Brzydka, spracowana, duża dłoń łapie na styranym gryfie molowy chwyt. Ujarzmiony sufitem dym zatacza leniwą pętlę i wraca do pomieszczenia. Zagląda pod rondo czarnego kapelusza, okrywa mgłą ciemne okulary. Przez szum szklanek i rozmów przebija się spokojnie piękny, nikomu nieznany głos.
Poznajcie Sixto Rodrigueza.
Wasze życie już zawsze będzie o jeden stopień trudniejsze.
(UWAGA: Notka zawiera jeden spoiler, ale wyraźnie oznaczony, więc można czytać spokojnie.)
Searching for Sugar Man
Są takie filmy, knajpy, książki, piosenki lub postacie, o których słyszymy od każdego jednego znajomego; że musimy poznać; że koniecznie; że jutro grają; że teraz promocja; że chooodź, będzie fajnie. Stan ten jest często efektem skrupulatnie budowanego hype’u (ot, choćby przypadek Avengersów, choć ten akurat był zasłużony).
A czasem stan ten powstaje naturalnie.
“Searching for Sugar Man” to najlepszy dokument jaki widziałem w życiu. Polecali mi go wszyscy, dzisiaj dopiero znalazłem moment na spacer do Muranowa (poniedziałki za 11 ziko ♥). Film ląduje też natychmiast w moim prywatnym top10 kina ogółem, jako pierwszy dokument w historii (choć na granicy już kiedyś balansowali Zurbanizowani oraz Ambasador).
Jest to obraz zaskakujący, wzruszający (oczy szkliło mi sześć razy, liczyłem) i perfekcyjny technicznie.
No i ta muzyka…
Co mnie zszokowało?
To, że kultura jest AŻ TAK uniwersalna. W sensie, to nie jest żadne rocket-science, ale jednak co przykład to na nowo otwiera oczy :) A ponadto: [Spoiler] Myśli biednego, ale uczciwego i wrażliwego człowieka z Detroit są idealnie zbieżne z myślami uciśnionych przez prawie-totalitarny system mieszkańców RPA. Do przemyślenia. [/spoiler]
Najważniejsza lekcja życia
Nie macie pojęcia (a może i macie?) jakim ciepłem rozlała mi się po sercu trwające te kilkadziesiąt minut historia o uczciwym, pięknym i bogatym wewnętrznie człowieku, którego odkryli inni uczciwi, piękni i pogodni ludzie a wielka wypadkowa ich gustów, kultur, brzmień, teł, potrzeb i marzeń doprowadziła do równie wielkich cudów.
Jeśli planowaliście w 2013 roku zobaczyć w kinie tylko jeden film, to ma nim być Sugar Man.
Soundtrack też warto kupić.
Marzę, by nigdy nie zapomnieć przekazu, który – tylko dzięki obejrzeniu tych chwil na ekranie! – zasiał mi w głowie Sixto. By nigdy, ale to nigdy się więcej nie bać o własne pomysły i ambicje, bo, czysto po stoicku, najwyżej nie wypalą. A ogólny mechanizm świata i tak będzie wiedział co z tym wszystkim zrobić.
Nie będzie łatwo, bo życie bywa trudne. Ale co z tego. Są artyści, którzy zdołali zachować wewnątrzną spójność nawet w obliczu ogromnych przeciwności losu a przecież w międzyczasie tworzyli SZTUKĘ pisaną samymi dużymi literami.
Nie ma, że trudno. Grunt, by odważnie.
Totalnie zauroczony,