12 prostych sposobów na prokrastynację

 

Już, już. Już przestaję wyglądać jak ten zaspany niedźwiedź i NAPRAWDĘ zabieram się do pracy! Jeszcze tylko odświeżę fejsa. Jeszcze tylko sprawdzę pocztę. Jeszcze tylko coś zjem. Jeszcze tylko skoczę do sklepu po wodę i owoce na wieczór. Jeszcze tylko odmaluję kuchnię i zaplanuję hipotetyczną wycieczkę do Peru i Boliwii.

Prokrastynacja.

Moja bardzo bliska przyjaciółka :)

Wiem, że też ją znacie. Z niektórymi z Was ma lepsze relacje, u innych pełni rolę naprawdę wrednej starszej siostry. Nie jest jednak taka zła. Chcę się z Wami podzielić moimi kilkoma sposobami, które zgodnie z zapotrzebowaniem odpalam, by lepiej przetrwać napady „jeszczetylkocosia” gdy terminy na tego cosia zupełnie nie pozwalają. Część tych porad należy do „klasycznej szkoły radzenia sobie z leniem” i można znaleźć je w wielu różnych źródłach. Część to trochę mniej ortodyksyjne strategie działań.

Mam nadzieję, że przydadzą Wam się, gdy zajdzie taka potrzeba :)

1. Przygotujcie listę

Jeśli macie w zwyczaju działać w oparciu o listy rzeczy do zrobienia to olejcie ten punkt i przejdźcie dalej. Jeśli robicie rzeczy „z głowy” to natychmiast weźcie dowolną kartkę papieru / zainstalujcie Wunderlista lub Any.do / pogódźcie się z faktem późniejszego odmalowania ściany i bierzcie w dłoń szminkę tudzież marker.

Wypiszcie wszystko, co macie dziś zrobić.

2. Wykreślcie z niej rzeczy, które nie są ważne TERAZ

Jeśli dopiero zaczynacie przygodę z robieniem list to najprawdopodobniej wepchniecie tam dużo za dużo. Wiem, że tak zrobicie bo ja działam w oparciu o listy od ponad pięciu lat a nadal zdarza mi się tam władować do dwóch razy za dużo pierdół :)

Wypiszcie wszystko, co jest ważne oraz pilne. Jeśli będzie tego ogrom (realnie jesteście w stanie zrobić 2-3 spore rzeczy dziennie a przestrzeń „pomiędzy” tymi kamieniami dosypać żwirem większej, ale nadal nie-nieograniczonej liczby rzeczy malutkich) to przesuńcie ważne nie-pilne na później.

Reszta out.

(Aha – możecie sobie potem zaplanować osobny „batch”, okienko czasowe, poświęcone tylko kasowaniu rzeczy, które nie są ani ważne ani pilne.)

3. Zacznijcie od najłatwiejszych

Dwie-trzy na rozpęd i potem macie z górki.

4. Zacznijcie od najtrudniejszych

Kloc na początek i potem czujecie się jak młoda boginii.

(Opcje 3 i 4 należy stosować zgodnie ze swoim charakterem i osobowością. Ja należę do typu, który preferuje usuwać wielkie przeszkody jako pierwsze.)

5. Róbcie regularne przerwy

Tak, ja też uwielbiam sobie wmawiać, że osiem godzin ciągłego zasuwania to mój ulubiony tryb pracy, ale bez regularnej partyjki w Shadow of Mordor czy inną popierdółkę na telefonie bardzo szybko wypalam się aż do małego, smutnego, nieogolonego pana węgielka.

6. Bądźcie ze sobą uczciwi

Jeśli nie macie na imię Beyonce (albo Jay) to raczej NAPRAWDĘ nie zrobicie w ciągu jednego dnia więcej niż 3-4 ważne sprawy i, powiedzmy, 5-10 mniejszych.

7. Zaplanujcie nockę

Od czasu do czasu uwielbiam pójść spać na trzy godziny koło 16, wstać o 19 i potem do 4 nad ranem mieć cug roboty godny najlepszych radzieckich Stachanowców. Potem kima od 4 do 10 i np. w sobotę jesteście świeżutcy niczym świeżo umyty listek mięty.

8. Skasujcie się kofeiną

Wersja dla ludzi, którzy nie mają czasu na drzemkę od 16 do 19. Jakby co to nie wiecie tego ode mnie, ale po trzech dobrych kawach (ale, błagam, nie podwójnych kawach, bo sześć to już średni pomysł) ludzki umysł lubi sobie wskoczyć na taki jasny, przyspieszony tok myślenia dzięki któremu idzie odpisać na tysiąc wiadomości w rekordowo szybkim czasie :)

Do stosowania raz na długi czas. A i to po dokładnym rozważeniu innych opcji.

9. Po prostu się chwilę pobawcie

Serio. Inwestycja dziesięciu minut uczciwej, bezmyślnej zabawy jest więcej warta od dwóch godzin rwanej, wkurzonej, pozbawionej skupienia pracy.

10. Zajmijcie się czymś innym

Jeśli pchany przez Was projekt nie działa – i możecie sobie na to pozwolić! – po prostu zajmijcie się na moment czymś innym. Mi szczególny problem sprawiają maile. Nie jestem w stanie zrobić ich naraz. Są zatem moją odskocznią od innych spraw. Wpisów, projektów, prezentacji.

11. Zrewidujcie swoje marzenia.

Jeśli nie możecie zająć się czymś innym i MUSICIE zająć się tym, czego nie lubicie to… może warto się zastanowić, czy na sto procent robicie to, co lubicie?

12. Zaciśnijcie zęby

A tak poza wszystkim to po prostu zaciśnijcie zęby i pracujcie dalej. Keep calm and carry on. Każdy miewa zwichy. Prezydent USA miewa zwichy. Beyonce miewa zwichy. Podobno nawet Stephen King miewa zwichy, ale to akurat jest info bez potwierdzenia.

I wiesz jak z nich wychodzą?

Być może działają niczym Hulk.

A być może po prostu robią swoje.

Carry on, Brave Dreamers,,

Andrzej Tucholski

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies