Komiksy to ciekawa gałąź kultury. Większość spotykanych przeze mnie ludzi ogląda filmy – przynajmniej czasem. Czyta też książki – przynajmniej czasem. Podobnie jest z muzyką, odwiedzaniem galerii sztuki lub, w wyjątkowo eleganckich przypadkach, nawiedzaniem teatrów. Ale gdy chcę pogadać o komiksach to jest niczym z grami wideo piętnaście lat temu.
Komiksy? Nie, kto czyta komiksy?
No więc: ja czytam.
A raczej czytałem, gdy byłem mały. Całe taczki Kaczorów Donaldów. Trochę Fantastycznej Czwórki, X-Menów, Spidermana i Alfa od moich starszych kuzynów. Raz na jakiś czas nawet złapałem Kapitana Żbika. Potem trochę kręciłem się dookoła mang i animców (w sumie nadal mi się zdarza), ale ostatecznie podryfowałem ku grom wideo. Komiksy poszły swoim torem, ja swoim.
Aż tu nagle rok temu zacząłem częściej gadać z jednym moim dobrym bro (TOTALNY, zupełnie najlepszy geek) a także mój drugi dobry bro założył… sklep z komiksami. Ewidentnie los chciał, by sztuka opowiadania historii przez rysowane kadry pojawiła się w moim życiu raz jeszcze. Tym razem bez żartów i na pełnej mocy silników.
Nie jestem w komiksach ekspertem. Mając wewnątrz mojego bliskiego kręgu społecznego Rafała (bro geek) nie jestem w stanie nawet nazwać się amatorem, bo facet wie o większości premier na tydzień przed Redditem ;) Ale, co tu kryć, lubię komiksy. Wieczór z czymś ciepłym do picia, cichą muzyką i świetnym tradem to zawsze jest dobry wieczór. Nawet zdarza mi się już czasem polecać pojedyncze tytuły np. na prezenty!
Trzymajcie zatem moje zestawienie pięciu najlepszych komiksów dla osoby, która nigdy z komiksami nie miała nic wspólnego. Używam ich, gdy chcę kogoś przekonać, że skoro lubi książki to tylko wydaje jej się, że komiksy są “nie dla niej”.
To było jedyne kryterium. Łatwość zachwycenia się bez żadnych dodatkowych wyjaśnień, historii wstępnych, dopowiedzeń czy kontekstów. Tytuły, które mogę kupić osobie nie mającej nawet pojęcia, że istnieje coś takiego jak Marvel.
Top 5.
Zaczynamy.
Portugal — Cyril Pedrosa
Komiks, który dostałem na urodziny od Karoliny. Akwarelowo-, tuszowo-, rozmazano-przepiękny. Opowiada historię francuskiego artysty przeżywającego kryzys twórczy i próbującego – w ramach tematu zastępczego – zanurzyć się w odkrywaniu przeszłości swojej rodziny. Co ciekawe, rodzina okazuje się mieszkać na terenie pewnego bliskiego mi państwa.
Nie ukrywam, że czytając Portugalię zdarza mi się z bohaterem utożsamiać nie raz. Sam przeżyłem odświeżenie tego, co chcę w życiu robić właśnie nad brzegiem oceanu, przy dźwiękach gitary, z najlepszym europejskim winem pod ręką i świeżymi rybami na obiad. Spacerując dzień i noc, często po kilkanaście godzin non stop.
Pedrosa opowiada historię pełną emocji, spokoju i zwiedzania. Emocji. Kolorów.
Moim zdaniem najlepszy typ na komiks, gdy jeszcze Ci się wydaje, że nie lubisz komiksów.
Perfekcyjny prezent na święta.
[button open_new_tab=”true” color=”extra-color-2″ hover_text_color_override=”#fff” size=”large” url=”http://andrzejtucholski.pl/2013/lekcje-porto/” text=”Przeczytaj: 22 lekcje życia z Porto” color_override=”” image=”linecon-icon-paperplane”]
—
Blacksad — Canales + Guarnido
Potem podobno robi się średni, ale pierwsze trzy-cztery zeszyty Blacksad mogę spokojnie nazwać dziełem sztuki. Będziecie w stanie je znaleźć w takim wydaniu zbiorczym, jak widać w kolażu w nagłówku. A co czeka na Was w środku?
John Blacksad.
To uosobienie detektywa typu absolute noir. Alkohol, cygara, wredni szefowie, skorumpowani politycy, sprowadzające nieszczęście partnerki. John to także kot, ale zarazem nie kot. To mężczyzna, którego cechy charakteru upodabniają go akurat do dachowca.
Tak samo jak danego bandytę upodabniają do węża czy konkretnego barmana do świni.
Nie chcę więcej pisać. Po prostu zrób sobie te przyjemność i spraw sobie Blacksada na święta.
—
The Walking Dead — Kirkman + Adlard & Moore
Dobijająca powoli do dekady, zupełnie się nie starzejąca opowieść o apokalipsie zombie chodzącej śmierci. Chodzą, zabijają ludzi. Skowyczą. Przewracają barykady. Wkurzają ekipę posterunkowego Ricka Grimesa, bo zamiast spokojnie sobie klepnąć w jakimś ładnym rejonie świata trzeba non stop uciekać przed siebie, jak najdalej.
