Jadę pociągiem. Przede mną siedzi mniej więcej trzydziestopięcioletni mężczyzna. Czarne włosy z pierwszymi iskrami siwizny. Zmęczone, szarawe oczy za markowymi, czarnymi oprawkami. Muskularne, opalone ręce i opinająca je granatowa, sportowa koszula polo. Postura sugerująca siedzący tryb życia i bogate kolacje, lecz jeszcze nie otyła. Grafik, programista, może pracownik agencji kreatywnej. Czyta jakiś lokalny odpowiednik Wyborczej.
Po kilkunastu minutach odkład go do torby i w zamian wyjmuje ostatni tom Sandmana (swoją drogą – czytałem w życiu może 2 lub 3 tomiki ale posiadanie całości w domu to nadal moje wielkie marzenie. Tylko z dwoma seriami wiążę aż takie aspiracje). To taki komiks ze scenariuszem Neila Gaimana, bardzo znany.
Mężczyzna patrzy się przez chwilę na okładkę, otwiera pierwszą stronę i widzę metamorfozę, którą ciężko ująć w słowa.
Broda bezwiednie styka się z szyją, górna warga bezwiednie łapie dolną. Dłonie, które przed chwilą mięły niedbale gazetę dotykają teraz okładki albumu z delikatnością godną kwiatu z dmuchanego szkła.
Oczy mężczyzny świecą blaskiem, w którym widać leżącego na brzuchu dziewięciolatka otwierającego na podłodze w swoim pokoju nowy numer ulubionego komiksu.
Coś pięknego :)
U mnie takim powrotem do dzieciństwa w pigułce, poza komiksami, są gry. Wystarczy że zobaczę przed sobą “start new game” i gotowe. Żadnych zmartwień, żadnych myśli, żadnych zobowiązań. Tylko kolejna wioska do zbudowania lub nacja do poprowadzenia. I nie jest ważne gdzie jestem, gdzie każdy z nas jest. Odpływałem już w najgłośniejszych autobusach wpatrzony w kilkucalowy ekranik konsolki.
A co resetuje Ciebie?
Autorem zdjęcia w nagłówku jest susivinh.
Twój bloger,
///
PS: Książki w konkursie Irvinga od Prószyński Media dostają: Kamila Łońska-Kępa, Karina Gos oraz czytelnik ukrywający się pod nickiem Gandalf Tęczowy. Poproszę o maile z adresami kontaktowymi i telefonem dla kuriera :)