Dlaczego Justin Bieber odchodzi od muzyki?

 

“Chcę dorosnąć jako artysta. Odchodzę na chwilę z branży. Chcę, by moja muzyka dojrzała.” Tymi słowami uraczył wczoraj światowe media kanadyjski piosenkarz o sławie tak wielkiej, że internauci regularnie bombią jego koncertowe sondy zgłoszeniami do Tel Awiwu. 

Efekt przewidzieć łatwo. Jedna trzecia ludzkości płacze, druga organizuje spontaniczne fiesty na ulicach dużych osiedli zachodniej cywilizacji. A trzecia-trzecia czeka na ciąg dalszy, bo w zasadzie od razu pojawiły się “potwierdzone plotki”, że to tylko dziwny żart.

Szczerze mówiąc – lepiej dla Justina by to nie był żart :)

Dokładnie takich samych “emerytur” było już w historii dużo. Po raz pierwszy w głośny, medialny sposób przeprowadził tę sztuczkę… Frank Sinatra. Kojarzony głównie z piosenkami demoralizującymi młode, amerykańskie panny zdecydował się na chwilowe opuszczenie branży. Przez parę lat nie zbliżał się do mikrofonu. Grał za to w filmach, dał się poznać jako trochę drewniany, ale za to szaleńczo charyzmatyczny aktor.

A potem wskoczył w garnitur i wrócił takim, jakim go świat zapamiętał już na zawsze :)

Innym znanym kazusem niech będzie drugi Justin. Justin Timberlake. Nawet w trakcie solowej kariery, była gwiazda ‘N Sync kierowała swoje piosenki do raczej młodszego, mniej wyrobionego odbiorcy. W pewnym momencie strumień utworów rozgrzewających niewieście serca został gwałtownie przerwany. Timberlake pojechał do Hollywood. Po mniej lub bardziej udanym mariażu ze srebrnym ekranem wrócił do studia zupełnie niedawno.

Efektem “zresetowanego” wizerunku jest 20/20 experience.

(Bonus dla panów: co prawda w innej branży, ale dokładnie ten sam zabieg zastosowała Emma Watson po Harrym Potterze. Opisywałem już te case’y parę miesięcy temu, we vlogu poświęconym nagłej transformacji Miley Cyrus.)

Zerowanie dotychczasowego dorobku to stary i prosty zabieg. Wymaga jednak ciągłości w życiu medialnym. Bez niej łatwo o metkę “wypalonego dzieciaka”. Bieber nie zniknie zatem zupełnie. Nie musi iść w aktorstwo. Może zacząć pisać, rysować komiksy, blogować czy cokolwiek tam innego jego doradcy uznają za stosowne. To, czy te filmy, książki, komiksy a może blog będą sobą cokolwiek prezentować to tak naprawdę sprawa drugorzędna.

Liczy się powrót. Za dwa, trzy a może i pięć lat.

Zmiana wizerunku Justina teraz, “z albumu na album” doprowadziłaby do odwrotu sporej części fanów. Zmiana wizerunku na przestrzeni paru lat “muzycznego dojrzewania” i “próbowania swoich sił w innych dziedzinach sztuki” jest za to stuprocentowo akceptowalna. Co więcej – dorosłe w międzyczasie fanki będą mogły zostać zasiane powtórnie.

Nie na zasadzie skrawków uwagi, którą mogą poświęcić znanej wiele lat gwieździe lecz na zasadzie pierwotnej, szczerej fascynacji charakterystycznej dla odkrywania kogoś zupełnie nowego (ze sporą domieszką bezkrytycznej nostalgii).

Internet huczy od plotek. Sporo źródeł upiera się, że to jedna wielka wtopa. Sporo źródeł upiera się, że to było oficjalne oświadczenie. Zobaczymy. Mi się bardzo podobna opcja szczera. Gdyby wokalista zdecydował się na muzyczną przerwę, to byłby potem bardzo ciekawy powrót. Jeśli doradcy i szefowie rozwoju Justina Biebera utrzymają dotychczasowe tempo i poziom podejmowanych decyzji to możemy być świadkami kolejnej ścieżki na miarę wspomnianych w pierwszej części wpisu nazwisk. O ile uda im się oczywiście utrzymać obsługiwanego artystę w ryzach.

Aha, żeby nie było, że piszę te słowa zupełnie z głowy. Przesyłam buziaki dla managementu Justina, który kilkanaście miesięcy temu dosyć aktywnie szukał na Quorze odpowiedzi na parę kwestii. Początkowo byłem dosyć mocno zaskoczony luzem, z jakim wprost pytają o to, co można zrobić by karierą Biebera wytrzymała zmianę w muzyce i wizerunku… ale jak widać bez paranoi też można żyć :-)

Ciekawe jak te ich poszukiwania mają się do wczorajszych rewelacji.

AKTUALIZACJA: Już wiadomo, że to prawda :)

Ciao,

Andrzej Tucholski

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies