Dlaczego House of Cards zmieni rynek seriali na zawsze

 

House of Cards jest pierwszym znanym mi przypadkiem serialu stworzonego idealnie na miarę posiadającego gotówkę mainstreamu. Jasne, że zawsze wielkobudżetowe produkcje podkręcano pod grupę docelową, ale tym razem osiągnęliśmy (jako kultura) zupełnie nowy poziom. Nie wiem jedynie, czy lepszy.

Czym jest Netflix i dlaczego powinno Cię to obchodzić

Zacznijmy od Netflixa. To taka usługa internetowa z USA. W dużym skrócie: płaci się stały abonament i ma dzięki niemu dostęp do milionów różnych filmów i seriali. Rozdzielczość HD, profesjonalne napisy, PERFEKCYJNY system inteligentnego doboru filmów.

PRZECZYTAJ TEŻ: Jak legalnie oglądać seriale w sieci? Poradnik łączenia z Netflixem & Hulu

Po odpowiedzeniu na parę pytań oraz na bazie każdego obejrzanego tytułu dostajemy coraz lepsze i bardziej spójne z naszymi preferencjami polecenia. Tak jak Spotify lub iTunes (a już przede wszystkim last.fm) wiedzą wszystko o naszej muzyce, tak Netflix wewnątrz swojego systemu jest pełnym władcą wiedzy o filmach.

Jaki to ma związek z nami?

House of Cards jest pierwszym serialem wyprodukowanym przez Netflixa jako takiego. Firma będąca ogromnym koncernem medialnym zagrała wielki zakład w roli producenta. Nie wydaje mi się wobec tego sporym nadużyciem założenie, że fabuła i podstawy techniczne HoC powstały w oparciu o ten ich absurdalnie dokładny algorytm ludzkich gustów.

Wrażenie to zresztą podtrzymuje sam serial.

Jest po prostu idealny. Statystycznie rzecz biorąc.

Czemu to dobrze? 

No bo to serial idealny :) Świetna jest gra aktorska, zaskakuje fabuła, dostarcza wrażeń montaż i otoczka techniczna, przyjemne jest tło dźwiękowe… Ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić. Uwielbiam gęste tematy. Tutaj dostarczono go światu w formie godnej wielu, wielu nagród.

I wielu, wielu abonamentów.

Czemu to źle?

A no bo ja już raz podobną sytuację widziałem. Nazywa się łańcuchowe serie gier komputerowych. W oparciu o wyniki sprzedaży, recenzje, analizy sentymentów w necie i informacje wyciekające (lub dostępne – tego nie wiemy) z różnych systemów monitorujących powstaje, powiedzmy, strzelanka. Zgarnia dychy i zwraca się trzykrotnie. No to robimy identyczny sequel. A potem identyczny triquel (?).

W świecie seriali pewnie sytuacja będzie inna, bo powyżej połowy sezonu można dodawać do odcinków po jednej, monitorowanej cesze i potem patrzeć jak zmienia się trend opinii w oparciu o tę zmienną. Wielu widzów nawet by się nie zorientowało, jak sytuacja ewoluuje idealnie pod ich gust. To mało inwazyjna forma dostarczania wartości idealnej. Tylko że całkiem zdradliwa.

Benchmark

Przechodząc do sedna – jest w biznesie taka metoda konfrontowania decyzji strategicznych jak benchmark. Wybiera się mistrza w swojej kategorii i porównuje własne liczby oraz zamiary z ichnimi. Sposób ma spore plusy – przy dobrej analizie można dostać gotowy podręcznik zostawania drugą najlepszą firmą w branży. Tylko że, no właśnie. Szczytem ambicji jest srebro na podium.

Netflixowa forma rozwoju rynku pozwoli stworzyć najlepszy możliwy serial, jaki tylko mogą zdefiniować dzisiejsze gusta. Nawet te podświadome, oni tam naprawdę wiedzą o swoich klientach wszystko. Tylko że dzisiejsze gusta to nuda.

Jutrzejsze same się nie stworzą.

Make good art

Prawdziwa sztuka nie jest bezpieczna. Prawdziwa sztuka nie jest tworzona pod odbiorcę. Tak są tworzone jedne z najdoskonalszych produktów, ale na pewno nie najważniejsze dzieła sztuki. Wiem, że seriale chyba nawet od zawsze były po prostu fabryką dolarów, ale ja tam lubię myśleć, że są też w swojej istocie równoznaczną gałęzią kultury (a co za tym idzie: sztuki) jak filmy, książki, muzyka, gry. Jest to gałąź trochę inna od okolicznych bo “produkcje amatorskie” prawie nie istnieją, a nawet jeśli jakaś się uchowa i marzy o przebiciu to jednak bez budżetu będzie NAPRAWDĘ ciężko. Tylko że to nadal jest, trochę, sztuka.

Szkoda będzie wymienić rozwój kultury na maksymalizowanie zysków z zainwestowanego dolara.

Mam nadzieję, że w zarządzie Netflixu siedzą ogarnięci ludzie i 5% pieniędzy zarobionych na takim generowanym pode mnie contencie leci do worka “eksperymenty”.

Mam nadzieję, że z tego worka zostaną sfinansowane przynajmniej dwie podłe pomyłki, przynajmniej dwa seriale poprawne i przynajmniej jedno olśnienie, które na nowo zdefiniuje jakość np. rozmów w grupach 3+ postaci. Bez tego rozwoju byłoby naprawdę marnie. Spowolnimy rozwój gustów do jakiegoś owiniętego w dolary ślimaka.

Ale jeśli rozwój zachowamy – daaamn. Tyle kasy na eksperymenty.

To jest zmiana, o której marzyłem od dawna :)

Keep tight,

Andrzej Tucholski

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies