samurai przygotowałem parę lat temu właśnie po to, żeby móc się skupić na tekście bez przeszkadzaczy (wtedy jeszcze nie było takiego wyboru podobnych narzędzi).
Z drugiej strony: w niektórych wypadkach nie uważam tego za wadę. Np. przygotowując nową podstronę na blog robię wszystko na raz – w jednym oknie koduję, w drugiej na bieżąco rysuję kolejne elementy. Nie potrafię na przykład najpierw zrobić projektu graficznego a potem go pociąć, ale dzięki temu na bieżąco po sobie poprawiam i to mi nie przeszkadza.
Andrzej Tucholski: W jaki sposób pracujesz nad dłuższymi projektami? Takimi wymagającymi paru dni, tygodni lub może i miesięcy połączonych działań?
Paweł Opydo: W sumie to nie wiem, nie mam jakiejś wyrobionej metody. Tworzę sobie listę w Mailboksie (najlepsza aplikacja do e-maila w historii Wszechświata) gdzie wrzucam wszystkie materiały dotyczące projektu, w Simplenote robię sobie odpowiedni tag, w kalendarzu wpisuję ważne terminy… Nie mam jakiejś ujednoliconej metody, korzystam z wielu narzędzi.
Andrzej Tucholski: Kawa / herbata / red bull / tiger / yerba? Dlaczego?
Paweł Opydo: Kiedyś piłem bardzo dużo napojów energetycznych, ale wylądowałem w końcu w szpitalu i jakoś mi przeszło :)
Teraz piję kawę i Yerba Mate, w zależności od tego na co akurat mam ochotę. Kawa mnie budzi jak przysypiam, mate pije się cały czas przez parę godzin i utrzymuje w poczuciu rozbudzenia i relaksu – dla mnie to dwa zupełnie inne efekty i nie uważam ich za alternatywy, jak się często mówi.
Andrzej Tucholski: Przy jakich dźwiękach najbardziej lubisz pracować? Szum wody? Cisza? Speedmetal?
Paweł Opydo: Zależy od sytuacji, czasem mam fazę na dźwięki deszczu, czasem na ognisko i świerszcze, czasem na zupełną ciszę albo jakiś delikatny jazz. Najczęściej jednak tłem są dla mnie jakieś streamy na Twitchu – ktoś gra w gry, robi show, gada z widzami. To z jednej strony zabawne, a z drugiej: na tyle niewymagające uwagi, że można nie słuchać przez parę minut i nic nie stracić.
Andrzej Tucholski: Twoje miejsce pracy – co MUSI na nim być i dlaczego?
Paweł Opydo: Komputer ;) No i tablet. W sensie, nie iPad, tylko tablet graficzny (u mnie: Intuos Pro). Taki z piórkiem. Wiem, że to trochę nie na temat, ale opowiem Ci o tym dlaczego go mam.
Przez jakiś czas pracowałem jako grafik, robiłem reklamy. Musiałem korzystać z tabletu, a jest on czymś zupełnie innym niż myszki. Tablet odpowiada 1:1 ekranowi komputera, to znaczy: jeżeli skierujemy piórko do rogu tabletu to kursor pojawi się w rogu ekranu. Nie można przesunąć go kawałek, potem cofnąć rękę w powietrzu i przesunąć jeszcze raz. W ogóle to kursorem przesuwa się trzymając piórko w powietrzu – kładąc je na tablecie klikamy.
Oczywiście nauczenie się tego po latach korzystania z myszki było męczarnią. Mój ówczesny szef, Bartek, powiedział, że najlepszym sposobem jest po prostu pozbycie się myszy. Dokładnie tak zrobiłem i dziś mogę powiedzieć: tablet to najwygodniejszy sposób na korzystanie z komputera. Piórko to znacznie lepiej dopasowane do dłoni narzędzie niż mysz, nie ma żadnego tarcia bo trzyma się je w powietrzu, precyzja jest znacznie wyższa (serio, spróbujcie się podpisać za pomocą myszy).
Efekt jest taki, że po tych paru latach… nie potrafię korzystać z myszki. W ogóle. Po paru minutach się męczę, boli mnie nadgarstek i w ogóle strasznie się irytuję. Więc, odpowiadając: muszę mieć tablet do pracy ;)
Andrzej Tucholski: Twój wirtualny pulpit – z czego korzystasz najczęściej?
