No, dobra, przesadziłem. W oryginalnej wypowiedzi nie było słowa kolektyw. Reszta autentyczna. W taki sposób byłem jakiś czas temu namawiany do zapoznania się z singlem pewnego polskiego zespołu. Nie wiem co niby ten epitetowy potworek miał na celu u mnie wywołać, ale właśnie powstaje z tego notka.
Funkcjonuje u mnie w rodzinie takie powiedzonko, że mądry ten, co prosto gada. I faktycznie coś jest na rzeczy – jeśli trzeba coś tłumaczyć strasznie złożonymi słowy to albo się na tym nie zna, albo się próbuje coś komuś udowodnić. Nie wiadomo jedynie, jaki miałby być takiego udowadniania cel, skoro rozmówca i tak nie zrozumie o czym mowa :)
Podobna zasada obowiązuje w szeroko pojmowanym świecie nauki – prawdopodobieństwo natrafienia na prosty w brzmieniu podręcznik rośnie często wprost proporcjonalnie do wieku i doświadczenia profesora za nią odpowiedzialnego.
Młodzi i niedoświadczeni się popisują.
Starsi i doświadczeni raczej nie muszą.
Zależność tę możesz też zrzutować na rynek muzyczny. Jakoś tak się głupio składa, że znacząca większość muzyków najwyższego szczebla (oraz podobny procent najzdolniejszych młodych) opowiada o swojej muzyce jeszcze prościej, niż ja kolegom o ostatnio widzianym samochodzie.
Kurt Cobain grał na gitarze. Nie bawił się w bycie nową falą grunge’a, która ma surowością brzmień i wieloznacznością tekstów uprzytomnić społeczeństwu bla bla bla bla bla. On po prostu grał na gitarze.
O, dokładnie to :) // Obrazek po kliknięciu przechodzi na bardzo fajnego bloga autorki!
Nie mam zamiaru nikogo nawracać, bo szkoda mi czasu. Wolę tutaj dla Ciebie pisać w tym czasie notki :) Ale skoro już temat się pojawił, to pozwolę sobie chociaż na tę jedną opinię:
Jeśli masz pomysł, który trzeba komuś tłumaczyć dłużej niż na przestrzeni kilku wyrazów, to najprawdopodobniej masz zły pomysł.
Na TEDx Warsaw występowała tancerka aktywująca swoimi ruchami czułe pola zawieszonej nad sceną kuli, które z kolei wywoływały nagrane wczesniej sample – powstawała w ten sposób muzyka. Twórcy urządzenia mogli o nim opowiadać godzinami, jestem tego pewien. Ale zdecydowali się je nam pokazać w akcji i podsumować słowami tak prostymi, że zrozumiałby je nawet nieobeznany z techniką humanista.
Chłopak chcący mnie namówić do przesłuchania tego nieszczęsnego singla mógł powiedzieć masz tutaj linka do fajnego singla, który pasuje do gustu, który prezentujesz na swoim blogu (swoją drogą – nie pasował). Ale zamiast tego wybrał bawienie się w rozległą internetową epistolografię. No i klops.
Zresztą, co ja się będę wypowiadał. Lepiej załapać tok myślenia od Dave’a Grohla. Pogoogluj kiedyś w wolnej chwili jego cytaty dotyczące bycia muzykiem. Jedne z najlepszych sposobów na złapanie dystansu do własnej profesji, jakie znam.
Ciepło pozdrawia zajmujący się nu kulturą i progress blogowaniem,