Ale nie od trupów. Nie napisałem, że chodzi o trupy. W komiksie Roberta Kirkmana tak naprawdę mało jest klasycznej walki człowieka z żywymi trupami. Dużo jest za to psychologii i relacji w obliczu klęski, w obliczu ostatecznego. W obliczu faktu, że większość nadal *oddychającej* populacji to, w istocie, tytułowa chodząca śmierć. Bo niby żyje. Ale tak naprawdę to już od dawna nie.
Dobra, posępna historia. Świetnie narysowana. Mi się bardzo podoba.
[button open_new_tab=”true” color=”accent-color” hover_text_color_override=”#fff” size=”large” url=”http://andrzejtucholski.pl/2013/3-ksiazki/” text=”Przeczytaj: Jak czytać 3 książki w miesiącu więcej?” color_override=”” image=”linecon-icon-wallet”]
—
Sandman — Gaiman + Kieth & Dringenberg & Jones
Coś pomiędzy Rolls Roycem a Rolexem komiksów. Epokowe dzieło Neila Gaimana, w którym ilość nawiązań do mitologii, historii, religii oraz kultury jest TAK OGROMNA, że wyłącznie kilku osobom na świecie się wydaje, że złapali wszystkie :-) Reszta wie, że pewnie ledwo dobija do połowy lub dwóch trzecich. Co ciekawe jednak, skala i piękno tego dzieła jest tak uszyta, że znając niewiele odniesień zupełnie się tego nie odczuwa. Nie ma efektów negatywnych. Fabuła nadal wciąga a obrazki przekonują oraz na długo zostają w pamięci.
Ale jak łapie się chociaż część… zupełnie inna sprawa.
Dlaczego nie postawiłem Sandmana na szczycie listy? Bo jest trudny. I artystycznie i fabularnie. Trzeba nad nim siedzieć. Trzeba się czasem zmęczyć. Czasem zaboli. Przy czym potem będzie się te historie pamiętało resztę życia. Koniecznie trzeba przynajmniej raz się zahaczyć (mając w pamięci, że tom pierwszy – Nokturny i Preludia – jest zarazem uznawany za najnudniejszy!).
Wydaje mi się, że to mój ulubiony komiks.
—
Understanding Comics — Scott McCloud
To nie jest komiks-komiks. To podręcznik do “rozumienia komiksów” zaprezentowany w formie komiksu, po którym avatar Scotta McClouda chodzi i opowiada, krok po kroku, na co należy zwracać uwagę, by bawić się jeszcze lepiej :) Cudowna rzecz. Absolutny must-read dla ludzi myślących o tworzeniu jakichkolwiek fabuł (nie tylko graficznych) a zarazem cudowne wprowadzenie w świat tekstu i obrazu dla przyszłych fanów rzemiosła.
Czytałem już z pięć razy i nadal czasem zaglądam :)
—
Najnowsza zajawka — Twój znajomy
Pamiętaj także, by podpytać o świeże polecenia swoich ogarniętych znajomych. Ja mam to szczęście, że mam aż dwóch. I jestem prawie pewien, że z jeden w Twoim otoczeniu też się znajdzie :) Tacy naprawdę zapaleni komiksiarze to często niesamowici ludzie, którzy – niczym swoisty sommelier – polecą Ci dokładnie to, na co będziesz mieć akurat ochotę.
[button open_new_tab=”true” color=”extra-color-1″ hover_text_color_override=”#fff” size=”large” url=”http://andrzejtucholski.pl/2014/28-wybitnych-ksiazek-ktore-mozesz-legalnie-i-za-darmo-pobrac-z-internetu/” text=”Przeczytaj: 28 wybitnych i darmowych książek” color_override=”” image=”linecon-icon-star”]
Dlaczego nie ma superbohaterów?
Dwa powody. Po pierwsze, jestem w ich tematyce leszczem :) Po drugie, superbohaterowie wydają mi się sub-światem komiksów, który wymaga jednak już jakiejś wrażliwości na ten segment popkultury i “tak z marszu” trzeba by sporo wyjaśniać. Przypominam bowiem, że moim kryterium doboru były komiksy, które wkręcą osobę ZUPEŁNIE nie czającą tematu.
Czy polecam jakiś konkretny sklep?
Uprzedzam maile. Tak. Ten mój bro ze wstępu to Karol. Prowadzi sklep GeekZone.com.pl i zapytany o radę potrafi mistrzowsko doradzić. Piszcie, że jesteście ode mnie. Jak będzie wydziwiał to mu podrzućcie fotkę ładnej superbohaterki i od razu zacznie pomagać :D
Przybij Piątkę Komiksowi
A czemu w ogóle piszę ten wpis? Otóż Marcin z bloga LekturaObowiązkowa.pl nominował mnie do łańcuszka polegającego na polecaniu pięciu komiksów, które warto by było pokazać osobie nie mającej zupełnie styczności z tą gałęzią kultury. Bardzo za to wskazanie dziękuję! A więc – pomyślałem sobie – skoro jest fajna okazja, to czemu by się migać? Oto mój wpis :D
Sam również nominuję parę osób: Paweł Opydo, Jakub Prószyński, Maciej Budzich + Rafał i Misiek, i Karol. Ci trzej ostatni to nie blogerzy, ale wierzę, że dadzą czadu w komentarzach :-)
Ciao,