Kojarzysz może te fotki pojawiające się od lat co kilka tygodni na Kwejku, Demotywatorach lub, czasem, po prostu na Fejsie? Te, na których po lewej jest ktoś jako dziecko a po prawej jako dorosły a tło i ubrania zostają zachowane zgodnie z oryginałem?
Na pewno kojarzysz :)
Ich autorką jest Irina Werning, pochodząca z Argentyny (a bazująca w Londynie) artystka fotograf. Zajmuje się aktualnie wieloma różnymi pomysłami, ale ten konkretny projekt – być może już flagowy w jej twórczości – rozwija pobocznie w najlepsze. Zostałem niedawno zaproszony na konferencję prasową, na której mogłem pogadać zarówno z nią jak i z przedstawicielem jej aktualnego sponsora – towarzystwa ubezpieczeniowego Prudential.
Tę firmę też pewnie znasz – jej siedziba była długo najwyższym budynkiem w Warszawie. Została też w dramatyczny sposób zrujnowana w trakcie wojny, lata pięćdziesiąte przyniosły jej powtórną chwałę. Lubię tę konstrukcję :)
Dawno temu byłem w warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych na konferencji poświęconej partnerstwom kreatywnym. To ciekawa dziedzina biznesu pływająca luźno pomiędzy marketingiem a działem R&D. Polega na sparowaniu firmy z artystą, który pomoże jej znaleźć nowy przekaz (jak np. wodni sommelier wspomnieni w relacji z eventu) lub wyjść poza zwyczajowe ramy swoje działalności, by, powiedzmy, zbudować najlepszy helikopter świata (tamże).
To taki trochę mecenat 2.0. Jeśli firma jest mądra a artysta otwarty na propozycje, może dojść do cudownego mezaliansu, dzięki któremu obie strony zyskają bez praktycznie żadnych ograniczeń dla swoich domyślnych działalności.
Podobnie wyszło i tym razem – Prudential dogadał się z Iriną, że będą ją wspierać finansowo i promocyjnie w jej działaniach w zamian za możliwość użycia jej pomysłu, części zdjęć oraz jej osoby przy okazji niektórych konferencji i spotkań. To dobre partnerstwo.
Cieszę się, że duże firmy decydują się w podobny sposób łączyć z kulturą. “Kupienie” jakiegoś znanego muzyka lub aktora do reklamy nie jest problemem (to też jest forma bardzo ubogiego partnerstwa kreatywnego), ale też i nie dodaje jakoś abstrakcyjnie wiele ani do portfolio artysty ani do przekazu samej firmy. Co innego właśnie takie związki pogłębione.
Fajnie.
Fajnie że to wyszło, fajnie że jest promowane, fajnie że może zadziałać jako bodziec, by więcej firm i więcej artystów szukało podobnych powiązań. Pomimo wieloletniego stania na przodzie wszystkich zmian, kultura stała się w obliczu ostatniego boomu technologicznego światem dosyć przestarzałym w metodach i technikach wzrostu i sprzedaży.
Internet jest już 3.0. Najwyższa pora, by Mecenat wskoczył w 2.0 i, kto wie, może gonił dalej? :)
Przesyła buziaki,