Nie pamiętam już, jak to wszystko się zaczęło. Ktoś pewnie spytał się mnie, czy kojarzę w ogóle pierwszy album Zbigniewa Wodeckiego, a ja odpowiedziełem, że nie, nie bardzo. Potem zacząłem słuchać. Potem było zdziwienie.
Jako „nineties kid” staram się regularnie nadrabiać dzieła kultury powstałe przed moim narodzeniem, ale nie można przecież poznać wszystkiego naraz. Tak się stało, że początków kariery obdarzonego szaloną fryzurą pana Wodeckiego zupełnie nie kojarzyłem. Wiedziałem, że zaśpiewał motyw do Pszczółki Mai. Znałem jego wykonanie „Jesiennych Róż” oraz miałem żywe wspomnienie „Chałup”. Wiedziałem, że wpadłem kiedyś z mamą na niego na warszawskim chodniku i poprawiło mi to humor na cały dzień, bo odpowiedział nam uśmiechem na uśmiech. I tyle.
No, właśnie. A w ostatnich dniach stycznia 2014 dowiedziałem się, jak brzmiały piosenki z jego debiutanckiego albumu sprzed trzydziestu ośmiu lat. Te tuż po długiej i owocnej przygodzie z orkiestrami i kabaretami a jeszcze przed “Duszami Kobiet”. Jeśli je kojarzysz to trochę zazdroszczę. A jeśli (prawdopodobnie) nie – zapraszam, bo warto.
Posłuchaj.
Są czadowe piosenki o wieczorze i dachach budynków powoli stykających się z cieniem nieba.
Są zastanawiające, długie piosenki na jazzowych nutach. Takie z klawiszami brzmiącymi jak smukłe neony odbijające się w trącanej kroplami kałuży. Polecam na słuchawkach.
Na chętnych czekają wreszcie pogodne, mogące zawstydzić nawet Kings of Convenience harmonijne szepty o pewnej nie do końca wymarzonej partyjce :)
Jestem pod wrażeniem. Bardzo podoba mi się balans pomiędzy zupełnie rozrywkowym charakterem nagrań a jednak przemyślanymi i pełnymi nastroju słowami. Podoba mi się zarówno przekrój użytych technik wokalnych jak i fenomenalne dźwiękowe tła, czasem nawiązujące do bluesowych czy jazzowych standardów (powtórnie namawiam do przesłuchania Pieśni Ciszy na słuchawkach).
Zastanawia się jednak, dlaczego nigdy nie usłyszałem żadnego z tych nagrań w radiu, teraz, dzisiaj. Grają przecież często Annę Jantar z podobnych czasów, mogliby zatem przy jakiejś fajnej okazji odkurzyć i przypomnieć światu te dawne piosenki Zbigniewa Wodeckiego. Jak coś, to zamawiam! :)
→ Czytaj też: Moje ukochane polskie piosenki (dziewięć niezapomnianych utworów)
Jeśli znasz jakiegoś polskiego artystę, który też miał zupełnie niespodziewane, może już na poły przykryte kurzem początki to dawaj go w komentarze. Zawsze fascynowało mnie to, jak późniejsi wielcy ludzie wyglądali i działali gdy jeszcze zmagali się z tymi samymi kwestiami co każdy debiutant.
Neonowych iskier długi sznur, widzę kolorowe szkłooooo ♫
Ciao,