Hackujemy czytanie – jak być na bieżąco z książkami, które Ci się spodobają

 

Sytuacja wygląda tak, że jeszcze nigdy wcześniej więcej autorów nie mogło w spokoju wydawać publicznie swoich dzieł, ale też i nigdy wcześniej rynek nie był równie potężnie zalany najróżniejszymi odcieniami totalnego syfu. Trzeba jakoś się w tej materii poruszać. Stąd ten poradnik :)

Poprzedni odcinek “Kulturowego Superczłowieka” przyjął się bardzo dobrze (był o muzyce: Skąd brać nową muzykę? Ponad 14 sprawdzonych źródeł), postanowiłem więc lecieć za ciosem. Tym razem rozkładam na czynniki pierwsze książki. Nie pozwolę, by moi czytelnicy czytali cokolwiek poza ścisłym 5% najwyższej jakości na świecie. Ta liczba to oczywiście efekt badań amerykańskich naukowców.

Po pierwsze – założenie

Nigdy, ale to NIGDY nie ufaj żadnym stacjonarnym półkom oznaczonym jako “bestseller” lub “godne polecenia”. Tak się składa, że miejsce na takiej Empikowej półce to – gdy ostatnio się dowiadywałem u znajomych artystów – okolice czternastu tysięcy złotych :) Przelew, nie żadna decyzja jakiejkolwiek kapituły krytyków czy coś. Czysty hajs.

Nie twierdzę jednak, że wszystkie dobre książki są tylko w sieci. Nie. W przeciwieństwie do większości (wszystkich?) innych dziedzin kultury – filmów, gier, mody – popularny trend “see offline, buy online” (czy jakoś tak) bardzo dobrze sobie radzi w świecie książek jako własna odwrotność. Duże sieci mają swój system poleceń potężnie wypaczony desperackimi próbami utrzymania się na finansowej powierzchni, właściciele małych księgarni z kolei dosyć często wykazują totalną olewkę na premiery ebookowe/zagraniczne. Niestety.

Pamiętajcie też, że im większa sieć tym, co do zasady, wyższe marże. Ale to już jakby inny temat jest :)

Czytaj też: Jak czytać skuteczniej niż 98% społeczeństwa?

Po drugie – przestarzałe podziały

Pamiętam, że sam kiedyś wybierałem sobie nowe książki przez pryzmat: “lubię kryminały” lub “lubię historyczne, dziejące się w Anglii”. Ale to marny sposób. Po pierwsze – gdybym trzymał się wyłącznie takich dotychczasowych szufladek to nigdy nie odkryłbym uniwersum Metro, mojej aktualnie ukochanej serii. Po drugie, być może ciekawsze, książki bywają wybitne niezależnie od balansu temat/forma. Są świetne romanse tak jak są świetne kryminały. Są świetne kryminały współczesne jak i są świetne kryminały dziejące się w fantasy medieval. Nie warto się ograniczać :)

Po trzecie – algorytmy

Moją podstawową drogą poznawania nowych książek są specjalne, zaprojektowane z tym zamysłem systemy. Prywatnie korzystam z Goodreads (to mój profil – hmmm, dawno nie aktualizowałem książek, pora to zrobić). Zakłada się tam konto, wklepuje parę przeczytanych książek (razem z podstawowymi wrażeniami, by system “złapał” Twój gust) i dostaje wszystko inne jak na tacy. Rekomendacje kolejnych tytułów, propozycje ciekawych znajomych o podobnych preferencjach, godnych obserwowania autorów – wszystko.

Co więcej, ten ekosystem jest w Anglii i Stanach tak silny, że a) kupił go niedawno Amazon oraz b) znam kilku autorów, którzy swoje wielomilionowe kariery Goodreads zawdzięczają prawie w stu procentach. To ciekawa sieć społecznościowa – odnajdą się tam zarówno amatorzy jak i literackie rekiny. Warto się zainteresować :)

Czytaj też: Dziesięć książek, które warto przeczytać

Lokalnymi odpowiedziami na Goodreads są takie portale jak nakanapie.pl, BiblioNETka lub aktualnie najpopularniejsze Lubimy Czytać.

Każda z tych stron oprócz wewnętrznego silnika poleceń i wymiany danych (działającego podobnie do tego w brzuchu np. Spotify) wspiera też normalną działalność recenzencką (taką a’la Granice.plLiteratki lub Kocham Książki), ale nie znam ani jednej osoby, która ma czas czytać ogólny strumień recenzji i spośród nich wynajdywać coś pod własne potrzeby. Nie te czasy, stety/niestety.

