Kupiłem sobie ostatnio z sentymentu dwusetny numer PSX Extreme. W środku natrafiłem między innymi na ciekawy artykuł poświęcony wypłacalności i – generalnie – finansowemu tłu tworzenia gier wideo. Od razu pomyślałem o Octodad.
To przeciętnie brzmiąca, przeciętnie wyglądająca gra, w której musisz wykonywać nudne, domowe obowiązki. Koszenie ogródka, przewracanie burgerów, przygotowywanie kawy. Wiedziesz w niej życie tak nudne i sztampowe, jak to tylko możliwe.
Z tą różnicą, że tak naprawdę jesteś ośmiornicą w przebraniu.
Musisz pozostać w przybranej roli.
W efekcie utrzymanie czegokolwiek w diablo niesterownych mackach zamienia się w prawdziwe wyzwanie :D
To jeden z takich prostych-nieprostych pomysłów, które raczej nie miałyby szansy zaistnieć w tradycyjnym systemie budowania nowego IP wśród gier wideo. To prawda, że Rockstar albo Blizzard robią tonę kasy, ale jest to efekt ostrożnego lokowania każdego dolara w dopracowanych, zwrotnych inwestycjach. Coś mi podpowiada, że takie EA miałoby drobny wewnętrzny problem z powiedzeniem: “spoko, macie tu parę baniek, zróbcie tamten konspekt o ukrytej ośmiornicy na wszystkie wiodące konsole”.
Dlatego rajcuje mnie, że Octodad: Dadliest Catch jednak powstał :) Efekt pracy paru studentów, którzy po zrobionej dla żartu części pierwszej postanowili huknąć na Kickstartera i znaleźć środki na ogrywany przeze mnie sequel. Ostatecznie ich tytuł pokazał się nawet na highendowym Playstation 4 – to właśnie tak, dzięki uprzejmości Playstation Polska, próbuję trafić butlą z mlekiem w hasającą po salonie córkę. Chciało się małej pić to niech ma, refleks :P
Tutaj możesz rzucić okiem, jak tajemnicza ośmiornica prezentuje się w ruchu:
Cieszy mnie epoka, w której żyjemy. Czytam książki prywatnych, niewspieranych koncernami pisarzy (Hugh Howey). Słucham muzyki wyobrażonej i stworzonej przez zdolną dziewczynę z kamerą (Lindsey Stirling). A teraz w najlepsze gram, czy to w Rogue Legacy czy to właśnie dzisiaj, w Octodada. W tytuły machnięte na boku przez ludzi, którzy te kilkanaście, kilkadziesiąt miesięcy temu unieśli w zdziwieniu ku własnym myślom lewą brew i zauważyli w przestrzeń:
– Ej, a co jeśli…?
Większość ludzi ma w pewnym momencie życia podobne bariery wejścia do świata współczesnego sukcesu. Do naprawdę ogromnych marzeń wystarczy duet przeciętnego komputera z przeciętnym kablem do netu. Cała sztuczka polega na wyciągnięciu przed siebie otwartej dłoni, zamknięciu jednego oka i “złapaniu” w pięść pomniejszonego przez perspektywę celu. Będą na Ciebie dziwnie patrzeć. A potem będą zazdrościć.
Twórcy porąbanego Octodada załapali się dzięki swoim krzywym pomysłom na pierwsze wagony ściślejszych współprac wielkich gamingowych molochów – jak marka Playstation – z małymi studiami. Coś mi podpowiada, że jeszcze o nich usłyszymy. Ja będę z chęcią czekał.
Takim wariatom aż chce się poświęcać uwagę i czas :)
Wraca do koszenia ogródka,