Paweł Opydo: Ja z makowego Biurka korzystam tak jak normalnie się korzysta z biurka: tzn. jeżeli akurat nad czymś pracuję, to to wyciągam. Jak kończę pracę: wyrzucam resztki albo chowam do pudełka i odkładam na półkę.
Dlatego na moim ekranie nie ma zbyt wiele ;)
Andrzej Tucholski: O czym na 90% użytkownicy Win/Mac/Linux (wybierz właściwe) nie wiedzą, a powinni wiedzieć i Ty znasz ten trick?
Paweł Opydo: F.lux. To jest rzecz, o której zadziwiająco wiele osób nie wie, a „sprzedałem” już ją parunastu. To mała aplikacja na Windowsa, OSX i Linuxa, która bardzo ułatwia pracę wieczorami. Bo wiesz, to działa tak, że wieczorem – przy sztucznym świetle – wszystko robi się żółte, bo żarówki świecą cieplej niż słoneczko. Tyle, że nasz komputer się do tego nie dostosowuje i wali nam po oczach białym.
To co robi f.lux to zmiana zakresu barw na komputerze. Przy pierwszym odpaleniu człowiek ma wrażenie, że wszystko jest żółte, więc polecam zrobić tak: włączyć aplikację po południu, poczekać do wieczora aż stopniowo nam wszystko dostosuje, a potem ją wyłączyć. Gwarantuję, że będziecie szukać włącznika ;)
Andrzej Tucholski: Jaką książkę non-fiction Twoim zdaniem każdy powinien przeczytać?
Paweł Opydo: Pewnie to będzie trochę sztampowa odpowiedź, ale biografię Steve’a Jobsa. Jest świetna z jednego powodu: nie jest laurką dla Jobsa. Gość autoryzował ją w ciemno bez czytania bo chciał, żeby ktoś opisał jego życie bez podkolorowywania – i właśnie z taką lekturą mamy do czynienia. Pokazuje wzloty i upadki, świetne pomysły i wstydliwe cechy, jasne i ciemne strony kariery.
Jednocześnie: historia Steve’a jest długa i burzliwa, przechodzi przez masę różnych stadiów życia. Pewnie każdy, kto jest ambitny i ma plan na siebie znajdzie w niej odzwierciedlenie chociaż paru swoich cech, a co za tym idzie: ostrzeżenie, co może pójść nie tak.
Andrzej Tucholski: Twój główny tip poświęcony efektywnej pracy to….?
Paweł Opydo: Nie bój się wyrzucać rzeczy do kosza. Lepiej zrobić coś spontanicznie, sprawdzić czy działa a potem rozwijać pomysł albo wyrzucić, niż poświęcać miesiące na planowanie i nigdy do niczego nie dojść.
Andrzej Tucholski: Jakie jest Twoje marzenie? :)
Paweł Opydo: Mieć na tyle spokojne życie, żeby móc poświęcić czas na samodzielne realizowanie marzeń.
/// Fin.
Co teraz?
No po pierwsze to dajecie mi jeszcze moment, bo sam przez dopieszczanie tego tekstu do maksimum nie zdążyłem w spokoju wynotować wszystkiego, co jest dla mnie ważne.
Już. Dzięki!
Dalej – możecie wbić Pawłowi na fanpage i mu gorąco podziękować. Odpowiadanie na takie pytania to nie przelewki i wiem, że trochę czasu mu to zajęło. Ludzi gotowych publicznie dzielić się swoją wiedza i doświadczeniami powinno spotykać dużo dobrych słów. Liczę na Was :)
No i wieńcząc – dajcie mi koniecznie znać w komentarzach kogo też widzielibyście przepytanego w ramach “Tak Pracuje i Podbija Świat”. Mam kilka pomysłów, mam nawet jeden otwarty kontakt, ale zasada jest prosta. Jeśli przeczytam celne, pasujące wartościom Odważnych Marzycieli polecenie razem z przekonującą argumentacją to alt-tabuję dotychczasowe zadania i piszę do tej osoby. Dzięki!
Zapisz się do newslettera, by nie przegapić kolejnego odcinka TPPŚ.
Uwiecznione na fotografiach biurko należy oczywiście do Pawła.
Autorem niedźwiedziego zdjęcia w nagłówku jest Marcin Michno.
Ciao,