No i jest, mój ulubiony czas w roku. Tym razem przeżywam go trochę inaczej niż zwykle, bo po raz pierwszy “wracałem do domu na święta“, tak jak to zawsze było ładnie pokazane w filmach lub książkach. To ciekawe uczucie. Bardzo przyjemne. Na tyle dodające ciepła i energii, że przygotowałem dla Was NAJBARDZIEJ WYMAKSOWANĄ NOTKĘ ŚWIĄTECZNĄ w historii polskiej blogosfery kulturalnej.
W której co prawda nie mam chyba za dużo towarzystwa (forever alone :<?), ale CO TAM :)
Część pierwsza – świąteczna
Na tegoroczne Boże Narodzenie życzę Ci dużo uśmiechu i spokoju. Może to jedynie moja prywatna obserwacja wynikająca z przebywania w kraju o zupełnie innej kulturze niż nasza, ale spokój i uśmiech to dwie najważniejsze cechy dodające życiu przestrzeni i jakości. Nawet jak krucho z kasą, krucho ze zdrowiem, krucho z miłością lub krucho z planami na przyszłość to przy pogodnym i zupełnie nie-spiętym podejściu do spraw można i tak z sukcesem wyjść na prostą. Wystarczy sobie na chwilę gdziekolwiek usiąść, przestać celebrować problemy oraz, brzydkie słowo, srać ogniem i voila. 50% najgorszego za nami.
Więcej życzeń dostaniesz ode mnie za tydzień, tuż przed Sylwestrem. Nie za dużo naraz :)
Dodatek do części pierwszej – prawie KOLĘDY!
Znalazłem wczoraj na necie najlepszy pomysł świata. Typek o nazwisku Adam Horne przygotował krótkie impresje znanych piosenek świątecznych w stylu kilku popularnych w ostatnim sezonie wykonawców lub zespołów. It’s just brilliant. Wszystkie piosenki można znaleźć tutaj. Istnieje też wersja buy-now-or-call-later.
Najbardziej się uśmiałem przy Bon Iverku i Mumford & Sons :)
Część druga – jestPoranek
Nie samymi żartami z kolęd człowiek żyje. Oprócz nich mam dla Was “klasyczną”, poniedziałkową audycję. Cztery fajne, nowe utwory, których pewnie ani Wy ani Wasi znajomi jeszcze nie znają. Mało hiperenergetyczne, ale zbieram wszystkie kopiące kawałki na jestPoranek: New Years Edition. Dzisiaj spokojniej. Bo i dzień spokojny.
Jade Hopcroft – Saint
Ładny głos i ładna piosenka. Wokalistka ma w zanadrzu jeszcze jeden singielek – bardziej irlandzki. Podoba mi się u niej to co robi z głosem, ta delikatna siła z jaką rozprawia się z kolejnymi linijkami tekstu. Ciekaw jestem jakby zabrzmiała w czymś agresywniejszym.
Keywords: lonely girl, #missingsomeone, guitar
Jeśli Ci się spodobał, poleć ten utwór znajomym na Facebooku lub Twitterze.
Nick Of Time – Rum of Malibu
Bardzo luźna, bardzo dobra piosenka na nadchodzącą wiosnę i lato. Przesilenie emocjonalne zimy już za jakieś 10-15 dni będziemy mieli za sobą, większość myśli wybiegnie do przodu i zacznie z miejsca wyczekiwać pierwszych zielonych dni, ciepłych popołudni, pogody na rekreacyjny rower lub leżenie przy rzece. No, a przynajmniej ja tak zawsze mam. W tym roku potowarzyszy mi Rum of Malibu.
Keywords: rum, malibu, #summer, tropical chillout, guitar
Jeśli Ci się spodobał, poleć ten utwór znajomym na Facebooku lub Twitterze. (Link do Youtube)
Smoke & Jackal – No Tell
Podrzuciła mi ten kawałek przyjaciółka. To taki typ osoby, który spami linkami po 20 razy dziennie i choć z reguły są niezłe, człowiek powolutku przestaje wierzyć w zapewnienia, że “to będzie TOOOOO”. No jakżeż wielkie było moje zdziwienie, gdy tym razem faktycznie “to było TO” :)
Ten kawałek uzależnia strasznie. Pamiętajcie by go wyłączyć na moment na wieczorne spotkanie z rodziną lub znajomymi.
Keywords: #byledowiosny, changes, synth-pop, indie, #DOBRE
Jeśli Ci się spodobał, poleć ten utwór znajomym na Facebooku lub Twitterze. (Link do Youtube)
Lucy Rose – The Fire
… ależ ta piosenka jest ładna:)
Keywords: Lucy, guitar, girl, #delicate
Jeśli Ci się spodobał, poleć ten utwór znajomym na Facebooku lub Twitterze. (Link do Youtube)
Część trzecia – prezenty
NO BO CO TO ZA ŚWIĘTA BEZ PREZENTÓW #kapitalizm. Najchętniej dałbym każdemu z Was paczkę z przynajmniej kilkoma książkami, albumami, grami, filmami i komiksami, ale pewnie musiałbym do tego celu zastawić nie tylko własność prywatną ale też i rzeczy paru co lepiej żyjących znajomych. Sorki. Może w przyszłym roku:)
Mam za to dwa komiksy. Internetowe. “Z tych lepszych”, jak to ładnie podsumował mój znajomy.
– Darkness by The Bouletcorp – niesamowita opowieść o ludzkich temperamentach. Choć rzadko mi się to zdarza, śmiałem się przy niej na głos kilka razy. A drugie tyle zatrzymałem się pomyśleć. Generalnie autor to niesamowita postać, ale to już temat na inny wpis. Na dziś – spróbujcie tego.
– Sarah and the Seed by Ryan Andrews – taka zimowo-wigilijna historyjka. Bardzo mi się spodobała, między innymi za nastrój. Choć sama opcja fabularna trochę mnie przeraża, to zawsze w święta robię się otwarty na tego typu opowieści. No cóż, taka pora roku :)
I… to tyle na dziś. Naprawdę mam nadzieję, że Wasze nadchodzące dni będą obfitowały w luz i spokój a Mikołaj przyjdzie obładowany i hojny. Sam planuję w nadchodzącym tygodniu blogować zauważalnie mniej (ziew, nie ma szans, żeby mi się chciało – od paru dni obserwuję co powstaje w kuchni i co, najpewniej, dzisiaj będę wsuwał). Chodzi mi za to po głowie fajna zabawa, którą ogłosiłbym jakoś 26 lub 27 grudnia. Ale nie powiem jaka. Musicie sami zaglądać ;)
A tymczasem – UDANYCH! :)
Wreszcie gasi internety Twój bloger,