Najlepsi bariści, najsmaczniejsze kawy – relacja z Barista of the Year 2014

 

W zeszłym tygodniu pełniłem rolę jednego z jurorów na konkursie Barista of the Year 2014. Coś mi podpowiadało, że będzie ciekawie, ale stan faktyczny przyćmił moje oczekiwania niczym kubek dobrej kawy poranną senność. Uwielbiam takie podejście do pasji!

Naprzeciwko siebie stanęła dziewiątka najlepszych baristów zatrudnionych w Costa Coffee i coffeeheaven. Miała być dziesiątka, ale jedna ze zdolnych dziewczyn niestety musiała zrezygnować z powodów osobistych. Mam nadzieję, że odkuje się spokojnie za rok :)

Uczestnicy oceniani byli przez czteroosobowe grono sędziowskie składające się ze speców od techniki, wybitnych ekspertów od smaku, świetnych znawców kultury kawowej na świecie i… mnie.

Pamiętam, że zaczynałem doceniać dobrą kawę dopiero na rok-dwa przed wyjazdem do Portugalii. W życiu bym nie wpadł na to, że z czasem przyjdzie mi dokształcić się zarówno kulturowo jak i rzemieślniczo w parzeniu kawy na tyle, by móc potem realizować się jako fragment większego mechanizmu doceniania ludzi, którzy z kawy uczynili swoje życia :) Postanowiłem skupić się najbardziej na kulturze i “nastroju”, które bariści razem z filiżankami wnosili nam na stół.

Ścierali się w dwóch kategoriach.

Pierwszą był espresso race

Każdy barista miał za zadanie przygotować rekordową ilość regulaminowych espresso w czasie poniżej dwóch minut. To był dziki pęd. Liczyły się kawy wstawione (a nie “zdjęte”) w tym czasie, więc największe emocje pojawiały się poniżej 10 sekundy na liczniku, gdy wszyscy biegli ze swoimi portafiltrami (to te kolby na kawę) do dozowników, by załadować ostatni rzut i równo z 00:01 wcisnąć finalny guzik “Double”.

Dzięki uprzejmości Costy mogłem na imprezę zaprosić zarówno Karolinę jak i paru Czytelników (hej hej! :D) i wiem od nich, że obserwowanie tego sprintu było dla widowni równie emocjonujące co dla nas, na samej scenie zawodniczej.

Super sprawa :)

W tej konkurencji ocenialiśmy głównie profesjonalizm. Kwestionariusz sędziowski zawierał od groma rubryk zwracających uwagę na W S Z Y S T K O – czystość, ruchy, nawyki, ekonomię działań, późniejszą jakość kawy i jej smak i cremę i czystość… Nie było łatwo. Ale wszyscy podołali. Było parę wyników naprawdę budzących podziw, ale zarazem nie było ani jednego naprawdę zasługującego na krytykę.

Potem był drink kawowy freestyle

Albo jakoś tak. Przez całe popołudnie nie miałem okazji zapamiętać jak się ta konkurencja naprawdę nazywała, więc teraz za każdym razem konstruuję ją sobie trochę inaczej :) W skrócie chodziło o to, by w osiem minut przygotować DOWOLNY (!) drink kawowy bez alkoholu, acz z wyczuwalną bazą w postaci blendu Mocha Italia.

To, z czym przyjechali niektórzy uczestnicy to przechodziło zwykłe wyobrażenia.

Był drink na bazie smerfów i grenadyny, w którego środku padał drobny śnieżek. Były drinki ciskane aeropressem, na morelach i melonach. Były drinki przepysznie łączące kawę z arbuzem (?) lub kasztany z karmelem. Wszystkie pięknie podane, wszystkie okraszone odpowiednimi historiami.

Pierwsze miejsce w kategorii drinku kawowego zdobył chłopak, który wygrał i całą imprezę. Darek z Krakowa – wesoła, energetyczna postać, która zaskoczyła i nas i wszystkich dookoła połączeniem espresso z… gruszką i fiołkiem. W sposób tak dopracowany, że nawet mieszaniem nie dało się popsuć kompozycji smakowej.

Ale oprócz świetnych inspiracji smakowych, tym, co przywiozłem w sercu z mistrzostw BOY2014 jest przede wszystkim wiara w ludzką pasję. W oczach każdej z tych baristek i baristów tliła się energia o sile dorównującej wyłącznie ich miłości do pracy. Nie bali się próbować, sprzedawali nam fajne historie, częstowali czymś pysznym. Robili show, wybraniali się.

Lubię odważnych ludzi.

Lubię też ludzi dumnych.

Między innymi stąd moja radość, gdy dostałem po raz pierwszy do wglądu oficjalny kwestionariusz sędziowski. Jedną z ocenianych kwestii była “duma czerpana z pracy”. Pomyślałem sobie, jakie to piękne, że gdzieś w etosie działalności kawowej jest od razu wpisane to, by pracownik był ze swojej pracy i osiągnięć dumny. Taka relacja bije na głowę jakiekolwiek sztywne ramy. Zaufanie zawsze wygra.

Gratulacje, drodzy bariści. Każdy z Was jest w moich oczach niesamowity, bo umiecie szybko i sprawnie zrobić jeden z najważniejszych kulturowo napojów na świecie. Życzę Wam takiej dumy jak najwięcej. Zasługujecie na nią w stu procentach :)

Ciao,

Andrzej Tucholski


///

PS: Wpis jest efektem współpracy z Costa Coffee, tak jak i nasz poprzedni wypad do Londynu. Tradycyjna już na jestKulturze, charytatywna składka wynikła z przeprowadzenia na blogu akcji leci dla Katarzyny Hawryło. Też jej możesz pomóc przez tę specjalną stronę. Bardzo miła dziewczyna :)

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies