Macie tak czasem, że siadacie przed kartką papieru z zamiarem wymyślenia czegoś nowego – czegokolwiek! – i po prostu nic się nie dzieje? Pomimo dopiero co wypitej kawy, świetnej energii, wielu pomysłów poprzedniego dnia… kartka pozostaje czysta? W moim przypadku często objawia się to jako samotny kursor migający na białym krajobrazie niezapisanego dokumentu.
Klasyk.
Wydaje mi się wtedy, że już TYM RAZEM TO NA PEWNO ZAPOMNIAŁEM JAK SIĘ BLOGUJE. Albo wymyśla historię. Albo odpisuje na trudną wiadomość. Albo cokolwiek. Generalnie jest dramat.
Ja się oczywiście nie poddaję. Próbuję napisać jakiekolwiek zdanie. Wychodzi marne. Kasuję. Piszę nowe. Wychodzi marne. Też kasuję. Piszę nowe. Trwa to kilka minut. Moja pewność siebie zachowuje się jak zestrzelony błyskawicą w połowie lotu kruk. Pikuje, ryje dziobem w plecy jakiegoś masywnego orka. Ork smaży mnie nad ogniskiem i voila, nie dość że nie podołałem wyzwaniu to jeszcze posilają się mnie uruk-hai. Bida.
Wizualizacją tego stanu jest fotka w nagłówku. Pusto. Pusto, zimno i bez żadnej nadziei na spontaniczne słoneczko.
Poznajcie Donalda Glovera
To aktor. Znam go z roli Troya w serialu Community.
To również komik zajmujący się stand-upem, ale chwilowo w stanie spoczynku.
To wreszcie prawdziwe nazwisko Childisha Gambino, jednego z najlepszych amerykańskich raperów młodego pokolenia. Po niezłym Camp wypuścił wybitne Because the Internet, a Spotify właśnie próbuje mi powiedzieć, że na rynku czeka już na przesłuchanie epka Kauai. W muzyce i tekstach Childisha Gambino przemawia do mnie, z braku innego słowa, perfekcyjne rozumienie swojego rzemiosła. Nie ma tam miejsca na klasyczne, puste, nudne przebiegi. Jest za to od groma eksperymentów filtrami, cięciami, montażem, wielowątkowością opowieści.
Jest też ten freestyle.
The Freestyle to end all existing freestyles.
Lubię oglądać ten Freestyle nie tylko dlatego, że jest niesamowitym przejawem sztuki drzemiącej w młodym raperze. To też fenomenalne studium odpalania się ludzkiej kreatywności. Jestem pewien, że Childish przygotował sobie zawczasu parę rymów czy może nawet całych zwrotek – w końcu jest profesjonalistą, a prośba o krótki pokaz umiejętności jest przy takich audycjach standardem – aaaaale. Ale!
Ale to co z nimi robi to jest perfekcja!
Jeśli podobał Wam się efekt końcowy to koniecznie obejrzyjcie całość jeszcze raz, tym razem skupiając się na kolejnych fazach “uruchamiania się” kreatywności, muzycznego mechanizmu odpowiadającego za łączenie wszystkiego, co Childish ma w swoim arsenale.
Na początku coś próbuje kleić. Nie brzmi to jakoś spektakularnie.
Potem się trochę rozpędza.
Potem SIĘ ROZPĘDZA.
A potem… nie może wyhamować :)
Co zatem robić?
Bywają takie dni, że kreatywność po prostu UDERZA Z WIELKĄ MOCĄ. Siadacie przed wyzwaniem i buuum, słowa płyną, nuty się sypią, obrazy same przychodzą i wszystko jest cudowne.
Niestety, będą też takie dni, że kreatywność Wam nie ruszy choćby nie wiem co. Mówi się wtedy trudno i idzie czytać.
Przez większość roku kreatywność będzie się jednak zachowywała niczym ciężki pociąg. Rozpędzenie takiej krowy zajmie trochę czasu i energii. Może wystarczy kwadrans, może dwie godziny. Ale warto się zmusić i wytrzymać. Bo potem nie wyhamujecie przed bladym świtem :)
Stay strong, Odważni Marzyciele.
Skopcie dziś jakiemuś wyzwaniu tyłek! :)
Ciao,
Thunderous Samurai.