Marketing jako nowa kotwica społeczna – jestDyskusja

 

Marketing jest ważny. Żyjemy w epoce nadmiaru produktów i usług a nowe potrzeby są tworzone przez specjalistów dosłownie każdego dnia. To jedna , całkiem bogata strona medalu. Mam jednak taką myśl, że marketing może być o wiele ważniejszy z powodu tej drugiej.

Wyjaśnienie i start (?) nowego cyklu

Z góry zaznaczę, że ten wpis nie ma na celu nikogo do niczego przekonywać. Nie jest też żadnego sortu naukową dysputą. W sumie nie prezentuje nawet mojego zdania – a przynajmniej nie do końca. Po prostu przeczytałem w ostatnich latach sporo książek i artykułów oscylujących dookoła podobnych tematów i przyszła mi do głowy amatorska teoria, którą mam ochotę teraz przekuć w większą dyskusję – z Wami :)

Jeśli podobna forma się przyjmie – taki trochę konwersacyjny odpowiednik Open Mic Nights – poproszę o dawanie znaku w komentarzach. Wtedy pomyślimy o dalszych edycjach. Mam sporo różnych amatorskich teoryjek dotyczących świata i z wielką chęcią raz na jakiś czas próbowałbym niektóre upublicznić. Dla rozmowy i wymieniania się poglądami :)

[icon color=”Accent-Color” size=”tiny” image=”icon-hand-right”] Są trzy zasady: krytyka tylko argumentów, zero oceniania oraz zero agresji.

Założenie: Zmiana w życiu człowieka

Nie pamiętam już gdzie natrafiłem na tę myśl po raz pierwszy, ale od przynajmniej pięciu lat regularnie spotykam się z opinią, że „jedyną pewną rzeczą w życiu człowieka jest brak pewności”. Świetnie ujął to w rozmowie ze mną pan Piotr Voelkel:

Jedno co nas czeka na pewno w przyszłości, to permanentna zmiana. Odkryliśmy już powoli, że świat się zmienia (…). Najważniejsze czego powinniśmy się nauczyć to łatwa adaptacja do zmieniającej się nieustannie sytuacji.

Czytaj cały wywiad.

Wydaje mi się, że taki stan rzeczy bierze się przede wszystkim z tego, że w ostatnim stuleciu świat niesamowicie… zmalał. Ocean pomiędzy kontynentami przestał być dwutygodniowym rejsem a stał się siedmiogodzinnym przelotem. Połączenie głosowe nie rwie się już na podatnych na uszkodzenia kablach a śmiga po satelitach niczym cyfrowy ninja.

W efekcie obie sfery życia społecznego – gospodarcza i polityczna – stały się o wiele „gęstsze” niż za czasów młodości mojej Babci czy Dziadka. Rzeczy na półkach jest od jasnej Anielki a sejm nie obraduje już tylko na tematy żywo związane z Polską jako krajem, lecz również na ważne dla narodu wątki realnie istniejące np. na terenie Japonii .

Podobny trend spotkał też opisujący te dwie sfery świat mediów. Pomimo lokalnego priorytetu w wiadomościach część poświęcona światowi jest zdolna wyjść dwa razy dłużej niż tematy krajowe. Bez codziennego „breaking newsa” lepiej następnego dnia nawet nie sprawdzać słupków oglądalności.

Zakładając, że dynamika zmian pozostała ogólnie na dosyć podobnym poziomie co dwadzieścia, czterdzieści lat temu (tzn. wybory są „co tyle samo”, konflikty na świecie wybuchają „co jakiś czas” itp.) to przez czyste zwiększenie wolumenu takowych wydarzeń, zmian jest – w świadomości tzw. „zwykłego człowieka” – zwyczajnie więcej. Prywatnie wydaje mi się, że „rzeczy” dzieje się trochę więcej.

No.

A to, że przez przyspieszające cykle życia produktów i usług większość aspektów życia powoli – w istocie – przechodzi w stan ciągłej zmiany raczej nie pomaga :)

Pomysł: marketing stanowi nową formę kotwicy

I tutaj pojawia się moja mała, autorska teoria.

Otóż wymyśliłem sobie, że wytrzymująca inne trendy stabilność dużych marek (mam tu na myśli Coca Colę, Intela, PZU, sieciowe kawiarnie czy sklepy, brandy odzieżowe czy samochodowe, czy Apple) zajęła w sercu człowieka miejsce stabilizatora, którym jeszcze jakiś czas temu mógł być na przykład „podział na trzy mocarstwa” czy „aktualnie rządząca partia”.

Gdzieś może zostać rozbity na dwoje kraj, w Polsce może przejść trzy razy wotum nieufności względem premiera, a globalnie wybuchną cztery odrębne konflikty militarne.

Co więcej – może nawet zmienić się moda społeczna dotycząca przynależności! Grupy rówieśnicze mogą zacząć wymagać innych fryzur czy ubrań. W ostateczności może nawet zmienić się system studiów lub struktura organizacyjna Waszej firmy.

A Coca Cola będzie jak była.

Apple będzie jak był.

Wieżowce nigdzie sobie nie pójdą.

Intel pozostanie Inside.

Konkluzja: drugie życie każdego produktu

Jest w marketingu (i produkcji) coś takiego jak podejście funkcyjne. Polega ono na tym, że jeśli Waszym celem będzie „umycie zębów” to do pewnego stopnia marka nie będzie odgrywała żadnej roli. Nie będzie miała żadnego znaczenia. Wynikają z tego takie bolączki m.in. współczesnego rynku start-upów co marketing myopia, ale zarazem można w podejściu funkcyjnym znaleźć dobry argument potwierdzający tezę, że… brandy nie są potrzebne.

Tylko że, moim zdaniem, właśnie są.

Człowiek od zawsze utożsamiał się z brandami. Dawniej był to brand wierzenia, przekonania, etycznej postawy w życiu społecznym, religii, grupy zawodowej, preferowanego bohatera w Trylogii Sienkiewicza… Teraz jest to Netflix, Apple czy fandom Marvela.

I wydaje mi się, że te małe kotwice są ważniejsze niż kiedykolwiek, bo – jako istoty ludzkie, jako rasa – nie jesteśmy jeszcze gotowi ogarnąć umysłem aż tylu zmieniających się aspektów codzienności na ile jesteśmy wystawieni i nie popaść w jakieś formy nerwic.

Mamy zatem brandy.

Apple będzie, jak był.

Wieżowce nigdzie sobie nie pójdą.

Intel pozostanie Inside.

Ciąg dalszy: Teraz Wy.

Ja odkładam mikrofon. Powiedziałem co chciałem. Nie twierdzę, że mam „rację”, bo na poziomie teorii ciężko jest mieć rację. Twierdzę wyłącznie, że „tak mi się wydaje” :)

Teraz interesują mnie Wasze opinie. Nieważne jakie by były – nie będzie oceniania. Wierzę, że pogadamy tutaj na poziomie i wymienimy między sobą interesujące punkty widzenia na świat i życie.

Możecie zapraszać do rozmowy znajomych. Możecie dopisywać się jednym zdaniem, możecie też pisać w komentarzach elaboraty na dwie strony A4. Pamiętajcie wyłącznie o trzech zasadach ze wstępu i piszcie, co sądzicie o samym pomyśle.

Mikrofon czeka.

Podejdziesz?

///

Wątek zaproponowany przez Marcina Michno: A co w związku z destabilizowaniem się dużych marek?

Peace out,

Andrzej Tucholski

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies