Znowu zepsułem sobie słuchawki. Zostały mi co prawda jakieś stocki dodane do poprzedniego telefonu, ale wiesz, jakości w nich tyle co w chińskiej kopii Mercedesa.
Na mieście słucham teraz tylko mało wymagającej muzyki bez basów i bogatego tła a do serwisu przecież zawsze daleko. Stąd też jakoś bardziej zacząłem szanować czas spędzany przy muzyce w domu. To może być powód, dla którego dzisiejsze trzy piosenki mają razem 55 minut.
W innych warunkach bym takich moloszków raczej nie słuchał. No, ale skoro już się tak ładnie zebrało to niech będzie. Lecimy:
Muse – Exogenesis Symphony
Kiedy słuchać? Kiedy chcesz mieć poranek “na wzniośle”.
Wyhaczyłem ostatnio w Empiku fajną promocję na płyty i wreszcie mogę cieszyć się własną kopię Resistance. Muse ma sporo podchodzących mi singli, ale żaden album nie idzie mi w całości aż tak przyjemnie jak ten.
Płynne połączenie klasyki i melodyjnego rocka to dobry mezalians. Szczególnie, że obóz muzyki poważnej reprezentują Rachmaninow (pamiętasz jeszcze?), Strauss i Chopin.
To trzy czwarte moich ulubionych kompozytorów :)
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
Kanye West – Runaway (Całe)
Kiedy słuchać? Kiedy chcesz mieć poranek na grubo.
Lubię Kanyego. Ma niezły flow, jest odpowiedzialny za ogrom bardzo dobrych współprac (Chris Martin, Daft Punk, Jamie Foxx) i choć połowa branży muzycznej ma go za totalnego czuba to, oh well, robi sporo i zasługuje na uznanie tak czy inaczej. Szczególnie, że przygotował chyba pierwszą na świecie (dzięki, Antoni!) rap operę. Co prawda wiąże mi się z nią jedna całkiem słaba historia, ale to już może innym razem. Let the music speak for herself.
Aha, no i duży plus za ładną anielicę :)
Generalnie warto obejrzeć klip od początku do końca, ale jeśli szukasz jedynie najlepszych utworów to trzymaj, podręczna lista:
- 5:56 – beaty grane trzema samplami to całkiem złożona, ale wynagradzająca sprawa. No i w ogóle, lecenie na żywo z MPC samo w sobie to nie taka znowu łatwa umiejętność (chociaż podobno bardzo przyjemna – obadaj pierwszy klip z tej notki). Jeśli Ci się spodoba to nie przestawaj czytać, w niespodziance pod jestPorankiem znajdziesz mistrzostwo.
- 14:00 – flagowy kawałek całego Runaway i główny powód najęcia do projektu całego zespołu tancerek :) Też leci jedynie na kilku nutach, ale mnie kręci taki minimal.
- 28:00 – re-we-la-cyj-ny mix Bon Iverowego “Woods” (już o nim pisałem) z “Lost in the city” samego Kanyego. Kolejna z jego udanych kolaboracji.
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
Dennis De Laat – Sound Of Violence
Kiedy słuchać? Do karmienia ambicji.
Klub. Człowiek, który widział zmieniający się świat i człowiek, który ma narzędzia i potencjał by ten świat zmienić jeszcze dalej. Półnagie laski, masa alkoholu, lecący z basem stroboskop. Fabularnie podkolorowana rozmowa o początkach systemu, który zmieni podstawy ludzkich relacji na zawsze.
To jedna z moich dwóch ulubionych scen w The Social Network.
Przypomniał mi ją Adam, dzięki :)
A billion dollar company’s here. This is a once in a generation holy shit idea…and the water under the Golden Gate is freezing cold. Look at my face and tell me I don’t know what I’m talking about.
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
Niespodzianka / araabMUZIK dubstep live @ 1500M2
Kiedy słuchać? Kiedy masz ochotę na jeszcze więcej dobrego live-beatu.
Występ do mniej więcej 1:00 jest całkiem spokojny, robi klimat. Od 1:07 do 2:06 leci solo godne wszystkich najbrzydszych dowcipów o szybkich skrzypkach i samotnych paniach.
W 2:07 wraca drop przygotowany z ilu, czterech? może pięciu dźwięków. Efekt niszczy.
He’s the master here.
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
jestPoranek to nasza poniedziałkowa audycja poranna. Co tydzień równo o piątej rano publikuję tutaj moje trzy muzyczne propozycje na nadchodzące dni. Nie przegapisz jej dzięki super wygodnej subskrypcji.
- Wszystkie dotychczasowe wpisy porankowe znajdziesz tutaj.
- Fotkę u góry zrobiłem na jakimś wypadzie na rower :)
♥
Ziewa wraz z Tobą,