Po czwarte – zaufane blogi literackie

Z algorytmami jest zresztą ten problem, że działają dobrze jedynie w masie. Stąd jest relatywnie ciężko dostać celne polecenie jakiejś cudownej, ale zarazem zupełnie niszowej książki. No i generalnie cały pomysł na poruszanie się w obrębie własnego gustu powoduje… zostawanie w obrębie własnego gustu.

A nowe jest fajne :)

Czytaj też: Siedem nierealnych książek, które warto przeczytać

Stąd bardzo polecam zainteresować się blogosferą literacką. Jest ona u nas w kraju bardzo mocna i przy niewielkim nakładzie czasu można przekonać się, którzy z autorów to totalnie nie Twoja bajka, a którym warto poświęcić więcej uwagi i rozpatrywać ich opinie przy własnych zakupach.

Oto najpopularniejsze:

Book z nami – szerokie spektrum tematów. Blog nie tyle z recenzjami książek co >o< książkach :)

Książkowo – dobre, częste i fajnie opisane recenzje. Gust Agnieszki nie jest jakoś specjalnie kompatybilny z moim (co nie oznacza, że nie będzie kompatybilny z Twoim!), ale lubię jej styl, więc bywam często.

Kulturalnie – ten adres poznałem dzięki fajnemu zestawieniu książek jako elementów przestrzeni ludzkich osiedli. To dużo mówi o podejściu autorki do tematu :)

Marcin Orliński – najpoważniejsze z wymienianych tu dziś źródeł. Również tematycznie: szeroko-literackie.

Miasto Książek – dużo podróży i historii. Tutaj też zaglądam regularnie :)

Misja K.S.I.Ą.Ż.K.A – autorki są bardzo aktywne na Twitterze i to stamtąd je znam.

– Wiecznie Zaczytana – bardzo udany mix czystej literatury i lifestyle’u autorki. Maja jest spoko :)

Spośród wschodzących gwiazd wymienić zaś mogę (za wielokrotnymi poleceniami ich czytelników!): Roztargniona Sowa, Notatnik kulturalny, Geekozaur, MajkOnMajk, Czytacielka, Book-erka, Poza psem, Książki mojej siostry, Krytycznym okiem i mowa liter. Niektóre z tych blogów są poświęcone stricte książkom-książkom, inne zaś zahaczają luźno o inne tematy, głównie filmowe lub popkulturowe. Warto pogrzebać, warto pododawać do zakładek :)

Na marginesie – blogi o czytnikach

Nie jest to ściśle związane z dzisiejszym tematem, ale gdyby kiedykolwiek chodziło Ci po głowie kupno czytnika, to polecam uważną lekturę Świata Czytników oraz eKundelka. To dobre miejsca, by dowiedzieć się zarówno jaką markę wybrać jak i co potem ciekawego można z nią robić :)

Podsumowując

Mając aktywne konto na np. Goodreads oraz śledząc (choćby i pobieżnie) ze dwa blogi literackie, którym się zaufało jest się w pełni ustawionym. Wystarczy raz na długi czas sięgnąć po coś spoza swojej strefy preferencji (np. dzięki notce na wspomnianym blogu), wklepać potem wrażenia w algorytm (np. GR) i gotowe, Twoje czytelnicze spektrum zainteresowań właśnie się odświeżyło o masę nowych propozycji.

Udanej zabawy!

Autorką zdjęcia jest Viviana Calderon. Trzymajcie się,

Andrzej Tucholski


→ Jeśli spodobał Ci się ten wpis, zapraszam do subskrybowania bloga. Tutaj generalnie jest fajnie :)

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem od skuteczności, a także pisarzem i scenarzystą.

Znajdujesz się teraz na mojej stronie domowej, z której możesz przejść do bloga, YouTube’a, na jeden z moich podcastów, na konto na instagramie, a także znajdziesz tu zapis na newsletter i przejście do sklepu z moimi książkami i kursami.

Życzę dużo dobrego!

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail.

W przypadku naglących problemów gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – terapeutą lub psychiatrą. To profesjonaliści, którzy pół życia szykowali się właśnie po to, by dobrze pomóc potrzebującym. Warto skorzystać z ich usług!

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies