Misja: nazwać przyszłość kultury

 

Wiecie co, miałem niedawno myśl. Dzięki niej w moment nauczyłem się patrzeć na własną wiedzę, dokonania oraz ambicję nie przez pryzmat najbliższego otoczenia ale w sposób “ogólny”. Chcę się z Wami tą myślą podzielić. Znalazłem nawet do tego celu Waszą fotkę :)

(W dzisiejszym wpisie opisuję coś bardzo ważnego, co jest wstępem do nazwanej trochę niżej akcji. Nawet jeśli z początku nie trzyma się to siebie nawzajem to, proszę, zostań ze mną aż zacznie.)

Od pomysłu do Twojej półki

Zanim do tej fotki przejdę, chcę Wam pokrótce wytłumaczyć jak wygląda dyfuzja pomysłów i trendów na świecie. Jest sobie pomysł. Najpierw przyswajają go ludzie nazywani ogólnie innowatorami. To tacy, którzy przepłacą za najnowszego iPhone’a by móc go przetestować oraz czuć prestiż bycia na przedzie trendu. Chwilę potem mamy wczesnych adaptujących. To tacy, którzy nie będą stali w kolejce ale też kupią blisko premiery, najchętniej po pierwszych recenzjach.

Potem pojawia się wczesna większość (nazywana też “workiem z pieniędzmi), która kupi to, co powie jej trend oraz reklama. To ci, którzy zaczęli kupować smartphone’y bo zaczęto je dodawać do abonamentów lub pojawiały się w dłoniach aktorów na spotach tuż przed wieczornymi wiadomościami.

Przedostatnia jest późna większość (“drugi worek z pieniędzmi”), która wybierze smartphone’a gdy już generalnie prawie wszyscy będą takie mieli. Krzywą zamykają maruderzy, którzy pozwolą sobie wcisnąć telefon z ekranem dotykowym dopiero gdy będą one tańsze od zwykłych i będzie je mieć prawie całą rodzina i znajomi.

Prezentuje się to tak:

Jak się zastanowić, to można na ten graf nanieść wszystkich znanych Wam ludzi. Po prostu nie ma innych postaw względem nowego pomysłu :) Być może jest to dla Was “czarna magia” albo “wiedza z telewizji”, ale moim celem na dziś (jednym z dwóch) jest właśnie uświadomienie, że nie. Wcale nie. To Wasze życie.

Vanguard

Pamiętacie jeszcze fotkę ze wstępu? Oto ona:

Ok, przyznaję się. Z “fotką” trochę przegiąłem, ale jakoś mi wybaczycie:)

Tym moim jednym celem z dwóch na dziś jest uświadomienie Wam, że jesteście strażą przednią polskiej kultury. Małym oddziałem, od którego zależy powodzenie wszystkiego co się będzie w kraju działo. Innowatorami oraz wczesnymi adaptującymi, dla których międzynarodowe oraz silne lokalne trendy są codzienną owsianką.

Ludźmi, którzy interesują się kulturą (!) na tyle, by czytać o niej bloga (!!!!).

Ja też w tym gronie jestem :)

To od nas zależą ceny muzyki na przełomie naszego kulturowego pokolenia. To od nas zależy dostępność kreskówek z oryginalnym dubbingiem. To my głosujemy za premierami udanymi lub nieudanymi przy pomocy naszych portfeli, statusów na Facebooku, Tweetów oraz wygłaszanych przed znajomymi osądów. To wśród nas są przyszli scenarzyści, dzięki którym możemy mieć w Polsce produkcje lepsze od tych z BBC.

Serio, it’s not that big deal.

Wystarczy mieć wizję, odwagę i te dodatkowe 7% uporu, które oddzielają zwycięzców od przegranych.

Mentalność

Wyobraź sobie, że publikuję notkę. Nazywa się “ORGANIUZJEMY SPOTKANIE Z R.R. MARTINEM” i w jej treści ogłaszam co prostego trzeba zrobić, aby Polskę odwiedził na uczciwe, długie trzy dni jeden z najciekawszych współczesnych pisarzy fantasy. Jedna osoba zainteresuje się tematem, napisze w komentarzu: “Wow, to by było coś!” oraz przekręci do paru znajomych czy może by nie chcieli zaangażować miasta w taką atrakcję.

Druga osoba skomentuje jedynie: “masz w tytule literówkę”.

Nie wątpię, że korekcyjne umiejętności to złożona i godna szacunku sprawa, ale takie podejście to zwykłe wymienianie postępu, człowieczeństwa, emocji oraz idei na marne, nadgryzione i pordzewiałe drobniaki. Do takich ludzi nie należy nic poza krótkotrwałym, dzisiejszym poczuciem drobnego sukcesu. Na pewno nie należy do nich TO, ten wielki cel, o który opłaca się grać.

Żaden doskonały tytuł jeszcze pisarza przez ocean nie przerzucił. Natchnione, generujące tycie błędy pomysły – wielokrotnie.

Dziś potrzebuję tego pierwszego typu czytelników.

Potrzebuję Was.

Akcja

Wczoraj opublikowałem Trendbook Kultura 2013. Nie mam jeszcze dokładnych statystyk, ale pobraliście go jakąś totalnie chorą liczbę razy (kilkaset minimum, będę się musiał dowiedzieć czy w ogóle tysiąc nie pękł niechcący). Macie tę publikację teraz na komputerach. Możecie z nią zrobić co tylko chcecie.

Jest Wasza.

Moja propozycja brzmi: jest piątek. Weźcie tego trendbooka i wyślijcie do swoich ulubionych gwiazd. Do swoich ulubionych teatrów. Do aktorów, do menedżerów, do bibliotek. Do wydawnictw muzycznych, growych i książkowych. Do znajomych rysowników, zaczynających dopiero zespołów lub marzących o błyskotliwej karierze designerów. Uczyńcie z tego prostego pliczku dokument, który będzie po młodych (i od młodych) krążył tak upierdliwie, aż doprowadzi do pierwszy spięć.

Niech doprowadzi do poczucia dumy, bo wielu artystów i firm w to nowe podejście bardzo wierzy.

Nie muszą o tym mailowaniu nic wiedzieć Wasi znajomi. Nie proszę Was o żaden gest społecznego poparcia.

Nie potrzebujemy go.

Proponuję Wam w zamian o lepszą, ostrą, nazwaną przyszłość kultury.

Jeden mail od “jakiegoś blogera” wrażenia pewnie nie robi. Nie łudzę się.

Setki maili od klientów to już jednak ZUPEŁNIE inny biznes :>

To co – robimy lepszą kulturę?

Jesteście ze mną?

Autorem zdjęcia jest ausnahmezustand. Make it happen,

Andrzej Tucholski

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies