Snow, hey oh

 

Jest sobie parę lat temu. Gorące lato, takie jak teraz. Wczesny lipiec. Mam problemy zarówno prywatne jak i prywatne. Bliska mi osoba leży ciężko chora, a jak już na chwilę wychodzę to spotkania męczą mnie chyba bardziej niż siedzenie w domu.

W okolicy tych dni poznaję Scrubsów. Durny, lekki i prosty serial o ekipie pewnego szpitala w Stanach. Jeden z najśmieszniejszych seriali jakie kiedykolwiek widziałem. Co prawda pierwsze sezony są znacząco lepsze od wieńczących, ale pamiętam, że wtedy nie robiło mi to specjalnej różnicy. Po prostu chciałem się czymś zająć.

No i się zająłem. Wsunąłem wszystkie 9 sezonów w nie pamiętam już ile, ale chyba udało mi się zamknąć z tym wyzwaniem w trzech tygodniach. Nie było to specjalne mądre, ale hej, eskapizm to też sposób na radzenie sobie z problemami. Szczególnie, że opowiadam o przeszłości :)

Brutalny powrót do rzeczywistości

Kojarzysz ten stan ni to smutku ni to zagubienia gdy kończysz świetną książkę, grę lub właśnie serial? Że jak to, nie będzie już nowych przygód bohaterów, z którymi się tak emocjonalnie zżyliśmy? Że to koniec i cokolwiek nam ta lektura/seans/granie dawały to teraz trzeba sobie poradzić jakoś inaczej?

Scrubsi byli ciekawym przypadkiem. Poczułem to krótkie kłójnięcie tęsknoty nie przy samym finale-finale (który też ma poziom, muszę przyznać) ale już na początku ostatniego odcinka. W pierwszej jego sekundzie.

(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)

Red Hot Chilli Peppers

A piszę Ci o tym wszystkim dlatego, że wczoraj (dosłownie parę godzin temu) usłyszałem ten kawałek grany na żywo. Spodziewałem się na koncercie głównie nowej płyty, marzyło mi się kilka ulubionych klasyków ale o Snow, hey oh nawet nie pomyślałem.

I patrz, jakie zaskoczenie :)

Wielotysięczny tłum dostał razem z początkiem riffu jednoczesnego orgazmu a ja sobie dłuższą chwilę stałem i na szybko uspokajałem w głowie stroboskop wspomnień. Każdy z nas ma setki takich piosenek-bodźców. Na Impact Festivalu tak się śmiesznie złożyło, że trafiono centralnie w jakąś tam moją.

Nawiązywać, nie nawiązywać?

Snow ma też ścisły związek z wydarzeniami mającymi miejsce dosłownie kilkanaście dni po skończeniu Scrubsów. Wydarzeniami, bez których nie byłoby tej naszej rozmowy, tutaj, na blogu.

Ale to może już kiedy indziej opowiem, i tak jakoś mi się rozwinęło dzisiaj :)

Trzymaj się ciepło,

Andrzej Tucholski

 

///

PS: Dużymi krokami zbliża się recenzja Batmana. Korzystając z Waszych komentarzy mam już całkiem wyraźny pomysł co, jak i dlaczego opiszę. Oczekuję zróżnicowanych reakcji, bo jak nietrudno zgadnąć, nie będzie to recenzja czysto pochwalna. A dostałem dzisiaj sporo wiadomości wyraźnie zaznaczających, że moje niepodobanie się filmu jest błędne lub nie powinienem tak sądzić. Whatever that means.

Tak więc o, ciekawe co wywoła pełen tekst :)

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies