Wielki I Pękaty (A Przede Wszystkim Mój!) Sąsiad Totoro

 

Późny wieczór, ostatnie sprawy do załatwienia przed pójściem spać. Z powodów, których już dziś nie pamiętam przychodzi mi do głowy, że powinienem sobie zamówić jakieś nowe filmy do obejrzenia. Opieram zatem policzek o lewą rękę i przeglądam promocje na Amazonie. Nic ciekawego. Po chwili kojarzę jednak, że przecież planowałem dokupić trochę produkcji Ghibli. Przeskakuję do Merlina i wrzucam do koszyka Mojego Sąsiada Totoro. Łapie mnie jednak niespodziewana wątpliwość.

Wchodzę na fejsa i streszczam sytuację szczęśliwie również nie śpiącej znajomej blogerce. Pytam wreszcie, Kasia, ale ja nie będę za duży na Totoro? Na moment zapada cisza, użytkownik przestał wpisywać tekst.

Wreszcie, po chwili, dostaję krótką i oczywistą odpowiedź, która podsumowuje ducha tej bajki celniej, niż jakiekolwiek inne słowa.

Nigdy nie jest się za dużym na Totoro.

Na Początek Trochę O Studiu Ghibli

KOCHAM ICH BAJKI! Są głębokie, przekolorowe i zjadają Cię razem z butami. To tak naprawdę bardziej regularne baśnie niż kreskówki. Takie wypełnione furkoczącym na ciągnącym znad zatoki wietrze wachlarzem postaci, z których każda ma własny charakter i odciska na fabule piętno, które pamiętasz potem do końca życia. Są dzieci, są rodzice, są złe wiedźmy, są też ich dobre siostry, są piloci i piraci, są czarodzieje i bogowie i wojownicy i wilki i duchy i sadzanki i pękate stwory i pajęczakowaci mędrcy zasuwający w kotłowniach i demony i cesarzowie i politycy i nawet jedna uwielbiająca sprzątanie babcia.

Tatą tych wszystkich charakterów jest Hayao Miyazaki, niepozorny, dzisiaj już siwy Japończyk, w którego zamyślonym spojrzeniu narodziło się więcej dziecięcych przygód i marzeń niż jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić.

Po latach doceniam bajki Ghibli za jeszcze jedną rzecz. Otóż są one trudne. Często nie do zrozumienia za pierwszym razem. Człowiek dopiero z wiekiem orientuje się, że przecież widział już kiedyś taką sytuację, jeszcze zanim poszedł nawet do szkoły. Lubię Disneya, sure, kto nie lubi. Ale jeśli miałbym wskazać studio odpowiedzialne za głębsze historie i mądrzejsze opowieści to jednak zrobiłbym ohio gozaimasu i podreptał na Wschód.

Ale Jednak Więcej O Totoro

Dobra, ale ja nie o studiu dzisiaj chciałem! Chciałem o Totoro. Jest to gruby, wielki i raczej leniwy duch lasu mieszkający w pewnym ogromnym, starym drzewie, do którego dostęp można mieć jedynie za zaproszeniem. A na serio – to główny bohater bajki, którą stanowczo powinno obejrzeć każde dziecko świata :)

(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)

Jak wspomniałem na początku – pierwszy raz obejrzałem ten film będąc już od ładnych paru semestrów na studiach. I co, bawiłem się super :) Załatwiłem wszystko co miałem załatwić do dwudziestej, poucinałem wszystkie snujące się przez sieć rozmowy enigmatycznym to ja lecę coś obejrzeć i niczym ogromny dzieciak (bo kto takiego w sobie nie ma, hm?) usiadłem sobie wygodnie przed telewizorem.

A po półtorej godziny bardzo się zdziwiłem, bo spodziewałem się lajtowej i przyjemnej rozrywki a de facto właśnie skończyłem poznawać historię dwóch dziewczynek, które przy pomocy dobrych duszków radzą sobie z przeprowadzką, chorobą mamy, problemami w komunikacji oraz odnajdywaniem się w nowych środowiskach. Uważny widz doceni też podaną mimochodem opowieść o dzielnym ojcu, który wbrew wielu własnym problemom musi wykazać się w roli rodzica, bo tak, bo nie ma innej opcji.

Kudos, Hayao.

Blogowe Kolaboracje!

Ta buteleczka jest trochę mniejsza od bateryjki, paluszka typu AA :)

Ta buteleczka jest trochę mniejsza od bateryjki, paluszka typu AA :)

Kilka tygodni po seansie natrafiłem z kolei w sieci na takie o, małe cudo. Popatrzyłem, popatrzyłem, podumałem moment i uruchomiwszy moich wszystkich ludzi w dwudziestu sześciu kluczowych miastach Europy dotarłem do, jak się okazało, dosyć znajomej blogerki obdarzonej zdolnościami manualnymi godnymi mistrzów renesansu.

Po krótkiej wymianie maili doszliśmy do całkiem przyjemnego porozumienia. Ona podjęła się wykonania dla mnie dwóch Totorków, ja z kolei zobowiązałem się pokazać jej dzieła moim czytelnikom. Nie wiem jak Tobie, ale mi się wydaje, że chyba mamy do czynienia z arcydziełem. A nawet dwoma :)

Jeśli chcesz nawiązać z Moniką kontakt to zapraszam na jej bloga, chociaż ostatnio częściej aktualizuje (i pewnie na nim będzie łatwiej ją złapać) swój szybko rosnący fanpage Mini Must-Haves. Warto lajknąć, bo postuje ładne rzeczy.

A już szczególnie, jak się jest takim manualnym minimalistą jak ja sam. Koślawe kulki były zawsze szczytem moich artystycznych wojaży z plasteliną. Trochę lepiej sobie radziłem z kredkami. Niewiele, ale lepiej.

Co prawda oryginalnie chciałem do buteleczki nasypać trochę żwiru, przykryć zebranym sprzed bloku mchem i dopiero w takiej scenerii umiejscowić oba ludki, ale jakoś nie mogę się do tego zebrać. Są za fajne takie, jakie są.

Ten większy jest trochę mniejszy od Tic Taca. Mały usiadłby wygodnie na zapałce :)

Dokładnie takie, jakie powinny być Totorki :)

ENGLISH INFO

Since this particular blog post is highly popular among non-Polish viewers I decided to add this little bluebox for clearer conversation. You’re reading an entry about the movie “My Neighbor Totoro” by Studio Ghibli. Last paragraph consits of photos of little Totoro figures made by young, tallented blogger with whom we decided to make this little collaboration happen. The bigger, gray one is of the size of the Tic-Tac and the little, white one is smaller than the tip of the match :)

If you want to contact the artist – here’s her site and here’s her fanpage. She prefers the fanpage though. And if you want to just spread the love or say hello in the comments below – feel free.

敬具,

Andrzej Tucholski

 

///

PS: Jeśli wypadki losowe nie pokrzyżują mi planów to powinienem jutro być w Tychach a jest to wizyta ściśle związana z blogiem i zaowocuje fajną notką. Będzie co poczytać :)

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies