Trzy potężne armie. Pięć słownych bitew. Setki zaangażowanych słowotwórców. Kilkadziesiąt tysięcy zmieniających co chwilę właściciela punktów. To były ostre zmagania, ale bardzo wynagradzające :)
Na przełomie ostatnich dni udowodniliśmy Internetowi, że wystarczy zostawić nas na chwilę bez opieki a już broimy. Co prawda system ostatecznie zdominował potężny Efekt Kominka i razem z Zuchem mogliśmy co najwyżej popatrzeć na szalejący gang czytelników Tomka, ale!
Kto pierwszy przebił pułap 10 000 punktów i przez parę dni, pod nieuwagę pozostałych armii, rozdawał karty? No kto?
My! :)
Dlatego cieszę się, że wzięliśmy udział w tej zabawie.
Kilku z Was zgarnęło Scrabble (powstała z tej okazji notka na pewnym wschodzącym blogu). Ja poznałem dużo nowych słów (wiem czym jest hadis!). Kominek i Zuch przekonali się o naszej mocy.
A serwerownie Słownych Potyczek zapamiętają naszą potrójną-blogerską moc na długo :>
Wszystkim walczącym pod sztandarem Kultury chciałbym podziękować za wspólne klikanie. Spisaliście się super i jestem totalnie pod wrażeniem Waszych umiejętności w języku polskim.
Tym, którzy reprezentowali Zucha chcę powiedzieć: dobra robota. Choć podwędzaliście nam masę punktów to walka była wyrównana do samego końca i starcia miały przyjemny, uczciwy klimat.
Drużynie Kominka z kolei gratuluję siły i wytrwałości. Wasza skala jak zwykle robi wrażenie :)
Dzięki za udaną zabawę i do zobaczenia przy okazji kolejnych akcjach!
Twój bloger,