Jesienna wędrówka na Saską Kępę – spacer z HTC One M8

 

[vc_row][vc_column width=”1/1″][nectar_slider location=”Spacer Saska” full_width=”true” parallax=”true” slider_transition=”slide” slider_height=”550″][/vc_column][/vc_row]

Cześć, Odważni Marzyciele! Dziś mam ochotę zabrać Was na piękny, jesienny spacer. Wrzesień to świetny miesiąc i trzeba z niego wycisnąć ile tylko się da :) Ostatnio przeszliśmy się razem pograniczem Śródmieścia i Mokotowa i jednym z najchętniej zgłaszanych miejsc co do kolejnej lokacji była Saska Kępa.

No dobra – co się będę spierał! Poszliśmy zatem z Karoliną na Saską Kępę :)

Tak jak przy pierwszym odcinku serii, pod koniec będzie czekać związana tematycznie piosenka, chwilę po niej – mapka z przebiegiem spaceru a już zupełnie na końcu-końcu parę słów na temat telefonu HTC One M8. A to dlatego, że partnerem technologicznym cyklu jest marka HTC :) W życiu bym się nie spodziewał, że przeskoczę z radością na Androida, a tutaj miły zaskok. Ale. O tym więcej potem.

Teraz zakładamy buty!

Miałem rano do załatwienia parę spraw na terenie SWPS-u, więc wyruszyliśmy ku naszej przygodzie z Pragi Południe. Korzystając z ciepłej pogody wreszcie udało mi się zajść na tyły bazarku przy Grochowskiej i zrobić fotkę tego PRZEPIĘKNEGO muralu. No sami zobaczcie – od przemyślanego pomysłu, przez jakość, po liczbę detali… Chyba nie umiem wskazać innego, który mi bardziej imponuje :)

Bardzo się cieszę, że mogę go codziennie widzieć z tramwaju.

W ramach chłonięcia wczesnej jesieni postanowiliśmy na moment przysiąść sobie w Skaryszaku. Świetny park. Trochę zaniedbany (w porównaniu np. do wolskiego Moczydła czy mokotowskiego Morskiego Oka), ale z rozległymi łąkami i fajnym, dzikim klimatem.

No i można sobie zjeść frytki nad jeziorem ;-)

Karolina nie chciała frytek. Powiedziała, że bardziej old-fashioned będzie wata cukrowa. No to kupiłem.

Rozmiar: “proszę pana, a umie pan zrobić trochę większą niż gigant max?”

Umiał.

Tym sposobem doturlaliśmy się wreszcie na Saską. Zastanawiałem się, jaki jej element chcę pokazać najmocniej i wyszło mi, że… same uliczki. Oprócz niektórych partii Żoliborza i Mokotowa (ale nie tak znowu wielu) równie absolutnego spokoju w Warszawie naprawdę prawie się nie da znaleźć. Liście spadają swoim tempem. Od czasu do czasu przejedzie rowerzysta. Gdzieś przebiegnie kot. Ktoś gdzieś włączy telewizor. Ktoś postawi na talerzyku świeżo zaparzoną herbatę.

Niesamowite miejsce.

Co chwilę też można napatoczyć się na fajną, nastrojową restaurację. Lub kawiarnię, ale do kawiarni przejdę później.

O. A takie cudo uraczyło nas na Francuskiej. Pixele na ścianach zawsze w cenie. Koło domu mam Kirby’ego :)

Wiem, że już jedną taką dróżkę pokazałem, ale naprawdę mam ochotę coś tym wpisem udowodnić. Myśmy wcale nie snuli się po Saskiej w jakąś Niedzielę Bez Samochodu! Tam tak wygląda ruch uliczny w ciągu dnia! Jako mieszkaniec naprawdę gęstego od ruchu Śródmieścia znajduję takie enklawy niesamowicie fascynującymi.

Nawet spacerujący staruszkowie mają czas i ochotę się uśmiechnąć do porąbanego typka na środku skrzyżowania :) To pewnie tylko moja wyobraźnia, ale moim pierwszym skojarzeniem na widok tej pustki i ciszy było: “tutaj mógłbym mieszkać”. Często mam tę myśl, ale na Saskiej była wyjątkowo silna.

Istnieją miejsca, które latem zamieniają się w raj. Istnieją też takie, które prawdziwy czar roztaczają dopiero zimą. Ta drobna, nadwiślańska dzielnica wygląda super o każdej porze roku :D

A tak wyglądają budynki. Nie wszystkie. Te piękne, bo pamiętające zupełnie inne czasy. Na wielu dachach stoją grille. Wiele wykuszy przerobiono na ogrody zimowe lub balkony z kwiatami. Sporo ścian nadal nosi w sobie resztki kul. Saska to nie tylko piękna dzielnica, ale zarazem żywa lekcja historii. Okres wojny nie był dla tego miejsca łagodny, ale m.in. uliczne wystawy pozwalają o bohaterstwie mieszkańców nie zapomnieć.

Nasz spacer zakończyliśmy w przepięknej kawiarni herbaciarni przy samej Francuskiej. Było cicho, pysznie i spokojnie.

Ucieleśnienie dzielnicy :)

Piosenka do spacerowania

 

Nikt nie ma chyba wątpliwości, że chodząc po Saskiej trzeba słuchać Osieckiej :)

(Monika, wiesz, że dedykuję ten spacer Tobie, nie?)

Mapa spaceru (taka na Pinterest!)

Ostatnio mapka całkiem się spodobała, więc tym razem też będzie. Możecie się na nią przenieść klikając w ten link lub, graficznie, w obrazek poniżej. Jak widać Saska nie jest jakoś niesamowicie rozległa, ale jak się próbuje przejść całą piechotą to i dnia potrafi być mało :)

A jak się sprawował telefon HTC One M8?

Ha, bardzo dobrze!

Przede wszystkim jestem pod wielkim wrażeniem baterii. Używam takiej aplikacji z czerwonym smokiem (battery guru cośtam) i w efekcie telefon na pełnym naładowaniu jest w stanie wytrzymać od 12 do 15 godzin normalnego użytkowania (tj. częste sprawdzanie maila, fejsa, czytanie Pocketa w autobusie).

Na spacerze pełnym korzystania z mapy i cykania fotek wytrzymał na luzie powyżej ośmiu godzin.

Minusem jest trochę wielkość tego sprzętu. Jestem przyzwyczajony do mniejszego ekranu i bezstresowego noszenia telefonu w kieszeni spodni. HTC One M8 tak po prostu do jeansów trochę bym się bał włożyć. Na szczęście jest jesień i noszę telefon w kamizelce lub kurtce, ale o, tak się zawczasu o wiosnę martwię ;)

Ponadto przyjemnie działają jego głośniczki. W tej herbaciarni na końcu chciałem coś pokazać Karolinie, odpaliliśmy YouTube’a i… nawet nie było ryfy! To znaczy, imprezy też tym raczej nie rozkręcę ;) ale jak na emitowanie muzyki z takich dwóch wąskich paseczków jest naprawdę spoko.

Na dziś tyle obserwacji. Dodatkową ich porcję przygotuję do kolejnego spaceru :)

Właśnie!

A ten kolejny spacer, to gdzie byście chcieli?

Propozycje możecie wrzucać w komentarze :)

Ciao,

Andrzej Tucholski

///

PS: Wpis jest efektem współpracy z marką HTC. Tradycyjna już na jestKulturze, charytatywna składka wynikła z przeprowadzenia na blogu akcji leci dla Fundacji Synapsis. Możecie im pomóc zarówno szerzeniem informacji o ich działalności jak i wpłatami – gorąco namawiam do obu działań!

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies