Patrzysz się na podłogę tak intensywnie, jakby miała od jej stanu zależeć co najmniej suwerenność sporego kraju na południe od Renu. Zresztą, kto wie? Może i faktycznie tak jest? Przy Twoim aktualnym rozsypaniu emocjonalnym już wiele Cię nie zdziwi.
Do przystanku przy Twojej pracy zostało jeszcze kilka przystanków, ale już teraz wiesz, że chcesz tylko doczekać wieczoru. Myśli nie kleją Ci się w żaden koherentny strumień a taśmowe oglądanie seriali przerwało się w nocy w najgorszym możliwym momencie, na trzy epki przed końcem sezonu. Chcesz się na coś wściec, ale tak naprawdę nie bardzo wiesz na co.
Ani po co.
Gdybym Ci powiedział, że to może być ciemność charakterystyczna dla chwil tuż przed świtem, pewnie dostałbym z łokcia w żebro.
Rozwój stopniowy, rozwój skokowy
Są ludzie, którzy potrafią rozwijać się wewnętrznie dzień po dniu. Po trochu. Regularnie. Istnieją wręcz oparte o takie protokoły zintegrowane systemy zarządzania gigantycznymi korporacjami. Ważny jest w nich regularny feedback i częste słuchanie wewnętrznych autorefleksji.
Po drugiej stronie barykady stoją predyspozycje do rozwoju skokowego. Jedną z najważniejszych dotyczących go teorii jest dezintegracja pozytywna zaproponowana w latach siedemdziesiątych przez doktora Kazimierza Dąbrowskiego.
Dezintegracja pozytywna
Człowiek trwa w pewnym “stanie świadomości” aż do momentu, gdy z niego, niejako, wyrośnie. Zejdzie na “manowce”, trochę się pogubi, straci bezpośrednią relację ze swoimi aspiracjami i tożsamością. Może to się stać z powodu czynników wewnętrznych (zrozumienie czegoś, nowe wnioski własne) jak i zewnętrznych, takich jak utrata kogoś bliskiego lub nagły bodziec zmuszający człowieka do przewartościowania swojego otoczenia.
Czujemy wtedy pustkę w głowie, silną frustrację, mętlik myśli, chaos emocjonalny i silne targanie w każdą ze stron. Duszący, denerwujący gąszcz nieogarnionej dżungli lęków i braków pomysłów, i niechęci, i rozdrażnień.
A potem człowiek znowu wychodzi na rozległą łąkę i bierze głęboki oddech.
Skleja się w całość. Trochę mocniejszy, trochę silniejszy. Jakby to ujął Nassim Taleb – antifragile, niczym mięsień, który rośnie wyłącznie po wysiłku naruszającym uprzednio jego stabilną tkankę. Ludzka psychika to jeden z najpiękniejszych przykładów “materiału”, który jest w stanie wyrosnąć ze środowiska chaosu.
Strach przed nieuniknionym?
Sporo ludzi boi się aktu dezintegracji pozytywnej, ale jest to strach wart przezwyciężenia. Strach przed paroma tygodniami negatywnych emocji i frustracji miałby Ci zabrać późniejsze miesiące, może nawet lata spokoju serca i psychicznego dobrostanu? Niedoczekanie! To tak jakby godzić się na chorobę, bo nie lubi się smaku lekarstwa.
Zgodnie ze słowami doktora Dąbrowskiego, początki przemian są zawsze niezgrabne, bo człowiek jeszcze nie radzi sobie z ich interpretacją. Potem powoli się ich uczy. Nie jest to tak miłe i kojące jak oglądanie po raz piąty najlepszych odcinków swojego ulubionego serialu (najlepiej z gigantycznymi lodami pod pachą, poproszę), ale – w przeciwieństwie do negowania rzeczywistości spod ukochanego kocyka – ma koniec.
Ma moment “nauczenia”, gdy rozsypane puzzle nie tylko wskakują gdzie powinny, ale też znienacka obraz rozrasta się o dodatkowe, wyjątkowo ładne dwadzieścia elementów licząc od górnej krawędzi.
Życzę i sobie i Wam, by zawsze starczało odwagi, by do tego momentu wytrzymać :)
Ważna adnotacja
Co chcę wyraźnie podkreślić – nie mówię, że frustracja i poczucie braku perspektyw SĄ bezwzględną oznaką przechodzenia przez rozwojowy proces dezintegracji pozytywnej. Mogą też mieć inne przyczyny i świadczyć o czymś zgoła odmiennym. Nie mówię też jednak, że na pewno nie są. Zależy mi na pokazaniu Ci pewnego rzadko poruszanego wątku, którym warto się zainteresować. Mądrzejsza autorefleksja to zawsze dobry pomysł :)
Warto przeczytać:
- “Trud istnienia” Kazimierz Dąbrowski, Wiedza Powszechna, Warszwa 1975
- Streszczenie podstaw teorii autorstwa Jacka Romańskiego (2009)
- Wyjaśnienie terminów związanych z teorią
- “Antifragile” (link afiliacyjny) autorstwa Nassima Taleba
Ciao,