Alter Art ogłosił wczoraj rano lipcowy koncert Rihanny. Odbędzie się on w dzień PO czterodniowej imprezie Heineken Open’er Festival, w tym samym miejscu i na tej samej scenie co festiwal. Posiadacze karnetów czterodniowych na koncert wokalistki mogą się wybrać za darmo, nawet pole namiotowe mają dłużej.
Efekt? Wiadomo – brawurowy wodospad odmienianego na wszystkie przypadki szajsu w stronę organizatorów :)
Lubię sobie czasem z kimś pogadać, ale schodzenie na tak niski poziom niestety w grę na tym blogu nie wchodzi. Dlatego popatrzyłem po cichu na komentarze, znalazłem parę powtarzających się i dla wszystkich zainteresowanych proponuję proste odpowiedzi.
Siedem bolesnych uświadomień
1. “To jest okradanie ludzi, bo rihanna powinna zagrać w trakcie festiwalu” – jestem coraz silniej przekonany, że na maturze z polskiego powinien być dodatkowy arkusz z SUPER TRUDNYM czytaniem ze zrozumieniem, gdzie zalicza dopiero 75%. Na maturze z matmy z kolei powinno wystarczyć samo podniesienie progu do 75%. Liczba ludzi, którzy żyją z wewnętrznie nieuświadomioną głupotą jest przerażająca, może to by trochę pomogło.
Zarówno status na fanpage’u festiwalu jak i w informacji wysyłanej newsletterem jest napisane prostymi słowy, że dla FESTIWALOWICZÓW (osoba przyjeżdżająca na 1 dzień nie jest uczestnikiem festiwalu tylko odwiedza 2-3 koncerty, to różnica) koncert Ryśki jest *za darmo*.
2. “Za kasę ruchanny można by zaprosić z pięć gwiazd” – załóż własną prywatną firmę, znajdź sponsorów, wynegocjuj warunki z gwiazdami i wybierz taki line-up jaki tylko Ci się wymarzy. Albo skończ dowolny kurs ekonomii z elementami marketingu by dowiedzieć się, jak działa świat.
3. “Robią to tylko dla hajsu” – czy “tylko” to można akurat dosyć sensownie polemizować, ale co do samej tezy… ręce opadają. Czy kogokolwiek w XXI wieku naprawdę dziwi, że prywatna firma działająca dla wygenerowania zysku dla sponsorów oraz siebie podejmuje decyzje poprawne z finansowego punktu widzenia? NO HEJ :)
4. “No pewnie, zapraszajmy gówniane artystki pop” – mylenie jakości muzycznej (gdzie Rihanna i jej muzycy są świetni) z wartością przekazu (który jest kwestią prywatną) oraz własnego gustu (“nie lubię”) ze stanem faktycznym (Riri to porządna, profesjonalna wokalistka nowoczesnego popu). O obu błędach pisałem w swoim Manifeście Kultury.
5. “Mam dość tej komercji” – jak się człowiek naprawdę, naprawdę, NAPRAWDĘ skupi to dojdzie do wniosku, że “muzyka komercyjna” oznacza KAŻDĄ, która ma jakikolwiek związek z pieniędzmi. Macie pojęcie, jak strasznie lansowani i przepłacani byli w swoich czasach Beatlesi? :)) Nigdy nie rozumiałem takiego narzekania. Chcesz muzykę niekomercyjną – to wspieraj ją wysyłaniem laurek. Muzyk jeść musi.
6. “Ceny biletów openera skoczyły przez rihannę, no super” – po pierwsze, ceny rosną od lat. Po drugie – patrz punkt trzeci. Po trzecie – a może tacy narzekacze woleliby, aby Open’er kosztował 10 ziko mniej (bo to pewnie tego rzędu pieniądze są związane z rozwinięciem imprezy o dodatek) a Rihanna była pełnopłatną możliwością obok? Pewnie by woleli, no jasne ;)
7. “Open’er się kończy” – to jest ZUPEŁNIE odmienna kwestia, bo prywatnie doradzałbym Alter Artowi spore przetasowanie wizerunku imprezy na przełomie najbliższych lat, ale nie, Open’er się nie skończy nawet jeśli tego nie zrobią. Coke jest dla licealistów, Selector dla studentów, OFF dla bonusowo ambitnych, Woodstock uderza zaś w zupełnie inne klimaty i nie ma konkurencji. Opek to jedyna impreza czysto mainstreamowa, mieszająca style, dostarczająca wrażeń na miarę światowych festiwali. Bezpieczna pozycja.
Słowo do pozytywnych
Korzystając z okazji chciałbym też zwrócić się do wszystkich, którzy próbowali wdawać się w te dyskusje jako strona obronna, znosząca powyższe zarzuty (czyli wchodząca w polemikę). Z jednej strony gratuluję i podziwiam – bronienie logicznego myślenia jest spoko. Z drugiej zaś – mam takie powiedzonko w rodzinie – gówna się nie tyka, bo śmierdzi. Do przemyślenia, czy warto marnować czas.
Odpowiedź
Aha, zapomniałbym. Wypada jeszcze odpisać na pytanie z tytułu. Dopóki jesteś jednostką – NIKOGO w sieci nie obchodzi Twoje zdanie na ten temat. Czy chwalisz czy krytykujesz – Twój głos po prostu znika w szumie. Może gdybyś miał 1000+ subskrybentów albo był znanym youtuberem, wtedy jedna osoba coś może próbować działać. Ale tzw. ‘szary user’? Bez nagłośnienia wykopem itp? Nie.
Sumaryczny czas spędzony na hejtowaniu dziś Alter Artu jacy to oni głupi i wredni spokojnie wystarczyłby na zbudowanie np. 30 osobowej grupy, której skoordynowane działania fanowskie doprowadziłyby do koncertu ich wymarzonej gwiazdy za rok lub dwa lata.
Ale jasne, po co. Przecież wyrażanie swojego zdania jest takie cenne :)
Keep tight,
///
PS: Jeśli nie czytaliście to KONIECZNIE zapraszam do inspirującego wywiadu z rana. O lifestyle’u marzeń, planów i podróży opowiada Jacek Gadzinowski. To o wiele ciekawszy temat niż poziom inteligencji internetowego tłumu, no ale nie tylko pozytywnymi przykładami człowiek żyje.