Witaj w ten piękny poranek! Co prawda za oknem nadal zimno i często nawet najgrubszy szalik niewiele daje, ale nic to. Do wiosny zostało jakieś pięć, może sześć tygodni. Trzymajmy się tej myśli mocno i zgodnie z zasadą nigdy nie wiadomo, kto słucha, może uda się jakoś ten okres skrócić, albo w ogóle go wyciąć :) Dziś mam dla Ciebie jeden kawałek do relaksu, drugi do rozwałki i trzeci na sentyment.
♥
Jehro – Everything
Kiedy słuchać? Do powolnego ziewania.
Piosenkę podesłała mi jedna z Czytelniczek bloga (Asiu, dzięki!). Po pierwszym puszczeniu dodałem linka do zakładek. Słusznie zresztą, bo przyszedł mi do głowy następnego dnia rano. Za oknem było już jasno, ale dosyć pochmurnie. Spokojna gitarka i ciepły, cichy wokal towarzyszyły mi przez parę minut wytrwałego szukania dziury w chmurach, by ujrzeć choć odrobinę słońca. Taka już chyba moc tego utworu.
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
Justice. N – Mr. Patron
Kiedy słuchać? Kiedy energii trzeba. Señor Patron błyskawicznie wywala Ci drzwi od mieszkania okutym w stal butem, pimpuje ramionka niczym Xzibit w swoich najlepszych latach i skłania do płynnego, seksownego bujania się na własnym krzesełku. Nieważne, czy noc, czy ranek. Parafrazując popularyzowane ostatnio przez Mediafuna hasełko – poniedziałek, poniedziałek, imprezy rozdziałek :)
Swoją drogą to się zdziwiłem, bo znam ten kawałek już jakiś tam czas i dopiero niedawno ogarnąłem, że nie, to nie jest ten sam Justice co zrobił Crossa.
Oh well, jak mawiają, człowiek się uczy całe życie. W sumie to nie wiem, jakim cudem przypisałem tamtym dżastisom te mięciutkie, klubowe brzmienia.
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
Kan R. Gao – For River
Kiedy słuchać? Kiedy potrzebujesz jeszcze paru chwil, by otrząsnąć się z natłoku wspomnień i planów, które zajmują Ci głowę zamiast zostawić ją czystą na czekające Cię wydarzenia nadchodzącego dnia.
Swoją drogą, jeśli masz akurat wolne dziesięć dolarów to, korzystając z okazji, bardzo Ci polecam zainteresować się grą, z której pochodzi ta melodia. Produkcja nazywa się To The Moon (link prowadzi do strony producenta) i jest niezależnym, dosyć głębokim i wzbudzającym szczere wzruszenia tytułem. Opowiada historię pewnego ostatniego życzenia, wartości ludzkiego życia i tego, czym są dla naszej psychiki wspomnienia. Bardzo, bardzo warto.
Every once in a while, there comes a life that is rather peculiar.
(Mój dzisiejszy typ!)
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
Pamiętaj! Kolejna dawka już za tydzień o piątej rano. Będzie na Ciebie czekała od samego świtu! A wszystkie budzące wpisy znajdziesz tutaj.
I jeszcze jedna rzecz – dzisiaj przywitał nas świtający Gdańsk (fotka mojego autorstwa, cyknięta w trakcie zeszłorocznego Blog Forum Gdańsk), ale jeśli w kolejnym odcinku masz ochotę zobaczyć tam swoje zdjęcie – dajesz na maila.
Jak tam nastrój? :)
Ziewa wraz z Tobą,