Niepamięć i Panaceum – film zaskakująco dobry, film zaskakująco zły

 

Zaliczyłem ostatnio w kinie dwa filmy. W odwróconej kolejności: “Niepamięć” oraz “Panaceum”. Jeden mnie zachwycił, choć spodziewałem się lipy; drugi zaś zostawił z brzydkim grymasem na twarzy, choć nie spodziewałem się absolutnie niczego. Wpis zawiera tylko jeden wyraźnie oznaczony spoiler, można więc czytać bez obaw :)

Klasycznie już nie oglądałem żadnych trailerów ani nie czytałem żadnych recenzji (poza zajrzeniem na metacritica jak się miewają uśrednione oceny), więc moje całe przed-seansowe zdanie wyrobiłem wyłącznie w oparciu o plakaty.

Oto do czego doszło:

Niepamięć

“Oblivion” miał być “głęboką” produkcją science fiction z Tomem Cruisem w roli głównej (filmy z Tomem Cruisem powinny mieć osobną kategorię, tak jak gry z bohaterami o głosie Nolana Northa). Spodziewałem się wypchanej pseudo-psychologicznymi rozmyślaniami operki okraszonej tekstami w stylu “o nie! straciliśmy satelitę ZX591, teraz U-412 musi wrócić z kursu!”.

Dostałem za to ŚWIETNE science fiction :)

Powaga, bawiłem się przednio. Zagrało chyba wszystko – estetyczne i piękne plenery, ciekawa fabuła, udany (choć luźny) balans oczywistych klisz z zaskakującymi zwrotami akcji, całkiem kreatywny pomysł na “główne zagrożenie” (no wiecie, “kosmicznego badassa”).

Osobno muszę też pochwalić spójność – z racji mojego kosmicznego pochodzenia mam nad prawym uchem radar wyłapujący wszystkie niepasujące do fabuły niuanse. Bardzo ich nie lubię. Na przełomie dwóch godzin w kinie mój radar zabrzęczał ładne kilkanaście razy, lecz każdorazowo wystarczało posiedzieć kolejny kwadrans i narracja rozwiewała jakiekolwiek wątpliwości.

Jeśli umie się pójść do kina bez szczególnych oczekiwań i nie drażni Cię muzyka przywodząca na myśl kreskówki to “Niepamięć” jest naprawdę celnym pomysłem. “Głębokie” SF w nowoczesnym, ale też i trochę dawnym stylu. Świetne na relaksacyjne popołudnie.

[SPOILER] Ten film to “Ostatni Samurai 2077”. Generalnie cała fabuła miała ogrom zapożyczeń z wielu kultowych dla światowej kultury produkcji, ale już ogólny myk na postać “gdzieś” widziałem aż nazbyt dosłownie :) [/SPOILER]

Panaceum

Okej, koniec słodzenia.

Jestem totalnie załamany tym, jak można schrzanić równie wybitny potencjał, jak ten teoretycznie oferowany przez “Side Effects”. Zacznijmy od końca. W obsadzie znalazły się same gwiazdy, zarówno te znane z talentu jak i te znane z mediów (Jude Law, Catherine Zeta-Jones, Rooney Mara, Channing Tatum). Mają – w większości – złożone role pozwalające im na szeroki pokaz swoich umiejętności.

Wątki w fabule są “na czasie” (generalnym tematem przewodnim jest to, że “każdy dziś bierze jakieś leki”). Mamy spiski, mamy kwestie gospodarcze, mamy problemy wewnątrz małżeństw, mamy odrobinę transhumanizmu i sporo intryg.

Kurde – nawet główny zwrot akcji jest fenomenalny. Niby można go zawczasu wyczuwać, ale gdy już nadejdzie to i tak zostawia psychikę widza pozamiataną w sam kąt pomieszczenia, niczym kurz w świetlicy po koncercie AC/DC.

Ale niestety trafiono akurat na gorszy dzień Stevena Soderbergha, reżysera. I po ptakach. Tutaj zaczyna się podłe. Facet stworzył cała trylogię Ocean’s i legendarny Traffic. Jest uznany. Ma rzemiosło i własny styl. Ma doświadczenie. Nie chcę spekulować, co mu się stało na planie “Panaceum”, ale chyba sam wziął jakieś leki i skutki uboczne trochę go wyczyściły.

Poszczególne sceny są w filmie pokazywane całkiem dobrze, ale ogólna dynamika leży i kwiczy. Być może kazano mu za dużo wyciąć przy postprodukcji? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Zwrot akcji i “druga część” filmu mogły być arcydziełem godnym naprawdę niejednej nagrody. A są płytkie. Rzucają na kolana czysto fabularnie (zasługa scenarzysty i/lub autora oryginalnego), ale ich pokazanie jest… ble.

Wielka szkoda, szczególnie że “Panaceum” i tak muszę polecić. Dla fabuły właśnie.

Nie widziałem podobnej od dawna i jak się lekko zmruży oczy na pracę reżysera to jest to nawet zjadliwe.

Myśl na dziś

Można kiczowate SF z Tomem Cruisem pokazać naprawdę zajmująco. Można też genialny pomysł na fabułę zmarnować pokazaniem naprawdę amatorskim. Złożony ten świat kina, muszę przyznać :)

Co więcej – oba filmy w dalszym ciągu warto sprawdzić samodzielnie. Przy czym “Panaceum” w kinie bym sobie chyba odpuścił, spokojnie można nadrobić w telewizji czy na DVD. Co innego “Niepamięć”. Tutaj im większa sala tym fajniej!

Keep tight,

Andrzej Tucholski

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies