Książka, nie ekranizacja. Tę widziałem w okolicach premiery i średnio mi się podobała. Tym bardziej chcę wrócić do oryginału, który nadrobiłem jakiś rok czy dwa temu i nadal mnie trzyma. Szczególnie, że wiąże się z nim kilka obserwacji. Dlatego – bez przeciągania – startujemy trzeci odcinek Wielkich Pominiętych.
Prosto ku gwiazdom.
Co spowodowało, że tak długo czekałem
Nieświadomość, że takie coś jak “Gra Endera” w ogóle istnieje. Nie pamiętam już, jak się o tym kultowym tytule dowiedziałem, ale że na pewno był w to zamieszany mój świetny znajomy prowadzący GeekZone.com.pl, to go chętnie w podziękowaniu podlinkuję. Facet jest totalnym wariatem na punkcie uniwersum Scotta Carda.
Z dumą muszę jednak przyznać, że gdy wreszcie me kaprawe oczęta spoczęły na “Grze Endera” w jednej z polskich księgarni ebooków, to mój Kindle miał co jeść dosłownie minutę później. Jeden z najszybszych zakupów w historii :)
Co wiedziałem o książce przed lekturą
ZUPEŁNIE NIC! Fajny stan, prawda?
Z reguły sięgając po jakiś film, książkę, grę czy komiks mamy gotowy zestaw wyobrażeń wyprodukowany zwiastunami, plakatami, wypowiedziami znajomych i tak dalej. A ja, cytując Revv, byłem niewinny niczym nieobsrana łąka. Zero oczekiwań, zero przewidywań. Tylko ja i przednia okładka.
I jak wrażenia?
O, dobry człowieku. Niesamowite!
Gra Endera nie bez powodu zgarnęła w swoim czasie jakiś gazylion nagród i do dzisiaj piastuje zasłużone miejsce w kanonie najważniejszych fabuł SF w historii ludzkości. W tej prozie harmonizuje ze sobą absolutnie wszystko. Świat, wydarzenia, postacie (i ich rozwój), przewidywane technologie… Rewelacja.
Ciekawym skutkiem ubocznym poznania Gry Endera jest stracenie odrobiny miłości do wielu innych dzieł kultury. Ot, chociażby zakończenie mojego uwielbionego “Metro 2033” przestaje być genialne a zaczyna “no, całkiem kreatywne”. Jest to efekt z jednej strony absolutu pisarskiego Orsona Scotta, jak i faktu, że na jego pomysłach wzorowały się potem tysiące innych twórców.
No i warto pamiętać, że Card napisał swoje wiekopomne dzieło w połowie lat osiemdziesiątych. Trzydzieści lat później czyta się je tak samo “aktualnie” jak moi znajomi twierdzą, że czytało się wówczas. Zagrożenia, nadzieje, problemy okazały się być uniwersalne.
Czy warto?
Koniecznie. Wybitne dzieło, nawet jeśli nie lubi się SF.
Gra Endera to w gruncie rzeczy dobry przykład naprawdę zaskakująco spójnie napisanej literary fiction, czyli historii mającej wartość i przekaz niezależnie od tego, jaki setting się wybierze dla dodania dodatkowych smaczków. To był Wielki Pominięty, którego się nie spodziewałem, ale sprawił mi naprawdę wielką przyjemność.
A jak u Ciebie? Znasz? Jeśli znasz, to masz też wybitny komiks do nadrobienia.
Jak nie znasz, to może chcesz poznać? :)
Co ostatnio pominęło Ciebie?
[button size=”large” color=”red” style=”none” new_window=”true” link=”http://andrzejtucholski.pl/2014/wielkie-pominiete-start-serii/”]Czytaj pozostałe Wielkie Pominięte[/button]
Ciao,