Zagrajmy w grę. Wyobraź sobie, że możesz wybrać dowolnego pisarza lub pisarkę, że wszyscy żyją i mają akurat wolny wieczór i czekają na telefon (lub gołębia) od Ciebie. Że najprzyjemniejsza, bardzo kameralna i cicha knajpka w mieście zgodziła się zarezerwować dla Was na cały wieczór osobny stolik i serwować na przemian, herbatę i przekąski.
Że możecie zjeść kolację z dowolnym pisarzem lub pisarką z dowolnej epoki. Nie dzielą Was bariery językowe, nie dzieli Was odległość.
Kto to by był?
W moim przypadku – ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony chciałbym pogadać ze Stiegiem Larssonem. Ciekawi mnie, co miało się dalej dziać z redakcją Millennium. Przy sprzyjających wiatrach zadzwoniłbym też do Setha Godina lub Stephena Kinga – jednego słuchałbym z otwartymi ustami jak snuje opowieści o przyszłości rynku wydawniczego i może kręcimy coś razem, drugi, jak to zawodowi bajarze mają w nawyku, pewnie by mnie czymś przestraszył :)
Ale najchętniej widziałbym po drugiej stronie stołu Richarda Feynmana (wspominałem o nim tutaj) lub Tima Ferrissa. A najchętniej obu. Choć nie są to prozaicy (co prawda Dick cośtam pisywał, ale nie za to go cenię), byłoby pewnie całkiem inspirująco usiąść naprzeciw tak niesamowitych umysłów i po prostu z nimi porozmawiać. Wielcy ludzie muszę być nieźli na żywo :)
A u Ciebie?
Pozdrowienia,
///
PS: Dzisiaj wyjątkowo nie będzie spaceru po Portugalii. Od wczoraj blog stoi na serwerach Zenbox (możecie popatrzeć na nowy bannerek w menu po prawej) i choć cała przeprowadzka zajęła absolutnie rekordowo krótki czas (jednak co eksperci to eksperci) to nadal muszę parę rzeczy dopiąć. Wrzucanie dużej ilości zdjęć do wpisu wolę przesunąć niż bezmyślnie zepsuć.