Widzisz tego typka na zdjęciu? Być może na pierwsze lekcje wioślarstwa zapisali go rodzice. Być może wypożyczył kajak, bo dostał od szefa kartę multisport i głupio mu było ciągle przepuszczać okazje. Być może przepływa na drugi koniec jeziora, bo skomasowane ataki Godzilli i Zespołu R zablokowały wszystkie drogi dojazdowe do szpitala, gdzie właśnie rodzi jego żona a musi się tam jakoś dostać z serum (?) potrzebnym maluchowi w sekundę po porodzie. Okej, być może.
Jakie by nie były jego uwarunkowania lub aspiracje – on sam ten kajak wziął, zwodował, usadził w nim tyłek i teraz własnymi rękoma wiosłuje, by dostać się do miejsca, które sam sobie wybrał.
Ta jedna rzecz
Wiesz, mam dziś urodziny :)
A piszę o tym, bo zawsze mi się podobało, jak czytani przeze mnie od lat wielcy blogerzy z zachodu wykorzystywali ten szczególny dzień do powiedzenia światu czegoś mądrego. Czegoś, do czego na przełomie subiektywnie minionych 365 dni doszli i stwierdzili, aw man, to byłby dopiero udany wpis!
Może nie dorównuję im (jeszcze) potęgą platformy, ale hej, co z tego.
Spośród wszystkich poznanych lub wymyślonych w kolejnym przeżytym roku teorii wybieram dziś dla Ciebie tę – nikt poza Tobą nie ma odpowiedzialności za Twoje życie i nikogo poza sobą nie możesz winić za skutki samodzielnie podjętych decyzji.
Przekonałem się o tym w ostatnich miesiącach wielokrotnie i chyba wreszcie, powoli udaje mi się tę myśl przyswoić na tyle, by ciągle nie zapominać. Bo łatwo się o niej zapomina.
Minimum stylu
Wymówki są dla mięczaków.
Są oznaką tchórzostwa, słabości psychicznej i pełnią w ludzkim życiu tylko jedną rolę. Dumnie powiewają. Wbite na sztorc w zadek leżącej twarzą do dołu, poddanej losowi osoby, które nie ma nawet siły wstać się i odlać.
A reagowanie agresją jest nawet gorsze.
Co wybierasz, odwagę czy tchórzostwo?
Profesorowie zmieniają pytania na dzień przed egzaminami. Współprace z firmami ze zjawiskowych potrafią przeistoczyć się w strasznie słabe. Planowane ze znajomymi wycieczki znienacka biorą w łeb. Kupowane na przecenach rowery mają fabryczne wady. Przyjemni z pozoru ludzie z czasem okazują się być nudni lub toksyczni. Dietetyczne ciasteczka przyprawiają o dodatkowe kilogramy. Tanie biura podróży zostawiają ludzi pośrodku egipskich pustyni. Znajomi okazują się nie być tacy, jak nam się wydawało, że będą. Plecaki się przecierają.
Rzeczy się dzieją. I co z tego.
Od Ciebie (i tylko od Ciebie) zależy czy zareagujesz na nie szukaniem winnych i obcinaniem zakrętów czy po prostu podniesiesz głowę, strzelisz dla rozluźnienia karkiem, przeciągniesz się do przodu niczym rozdrażniony kot i po prostu zrobisz to, co trzeba.
Zachowywanie się jak prawdziwy facet budzi szacunek.
Zachowywanie się jak silna kobieta budzi szacunek.
To nie jest trudne. To tylko mindset.
Nanana, piosenka
Nie ma głębszego związku z dzisiejszym wpisem i do tego już raz ją publikowałem, ale co z tego. Piszę o lifestyle’u i kulturze, więc mogę tą tematyką żonglować jak chcę, nie? :)
Potraktuj ją jako spontaniczny prezent z przesłaniem.
Negative fuck is good for sissies. Stand up, find a purpose and just make it happen.
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
Praca domowa
Nie ma lekko :)
Przypomnij sobie jedną rzecz, którą masz komuś do zarzucenia. Za którą kogoś obwiniasz i czekasz, aż ta osoba zrobi jakiś kolejny krok, bo to przecież jej/jego sprawa. Wyobraź sobie potem Jamesa Bonda lub Louisa Zamperiniego, Marilyn Monroe lub Profesor McGonagall, lub dowolną inną postać, którą podziwiasz.
Zastanów się, czy ona też by tak widziała tę sprawę.
Weź taki jeden problem i go rozwiąż na własną rękę. Dla żartu, jeśli nie umiesz wymyślić innego powodu. (Generalnie robienie rzeczy dla żartu jest bardzo dobrym podejściem do życia, ale to już rozwinę kiedy indziej). Zrób to i poczuj pełną satysfakcję.
Nie ma za co.
Piękne zdjęcie z nagłówka cyknął Ed Yourdon.
Ciepło pozdrawia Twój bloger,
///
PS: Korzystając z okazji chcę tak wstępnie i po cichu zapowiedzieć, że na blogu w nadchodzących miesiącach będą działy się różne ciekawe rzeczy. Jak wiesz nie lubię opowiadać o projektach przed ich skończeniem, ale niech już będzie, mały rąbek tajemnicy.
Na pewno najbliższe szkolenie z blogowania (na dole notki) nie będzie ostatnim. Będę też więcej z Wami działał nad wspólnymi (dużymi) projektami. Ale o tym już zupełna cicho-sza, bo szkoda zapeszyć. O ile nic mi nie wyskoczy to już na dniach się przekonasz, o czym mówię.
A tymczasem sorry, ale lecę offline. Bądź co bądź mam urodziny. Trzymaj się ciepło :)