Chcę jutro napisać coś dłuższego na temat takiej popularnej w Stanach serii dla nastolatków – Hunger Games (u nas żyjącej chyba jako Igrzyska Śmierci), ale zanim do niej przejdę, bardzo ciśnie mnie po brzuszku potrzeba wyjaśnienia tak wewnętrznie, ale raz na dobre CZYM jest konwencja i dlaczego NIE MOŻNA jej używać jako obrony ostatecznej dowolnej głupoty w filmach :)
Na wejście: definicja
konwencja
1. «ogólnie przyjęte w jakimś środowisku normy postępowania, myślenia itp.»
2. «zespół cech charakterystycznych dla dzieł artystycznych przyjęty przez twórcę»
3. «umowa międzynarodowa pociągająca skutki prawne»
4. «przedwyborczy walny zjazd członków partii politycznej»
(wg PWN, zaznaczenie moje)
Czym jest?
Konwencja jest wobec tego pewnym założeniem. Monty Python ma z reguły nie budzić głośnego, szczerego śmiechu – bo taka jest jego konwencja. Kanye West nie jest pierdołą, tylko w swojej ostatniej wielkiej produkcji pokusił się na konwencję opery i niuansów z baletem. Jamesy Bondy nie są obrażające inteligencję, tylko taką mają niepoważną konwencję (och mamo jedyna, te z Seanem Connerym to dzisiaj naprawdę antyki:>).
Czym nie jest?
Ale konwencją NIE JEST łamanie raz uznanych zasad świata – nawet jeśli są nie do końca “mądre”.
Ta jak to miało miejsce w Looperze – [spoiler] skoro jest wyraźnie powiedziane, że w przyszłości nie da się sensownie zabić człowieka bez śladów, to jakim cudem zostaje zupełnie casualowo zabita żona głównego bohatera? [/spoiler]. To nie jest “konwencja” tylko zwyczajny błąd logiczny :)
Generalnie najczęstszymi ofiarami nadużywania tego pojęcia są filmy akcji. Skoro np. Szklane Pułapki są z założenia głupimi filmami pełnymi wybuchów, to znienacka jakikolwiek niesmak wzbudzony przez skrajną abstrakcję fizyczną lub logiczną też często zostaje przyprószony lenistwem umysłowym w postaci stwierdzenia “no, taka konwencja”. Nie, to nie jest konwencja, bo wszystkie Die Hardy starają się udawać poważne filmy – protagonista krwawi, pobudki są w jakiś sposób sensowne, ubrania się brudzą. Nie można wobec tego wpuszczać w fabułę bzdur w temacie reaktorów :)
Co innego Niezniszczalni lub RED – tam cały świat opiera się o to, że bohaterowie są w stanie nawet nagiąć grawitację. Konwencja jest wobec tego raczej trudnym narzędziem w arsenale twórcy, bo na jego własne życzenie potrafi strasznie uprzykrzyć życie. No, ale jeśli ktoś ma ochotę na poważniejszą historię to musi znać takiej decyzji konsekwencje.
Jeśli bohaterowie biorą “jakieś leki” to efekt może być dowolny. Ale jeśli w świecie “dzisiejszym” bohaterowie biorą nazwany z imienia paracetamol to będzie trochę krzywe, gdy nagle jednemu wyleczy się od tego rak, zrośnie ręka albo minie schizofrenia.
Indianę mogą spotykać kretyńskie przygody w dziwnych jaskiniach, bo takie luźne zasady świata przyjął sobie autor.
Now you know
Dlatego o, jeśli kiedykolwiek w dyskusji ktoś spróbuje Waszą celną uwagę przykryć “taką konwencją” to możecie mieć świadomość, że pewnie rozmówca jest na wyczerpaniu argumentów i nie ma co go dalej cisnąć, bo dysput o gustach nie ciągnie się do pierwszej krwi tylko do pierwszego wspólnego fandomu, zapamiętajcie :)
Jak chcecie to wpadnijcie na premierę wpisu o Hunger Games jutro koło 11 rano – będę się lekko pastwił nad książkami dla licealistów :) A jeśli po prostu szukacie czegoś do czytania to polecam mój wpis z jesieni – Dziesięć książek, które warto przeczytać – właśnie pracuję nad jego kontynuacją.
Keep tight,
///
PS: Jeszcze przez parę dni można wygrać dwa kody Premium na Spotify (trzymiesięczne). Detale konkursu na końcu ostatniego jestPoranka.