15 rzeczy, które mnie zdziwiły w Nowym Jorku

 

Aye! Istnieje takie powiedzonko, że jeśli człowieka w życiu wiele rzeczy szokuje, to jest to świetny znak, że powinien wystawiać się na szok jak najczęściej. Na Manhattanie szokowało mnie sporo. Dlatego też tym razem postanowiłem wybiec naprzeciw oczekiwaniom dotyczącym serii z NYC i zupełnie te oczekiwania zignorować – dzisiejszy tekst nie ma żadnego spójnego kontekstu i ciężko go zakwalifikować do jakichkolwiek sensownych “relacji z podróży”.

Oto piętnaście rzeczy, które mnie w Wielkim Jabłku zdziwiło :)

1. W Central Parku zdarzają się “korki” biegaczy i rowerzystów

Nie mam niestety tego na zdjęciu, ale około szóstej rano ścieżki dla biegaczy są tak wypchane, że nawet obcy ludzie zdarzają się trenować ramię w ramię, bo… nie ma miejsca. Ani z przodu, ani z tyłu. Przedziwny widok. Ale z drugiej strony bardzo dodający otuchy.

2. Najpopularniejsza marką wody jest “Poland Spring”

Pochodzi, oczywiście, ze stanu Maine i nie ma z Polską nic wspólnego. Chyba. Jest też całkiem przeciętna. Ale się “poczuwałem” i kupowałem tylko ją, bo poprawiała mi humor. W domu, biurach i lokalach najczęściej pije się kranówę, ale taki zimny litr mineralnej na gorącej ulicy – rewelka :)

3. Sporo reklam to murale

Pamiętam, że dawno temu widziałem na jedynce spory materiał poświęcony sztuce malowanej reklamy w Nowym Jorku, ale zobaczenie tego procederu na żywo to zupełnie inna puszka z farbą. Nawet raz udało mi się złapać artystów na gorącym uczynku. Zgodnie z najlepszymi praktykami ten pan najpierw “przerysował” przy pomocy kratkowego skalowania kontury a potem farbą i stencilami dokończył dzieła.

Efekt jest super :)

Swoją drogą – obejrzyjcie sobie trailer Moonbeam City. Nie pożałujecie.

4. Wcale nie jest tak ciężko złapać taksówkę (w ciągu dnia)

Seriale nauczyły mnie, że taksówka w Nowym Jorku to coś, czego złapać się po prostu NIE DA. A w praktyce nie jest to takie trudne, szczególnie odkąd w mieście rozgościł się Uber. Muszę jednak przyznać, że złapanie transportu nocą lub w deszczu jest z kolei niemożliwe.

Ot, uroki.

5. W Chinatown można znaleźć gigantyczne magazyny pełne zamrożonych arbuzów

Mijam sobie kiedyś garaż jakich tysiąc, aż tu nagle trrrrrrrrrrrrrrr, podnosi się jego brama. A w twarz uderza mnie powiew arktycznego powietrza, chłodniejszy nawet niż serce Cthulhu. Odwracam się i co widzę?

Arbuzy.

Tysiące arbuzów.

6. Rockefeller Center to “Atlas Zbuntowany” w formie budynku

Cały budynek pełen jest tekstów tego typu. Zakochałem się.

7. Tuż pod Rockefeller Center jest małe Rockefeller Center z klocków Lego

Ludziki ułożone są w historię Avengersów ratujących NYC przed przestępcami :)

8. … a także oficjalny sklep Nintendo

Pan powiedział mi, że to jedyny w Stanach.

9. Mniej więcej tam powinna znajdować się Warszawa

No dobra, to mnie nie zdziwiło, ale fajnie było tak “zsynchronizować sobie mapę” :)

10. W Central Parku jest ładny pomnik Władysława Jagiełły

Ciekawostka: wiecie jak jest opisany? Żaden tam nudy.

KING OF POLAND. (Okej.)

GRAND DUKE OF LITHUANIA. (Okej.)

FOUNDER OF A FREE UNION OF THE PEOPLES OF EAST CENTRAL EUROPE. (Na początku zrobiłem “what?” ale potem się zorientowałem, że faktycznie, tak by się na “ichnie” tłumaczyło Unię!)

VICTOR OVER THE TEUTONIC AGGRESSORS AT GRUNWALD. (A to już brzmi epicko.)

11. Nocą bardzo łatwo spotkać wyjątkowo odważne szopy

Są strasznie łase na chipsy, ale odsłoniętą łydką też nie pogardzą.

12. “Czerwone światła” dla pieszych często mają zegary

Białe lub zielone znaczy, że można iść. Czerwone z odliczaniem informuje, przez ile sekund można iść zanim zrobi się “prawdziwe” czerwone. Prawdziwe czerwone oznacza, że można iść, ale jak Cię potrąci samochód, to Ty płacisz odszkodowanie.

13. Miasto narzuca “alerty” komórkom

Pewnego dnia chodzę sobie korytarzami Metropolitan Museum i nagle w CAŁEJ sali odzywają się ludziom komórki. Poczułem się jak na początku filmu apokaliptycznego, gdy znienacka sieci rozbłyskają ostatnim przeniesieniem danych a potem padają już na zawsze. Rzeczywistość okazała się nie mniej ciekawa – Amber Alert służy łapaniu porywaczy dzieci.

“SMS” zawiera informację na przykład o tym, jaki samochód jest poszukiwany.

Po paru godzinach dowiedziałem się, że złapali tego Chevvy’ego.

14. Na większych skrzyżowaniach są takie guziki alarmowe

Bardzo mi się to spodobało.

15.  Youtuberzy mają reklamy

OK, a to mnie rozwaliło zupełnie. Widziałem kiedyś reklamy niektórych polskich blogów w metrze lub wywiady w “dużej” prasie. Ale WIELOPIĘTROWY MURAL? Nie, tego jeszcze nie widziałem.

Moja teoria robocza jest taka, że “sieci” youtube’owe osiągnęły już między sobą aż taki poziom ogarnięcia, że w praktyce dla nowych nazwisk nie ma już większej różnicy, kogo wybiorą. Stawki są wyrównane a możliwości podobne. Więc jedna z sieci się wyłamała i zaoferowała grand ady. Pewnie jest inaczej, ale to wydaje mi się całkiem sensowne :)

16. Część druga?

Od razu Wam zdradzę, że będzie kontynuacja. Wybierając zdjęcia nadające się do tekstu o roboczej nazwie “zdziwka z nyc” przerobiłem blisko pięćdziesiąt fotek, więc wydaje mi się, że przynajmniej dwadzieścia pięć lub trzydzieści byłoby dobrze tu wrzucić. Teraz poszło piętnaście, resztę opublikuję przy okazji.

Jeśli macie ochotę na wszystkie dotychczasowe artykuły poświęcone mojemu wypadowi na Manhattan – klikajcie tutaj. Korzystając z tego gołębia możecie z kolei dołączyć do odbiorców Tajemnej Listy i nie przegapić żadnego z artykułów przyszłych.

Czy z tej piętnastki Was też coś zdziwiło? Czy to tylko ja? :)

Ciao,

Andrzej Tucholski

 

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies