Byłem w Poznaniu dwa razy. Za pierwszym podejściem na parę godzin, za drugim na prawie całe dwa dni. Obie wizyty wspominam bardzo ciepło, dopisywały zarówno wydarzenia jak i ludzie. Szczególnie ci ludzie tacy ujmujący. Co o nich słyszę, to znowu robią coś spektakularnego.
Ostatnio mnie ugościli w związku ze Startup Sprintem, tym razem przygotowali robioną na partyzancie mapę miasta. Coś podobnego do inicjatywy Warsaw City Alive, w której byłem jednym z autorów.
Lubię takie rzeczy. Nigdy nie widziałem sensu w miejskich projektach informacyjnych tworzonych odgórnie. A bo to urzędnicy wiedzą, gdzie się dzieje najlepsze? Wolę znać zdanie zwykłych obywateli.
Jeśli podzielasz mój punkt widzenia to możesz tryknąć koziołka w główkę, obrazek linkuje do strony Poznań, I ♥ You.
Poza mapą, autorzy zadbali o aplikację, fanpage i resztę koniecznych dzisiaj bajerów. O samym projekcie mówią:
Wszystkie obiekty, które umieściliśmy na mapie, przebadaliśmy na własnej skórze. Każdy z nich uważamy za wart odwiedzenia i wyjątkowy na swój sposób. Miejsca na naszej liście nie można było upić. Od żadnego z lokali nie wzięliśmy ani złotówki. Na punkt na naszej mapie trzeba było zasłużyć i jest ono swojego rodzaju nagrodą za bycie fajnym. Oczywiście mapa, jak i wszystko, co robimy, jest naszym subiektywnym spojrzeniem na Poznań. Reklamacji nie przyjmujemy ;)
Ja już swoją kopię pobrałem. Nie wiem kiedy znowu zahaczę o miasto rogali świętego Marcina, ale tym razem będę już nawet wiedział, dokąd chciałbym pójść. Chociaż jak znam tamtejszych to i tak mi nie pozwolą nic powiedzieć, tylko zaciągną do jakiejś totalnie odjechanej knajpki, o której mało kto wie.
I, ten, nie wiem tylko co zrobić z trendem. Tym razem być na trzy czy cztery dni? :)
Twój bloger,